Tylko 99 zł za rok czytania.
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Aktualizacja: 22.03.2015 10:27 Publikacja: 22.03.2015 00:01
Foto: Fotorzepa/Dominik Pisarek
Rz: Przez tydzień świat żył nerwowymi spekulacjami na temat tajemniczego zniknięcia Władimira Putina. Dlaczego wszystkich tak bardzo ekscytował fakt, że prezydent Rosji przez kilka dni nie pokazywał się publicznie?
Jadwiga Staniszkis: Bo nie wiedzieliśmy, czy to był cichy pucz, czy może rozpoznanie przez Putina powagi sytuacji i próba wywikłania się z konfliktu z NATO i Unią Europejską. Sytuacja Rosji jest bardzo złożona. To państwo zawsze było zafiksowane na konieczności posiadania strefy buforowej wokół swoich granic. Chodzi o kraje sympatyzujące z Rosją lub jej podporządkowane, przez których terytorium można by szybko przerzucić wojska. Zwrot Ukrainy ku Unii Europejskiej i NATO pozbawił Rosję tej strefy, stąd uwikłanie się w wojnę w Doniecku. Ale trzeba też pamiętać, że Putin jeszcze w latach 90. stworzył zdecentralizowane okręgi wojskowe cieszące się dużą autonomią. Prawdopodobnie to właśnie lokalni politycy podsycają konflikt w Doniecku, bo przy okazji przejmują ogromne majątki. Dlatego zatrzymanie wojny na Ukrainie jest w tej chwili niemożliwe. A być może Putin zniknął po to, żebyśmy się cieszyli, kiedy się odnalazł.
Myśli pani, że Putin chciałby zatrzymać wojnę? Przecież od kilkunastu miesięcy toczy z Zachodem grę pod tytułem: „nas tam nie ma", i stale posuwa się do przodu.
Nie jestem pewna, czy to faktycznie jest gra. Putin musi wszystkie decyzje brać na siebie, bo tego wymaga jego pozycja. Poza tym w Rosji głęboko zakorzenione jest przeświadczenie, że konflikt to katalizator przemian. Ekspansja leży w interesie Rosji, ale nie w kierunku zachodnim, tylko na północ, żeby zapewnić sobie kontrolę nad bogactwami Arktyki i w kierunku Morza Kaspijskiego. Ten kierunek ekspansji może niepokoić kraje nadbałtyckie i skandynawskie, bo zahacza o ich interesy, ale z wojną w Doniecku to nie ma nic wspólnego.
Polska nie jest zagrożona? Możliwość wojny jest coraz poważniej omawiana przez komentatorów politycznych.
Nie zgadzam się z tym. Cena takiej agresji byłaby wysoka, a zyski niewielkie. Nie mamy zasobów, które byłyby dla nich ciekawe. Rosjanie chcą kontrolować system finansowy i paliwowy, a z tego punktu widzenia wystarczy im taka kontrola, jaką już w naszym kraju mają. A kierunki ekspansji geostrategiczne, o których mówiłam, stanowią o być albo nie być Rosji. Dlatego zagrożona może się czuć Finlandia czy Norwegia, zaniepokojona może być Wielka Brytania, bo to zagraża jej interesom na Morzu Północnym, ale nie my. Polska jest pod każdym względem nieatrakcyjna dla Rosji. A z kolei Rosja jest za słaba, żeby nas zaatakować tylko dlatego, że ich drażnimy. Putin na Zachodzie i tak już zaskakująco dużo uzyskał, bo obnażył słabość Unii Europejskiej i NATO. Więcej nie musi robić.
Czy C.L. Moore w powieści „Poranek dnia zagłady” z 1957 r. jako pierwsza w literaturze opisała AI w działaniu? B...
„Tony Hawk’s Pro Skater 3+4” to dobra okazja, by poćwiczyć flipy, graby i grindy.
Ludzie sa jak piłeczki w maszynie losującej totolotka. Zawsze zależą od innych piłek – przekonuje w swej książce...
„Ze mną przez świat” Elżbiety Dzikowskiej to lektura dowodząca, że nie wszystko, co autor napisał, należy wydawać.
Choć nie przepadam za piłką nożną, wciągnąłem się bez reszty w serial „Ted Lasso”. To opowieść, w której bohater...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas