Ciekawiej zaczyna być, gdy zanurzamy się w świat, jaki Houellebecq zna ze studiów na Agro, jest bowiem z wykształcenia agronomem, absolwentem elitarnej uczelni, która kreuję elitę menedżerów francuskiego rolnictwa. To właśnie sprawia, że gdy główny bohater na trasie z Hiszpanii do Paryża obserwuje karawany tirów, nie tylko domyśla się, jakie rolnicze produkty wiozą, skąd i dokąd. Wie także, z jakimi decyzjami Brukseli to się wiąże i jaka gałąź francuskiego rolnictwa bez wsparcia Unii Europejskiej odesłana zostanie wkrótce na cmentarz w bezwzględnej globalnej grze.
W tym samym czasie główny bohater przegrywa swoją seksualną rozgrywkę z Japonką, która nagrywała seks z wieloma partnerami, a lubiła też sodomię, na czym lista erotycznych perwersji w „Serotoninie" się nie kończy, bo są też w innym wątku opisy niejednoznacznie interpretowanej pedofilii.
Z pewnością warto uchylić rąbka tajemnicy związanej z tytułem. Otóż nowy wspaniały antydepresant captorix, którym 48-letni bohater koi ból istnienia, zabija popęd seksualny. Prowadzi też do śmierci konsumpcyjnej poprzez tycie, co można również odbierać jako diagnozę europejskich społeczeństw.
Intrygujące w książce jest to, co można opisać poprzez porównanie ze spektaklami Christopa Marthalera. Szwajcarski reżyser, znany także w Polsce, wyspecjalizował się w społecznych analizach inspirowanych naukami ścisłymi, co wyrażone w artystycznej, na przykład quasi-operowej formie, daje efekt tragikomiczny. Houellebecq w podobnym tonie wprowadza nas w krąg swoich dawnych przyjaciół ze studiów, obecnie farmerów z Normandii. Najbliższy z nich Aymeric, poza tym, że prowadzi hodowlę szlachetnej rasy krów, jest też potomkiem wikingów i króla Wilhelma Zdobywcy. Jego ród przez tysiąc lat dał Francji wielu proboszczów, urzędników i żołnierzy. Z jednej więc strony Houellebecq żongluje detalami, dotyczącymi produkcji nabiału, co gwarantuje przewrotny humor, biorący się z zabawy konwencją kapitalistycznego produkcyjniaka, z drugiej zaś, już serio, pokazuje katastrofę słynnej francuskiej familii, a wręcz dynastii. W profetycznych – jak się okazało – rozdziałach, bo premiera książki zbiegła się z protestem „żółtych kamizelek", czytamy o tragicznym przebiegu blokady na francuskiej autostradzie.
Jednak najważniejszy w powieści jest wątek miłości narratora do Camille i pomysł naprawy największego życiowego błędu. Houellebecq cytuje Niekrasowa i Gogola, ale najbliżej mu do Dostojewskiego, który pisał, że ludzie pozornie marzą o szczęściu, a robią wszystko, by żyć nieszczęśliwie. Tak właśnie postępuje bohater „Serotoniny". Tyle że u Dostojewskiego czy Bułhakowa pogrążonych w depresji bohaterów zbawiała kochająca ich kobieta. U Houellebecqua kobiety mają sposoby, by realizować się jako matki bez pomocy mężczyzny, zwłaszcza takiego, który je zdradził. Głupio czy nie głupio, to nie ma znaczenia. Zdrada to zdrada – ostrzega Houellebecq, dlatego jego najnowszą książkę można uznać za przypowieść, a to znaczy, że francuski cynik chce nas umoralnić i uratować przed życiową katastrofą!