O wyższości Lenina nad Salazarem

Czy pamiętają Państwo tę scenę z „Rejsu", w której Kaowiec i Grubas śpiewają słynny szlagier Czerwonych Gitar „Historia jednej znajomości"?

Publikacja: 14.09.2013 14:00

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska MS Magda Starowieyska

"Morza szum, ptaków śpiew / Złota plaża pośród drzew / Wszystko to w letnie dni / Przypomina ciebie mi / Przypomina ciebie mi / Siabadaba...".

Sęk w tym, że - jak słusznie zauważył Kaowiec - mężczyźni mieli śpiewać "piosenkę zaangażowaną". Grubas jednak wyjaśnił, że jeśli wykonanie utworu poprzedzi się jakimś wstępem, to wymóg "zaangażowania" będzie spełniony. Na przykład trzeba byłoby zaznaczyć, że akcja toczy się w Grecji czy Portugalii.

Cofnijmy się do roku 1970, kiedy powstała komedia Marka Piwowskiego. W Grecji rządziła prawicowa junta czarnych pułkowników, w Portugalii zaś władzę sprawowała ekipa kontynuująca politykę, którą w latach 1932-1968 prowadził premier, a zarazem konserwatywny dyktator António de Oliveira Salazar. W świetle obśmiewanej w "Rejsie" peerelowskiej propagandy w tych krajach nie było wtedy - jak mówił Grubas - "miejsca na miłość".

Kiedy jednak sięgniemy po wydaną właśnie książkę "Rewolucja pokojowa", będącą reprintem wyboru tekstów Salazara (wyboru, który ukazał się w Polsce w roku 1939), to się okaże, że mamy do czynienia z politykiem - na tle innych autorytarnych i totalitarnych przywódców państw europejskich - względnie łagodnym.

Portugalski szef rządu był przede wszystkim ekonomistą skoncentrowanym na reformach gospodarczych. Odniósł zresztą na tym polu sukcesy jeszcze jako minister finansów (w latach 1928-1932). Jak czytamy na skrzydełku książki, doprowadził błyskawicznie do nienotowanego w Portugalii od roku 1854  zrównoważonego budżetu i stabilizacji eskuda. Przywrócił parytet złota i pełną wymienialność waluty. Dokonał też spłaty 80 procent zadłużenia zagranicznego.

Owszem, działaniom tym towarzyszyła delegalizacja opozycji. Głównym wrogiem dyktatury była lewica, a w jej łonie szczególnie wspierani przez Związek Sowiecki komuniści. Ale można postawić zasadne pytanie: czy dałoby się odnieść sukcesy, prowadząc dialog ze stalinowcami?

W książce wielokrotnie pojawia się teza o tym, iż każdy kraj powinien podążać własną ścieżką rozwoju. Salazar nie krył swojego podziwu dla brytyjskiej demokracji parlamentarnej, ale był przeświadczony o tym, iż może ona funkcjonować wyłącznie w pewnych warunkach ukształtowanych przez czynniki historyczne. Zdaniem polityka w przypadku Portugalii taki system się nie sprawdza, stwarza bowiem dogodne okoliczności dla przechwycenia władzy przez siły - związane zwłaszcza z wielkim, działającym ponad granicami państw, biznesem - troszczące się o partykularne interesy, a nie o dobro wspólne.

Peany na cześć Salazara wygłaszał jeszcze w roku 1981 kardynał Stefan Wyszyński, który podkreślał, że metodę dyktatora nazwano "rewolucją pokojową", a za jego rządów "wszystko odmieniło się ku lepszemu", w tym odmieniły się "serca i umysły" Portugalczyków.

W nazizmie portugalski polityk dostrzegał przede wszystkim nacjonalizm, który "nabrał bardzo wyraźnych cech rasizmu", w rezultacie dzieląc obywateli na lepszych i gorszych. W odróżnieniu od Hitlera Salazar promował nacjonalizm oparty na chrześcijańskim uniwersalizmie. Kolorowa ludność kolonii portugalskich była traktowana jako równoprawni obywatele luzytańskiego imperium.

Premier Portugalii deklarował: "Jednym z dominujących rysów naszego nacjonalizmu (...) jest geniusz cywilizatorski Portugalczyków (...). Na skutek owego długiego dziedzictwa siła ta jest jednym z najważniejszych składników naszego ideału narodowego; ponadto jest związana z celami humanitarnymi naszej misji cywilizacyjnej". Wystarczy się zatem przyjrzeć temu, co się stało z Angolą i Mozambikiem, gdy przestały być koloniami portugalskimi - kraje te zbiedniały i targały nimi krwawe wojny domowe.

Skoro więc było tak dobrze, dlaczego szerokie masy uznały, że jest źle? Może się wydawać, iż rewolucja goździków, która w roku 1975 obaliła portugalską dyktaturę, nie miałaby szans powodzenia, gdyby natrafiła na opór społeczny. Historycy podnoszą w tym kontekście przede wszystkim kwestię porażki imperium na arenie międzynarodowej (znaczącą rolę odegrał tu ZSRR wspierający "ruchy narodowowyzwoleńcze" w krajach Trzeciego Świata). Utraciło ono zamorskie kolonie, co przełożyło się na sytuację wewnętrzną metropolii.

Ale może Salazar okazał się po prostu zacnym mieszczańskim politykiem, któremu nie udało się - wbrew poczciwej narracji Prymasa Tysiąclecia - przeorać mentalności Portugalczyków. Do takich czynów bowiem zdolni byli ludzie pokroju Lenina.

Wódz rewolucji bolszewickiej stworzył system, za którym do dziś wciąż tęskni mnóstwo Rosjan, bez względu na koszmar, jaki zaserwował im realny komunizm. To się nazywa "pieriekowka dusz"! Sowieckiego systemu żadna rewolucja goździków by nie obaliła. Salazar był jednak katolikiem. I dlatego przypuszczalnie zależało mu na swoim zbawieniu, a nie na budowie ziemskiego Edenu. Wszystko ma swoją cenę.

António Salazar,

"

Rewolucja pokojowa", Prohibita, Warszawa 2013

"Morza szum, ptaków śpiew / Złota plaża pośród drzew / Wszystko to w letnie dni / Przypomina ciebie mi / Przypomina ciebie mi / Siabadaba...".

Sęk w tym, że - jak słusznie zauważył Kaowiec - mężczyźni mieli śpiewać "piosenkę zaangażowaną". Grubas jednak wyjaśnił, że jeśli wykonanie utworu poprzedzi się jakimś wstępem, to wymóg "zaangażowania" będzie spełniony. Na przykład trzeba byłoby zaznaczyć, że akcja toczy się w Grecji czy Portugalii.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał