Na początku wielkiego odkrycia był jeden człowiek, potem kilku; na końcu wielka armia ludzi i największa machina, jaką ludzkość zbudowała kiedykolwiek.
Jeden z najwybitniejszych fizyków przełomu XX i XXI wieku Peter Higgs ze Szkocji czekał na uhonorowanie Nagrodą Nobla 48 lat. Co do tego, że mu się należy, panowała powszechna zgoda. W chwili ogłoszenia werdyktu miał 84 lata i zażywał tzw. pogodnej starości jako emerytowany profesor Uniwersytetu w Edynburgu. Jego pracę z 1964 roku, wtedy zlekceważoną, dziś uznaje się za kluczową i otwierającą nowe perspektywy w dziedzinie fizyki.
Fizyka w tle
Niewiele brakowało, by Higgs w ogóle fizykiem nie został, bo w szkole fizyka mało go pociągała. Owszem, lubił uczyć się języków obcych, interesowała go matematyka i chemia, ale fizyka nie. Być może wynikało to stąd, że młodzi nauczyciele poszli do wojska – trwała wszak druga wojna światowa – ich miejsce zajęła starsza generacja belfrów, mniej dbających o atrakcyjność lekcji. Na egzaminach państwowych Higgs dostał więc nagrody za wyniki z angielskiego, francuskiego, łaciny, matematyki i chemii, ale z fizyki się bynajmniej nie wyróżnił.
Na zmianę tego stanu rzeczy wpłynęło nazwisko Paula Diraca, jedynego noblisty w gronie wybitnych absolwentów Cotham Grammar School w Bristolu. Dirac, autor przełomowych prac z mechaniki kwantowej, którego nazwisko widniało na ścianie w szkole, stał się obiektem fascynacji Higgsa. W tym samym czasie nauczyciel angielskiego zalecił mu, by więcej czytał i polecił dzieła Arthura Eddingtona, fizyka, Jamesa Jeansa, kosmologa, i Alberta Einsteina. Na szczęście przyszły odkrywca cząstki i pola swego imienia potrafił skorzystać z dobrej rady: zaczął pożerać te książki i wnet fizyka objawiła mu swe fascynujące oblicze. „W szkolnych podręcznikach pominięto wszystko, co najlepsze" – taką myśl przypisuje młodemu Higgsowi autor jego biografii Ian Sample.
Zbombardowanie Hiroszimy i Nagasaki przez Amerykanów było dla świata szokiem nie tylko ze względu na liczbę ofiar nowej broni masowej zagłady. W tle stała fizyka, dzięki której otrzymano to straszliwe narzędzie, jakim człowiek nigdy wcześniej nie dysponował. Pokaz użycia go oznaczał dla fizyki rozgłos, a także wzrost jej znaczenia – dyscyplinę, która daje takie rezultaty, trudno lekceważyć. W Bristolu wykorzystano tę okazję do wygłoszenia serii wykładów na temat rozszczepienia jądra atomowego. Higgs był ich pilnym słuchaczem, ale wykorzystanie osiągnięć fizyków do zabijania ludzi wzbudzało jego odrazę. Postanowił w przyszłości unikać zagadnień, które by miały coś wspólnego z bronią.
W 1946 roku 17-letni Higgs wylądował w City of London School, specjalizując się w matematyce; rok później jest już w King's College London i tu już zajął się fizyką. Dlaczego nie w Oksfordzie albo w Cambridge? W rodzinie Higgsa panowała opinia, że są to uczelnie dla „bogatych próżniaków", mających do zmarnowania kilka lat; gdy kto chce studiować na serio, powinien wybrać się gdzie indziej. W tym też mniej więcej czasie zrozumiał, że nie ma predyspozycji na fizyka doświadczalnego: zajęcia laboratoryjne były dlań udręką, godzinami zmagał się z opornymi przyrządami, nie potrafił powtórzyć klasycznych eksperymentów. Stało się jasne, że jego przeznaczeniem musi być teoria – na szczęście dla nauki, a dla fizyki w szczególności.