Oto pewnego czerwcowego dnia zgromadzona w sali grupa działaczy Narodowego Odrodzenia Polski i kiboli Śląska Wrocław chciała nie dopuścić do wykładu znanego socjologa. I zarazem przypomniała przeszłość uczonego, czyli jego aktywność w strukturach organów bezpieczeństwa PRL w okresie stalinowskim.
Tymczasem Bauman w swoich koncepcjach już od dawna odcina się od komunizmu. Uznaje go wręcz za trujący owoc oświeceniowego projektu. Ale – rzecz ciekawa – kiedy bywa pytany o to, czy żałuje tego, co robił w młodości, odpowiada, że nie. Nadal szczyci się tym, że będąc politrukiem Ludowego Wojska Polskiego, uczestniczył w wyzwalaniu Kołobrzegu i Berlina spod jarzma III Rzeszy. I porównuje żołnierzy wyklętych do współczesnych terrorystów.
Prawą stronę polskiej opinii publicznej taki stosunek Baumana do własnej przeszłości rzecz jasna bulwersuje. A może sprawa wcale nie jest prosta. Jej złożoność widzi publicysta „Krytyki Politycznej" Maciej Gdula. Uważa on, że jeśli Bauman porównuje kogoś do współczesnych terrorystów, to bynajmniej nie po to, żeby uzasadnić konieczność walki z kimś takim. Gdula podsuwa tu pewien trop: skoro mędrzec z Leeds twierdzi, że pod pretekstem walki z terroryzmem Izrael prowadzi politykę eksterminacyjną wobec Palestyńczyków, to może także w tych kategoriach postrzega brutalną, haniebną rozprawę ubeków z żołnierzami wyklętymi.
Tak czy inaczej Bauman, broniąc swoich młodzieńczych zaangażowań politycznych – czy to się komuś podoba, czy nie – jest w pewnym sensie myślicielem odważnym i prowokacyjnym. Bo przecież mógłby wyrazić skruchę – lewica by takie zachowanie jakoś przełknęła, prawica by się odczepiła. A jednak on się przed tym powstrzymuje.
Niemniej jednak bardzo często się zdarza, że słynnemu socjologowi odwagi i prowokacyjności brakuje. Wszystko zależy od wyzwań, jakim musi sprostać. Kiedy stawia czoła rozmaitym lustratorom i dekomunizatorom, wówczas wznosi się na wyżyny i potrafi powiedzieć coś, czym wywoła burzę. Jeśli zaś jest zewsząd okadzany, to wchodzi w rolę autorytetu i na tym cała frajda obcowania z nim się kończy.