To w utworze napisanym przed czterema laty, w kilka dni po katastrofie w Smoleńsku. Natomiast w wierszu powstałym zaledwie kilka miesięcy temu „Elektra bieli płótno (na temat z »Grobu Agamemnona« Słowackiego)" J.M.R. przechodzi od historii narodu do narodowego mitu o śpiących rycerzach: „Pół rycerzy jest martwych pół rycerzy śpiących". Nie dość tego: „Pół rycerzy jest żywych pół zamarzło w śniegu/ I leżą lodowaci – jakby wstać nie chcieli". W tej zgoła katastroficznej wizji – nawiązując raczej do tłumaczonego przez siebie Thomasa Eliota niż do Czesława Miłosza – poeta czeka: „kiedy runie świat/ Z jeszcze nieznanym mi łoskotem" („Ostatnia piosenka nihilisty").
Bywa, że między żywymi a umarłymi można postawić znak równości. Kim wszak bylibyśmy, gdyby nie nasi umarli? Bywa, że znak równości można postawić między jawą a snem. „Jeśli jest Bóg – to jestem przedmiotem w śnie Boga" – czytamy w wierszu „Obok mnie śnią się brzozy". Imienia Pana Boga poeta nie wzywa nadaremno. Wzywa rzadko i tylko wtedy, gdy jest to nieuniknione, w sytuacji bez wyjścia, w sytuacji granicznej, ostatecznej. W „Powtórnym przyjściu", gdy „Pękają groby – z hukiem odpadają wieka", wezwane zostało imię Syna Bożego; oto: „Chrystus wszedł między groby z podniesioną ręką/ Ci co już wstać zdążyli przy swych trumnach klęczą". Prawdopodobnie z tego obrazu czytelnik winien czerpać nadzieję, chociaż „nadzieja" to słowo, które w liryce Rymkiewicza niemal się nie pojawia.
Cały tekst w Rzeczy na Wielkanoc
Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Rzeczą na Wielkanoc
Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem