Chętnie piszę o czasach stalinowskich

Jeśli zadbam o siebie – ludzie wokół też będą bardziej zadbani - rozmowa Jacka Cieślaka z Kubą Sienkiewiczem.

Publikacja: 04.07.2014 12:00

Chętnie piszę o czasach stalinowskich

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Muniek Staszczyk mówił, że w tym okresie, o którym pan opowiada, w środowisku zaczęła się pseudoamerykańska lanserka, szpan i dragi. A pan?

Już wcześniej byłem uzależniony od leków. Potem doszedł do tego alkohol oraz środki psychostymulujące, które pozwalały likwidować kaca, ale robiło się błędne koło. ?A ponieważ miałem wiele spraw osobistych niepozałatwianych, ucieczka w farmakologię była drogą, jaką zbyt łatwo poszedłem. Po kilkunastu latach takiego chorego funkcjonowania zdecydowałem się na terapię uzależnień.

To powielił pan schemat rockandrollowy.

To jest schemat kompulsywny – uzależnień od ludzi, od pracy, erotyki. U mnie to wszystko się wymieszało. Amfetaminy używałem, żeby polepszyć sobie samopoczucie po innych używkach. W marihuanę nie wszedłem mocno, bo źle się po niej czułem. Ale doszedłem do takiej sytuacji, że każdy problem osobisty chciałem wyregulować farmakologicznie. Wszystkie leki, jakie zapisywałem pacjentom, wypróbowałem na sobie samym. W końcu pojawiły się skutki uboczne – obniżenie sprawności psychofizycznej, zachowania dysforyczne. Jako człowiek wiecznie napruty, byłem nieobecny w życiu rodzinnym. Ciekawe, że stosunkowo długo dobrze funkcjonowałem zawodowo. Ale czy najlepiej? Nie kontynuowałem kariery naukowej, nie zdecydowałem się na habilitację, nie zostałem profesorem. Poprzestałem na doktoracie, a mogłem więcej. To również był efekt mojego uzależnienia. Cieszę się, że nie jest gorzej. A mogło. Dnem, od którego się odbiłem, była moja ciężka depresja.

Czy obecność narkotyków w dzisiejszym życiu Polaków to również cena wolności?

Nie umiem tego ocenić. Ale widzę dużo osób uzależnionych i zauważam, jak odbija się to na ich statusie społecznym, na karierze. Znam w branży wielu ludzi utalentowanych, którzy z powodu nałogów nie rozwinęli się i zatrzymali się na etapie pomocy technicznej. To głównie skutek deficytów emocjonalnych, które mają korzenie w życiu rodzinnym. Zaniedbanie rodzinne owocuje uzależnieniem w każdym ustroju.

Jak żyć?

Trzeba przerwać to błędne koło i zadbać o siebie. Jeśli zadbam o siebie – ludzie wokół też będą bardziej zadbani.

Jak pomógł pan Machulskiemu, jak on pomógł Elektrycznym Gitarom?

Na początku zainteresował się tylko jedną piosenką, „Co ty tutaj robisz", bo pasowała do sceny „Kilera". Minął tydzień i zgłosił się ponownie. Poprosił o napisanie piosenki wiodącej, utworów związanych ze scenariuszem oraz muzyki ilustracyjnej. W pisaniu piosenki „Kiler" pomogła mi powódź w 1997 r. Pojechaliśmy w trasę po Dolnym Śląsku, ale w związku z tym, że fala powodziowa rozszerzała się coraz bardziej, odwoływano kolejne koncerty. Siedzieliśmy w hotelu w Siemianowicach Śląskich, czekając na decyzję. Scenariusz miałem przy sobie, gitarkę w pokoju – myk, myk i z nudów dość szybko napisałem piosenkę.

Premier Cimoszewicz poszedł na dno, a pan popłynął na fali powodziowej.

Tak było. Potem powstała piosenka „Co powie Ryba" i inne piosenki do drugiej części. Bardzo lubię filmy Machulskiego, również te późniejsze, a przede wszystkim „Superprodukcję" o naszym show-biznesie.

Cały tekst w Plusie Minusie

Tu w sobotę można kupić elektroniczne wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Można też zaprenumerować weekendowe wydanie „Rzeczpospolitej" z Plusem Minusem

Więcej o tym, co w Plusie Minusie, na Facebooku.

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku