Rz: Sześć lat temu był pan szefem gabinetu prezydenckiego, dziś pełni pan funkcję sekretarza stanu u Andrzeja Dudy. Co pan czuł, wracając po pięciu latach do prezydenckiej kancelarii? Opuszczaliście ją w dramatycznych okolicznościach, tuż po tragedii smoleńskiej, w której zginął prezydent Lech Kaczyński i wielu pana kolegów.
Odkąd 6 lipca 2010 roku wyszedłem z Pałacu Prezydenckiego, nie pojawiałem się w nim aż do 6 sierpnia pięć lat później, gdy obowiązki prezydenckie przejmował Andrzej Duda. Dla mnie ten powrót do pałacu był niełatwym przeżyciem. Trudno mi to wyrazić słowami, bo ja w ogóle mam problem z uzewnętrznianiem emocji, ale tym razem z pewnością było po mnie widać, jak to wszystko przeżywam. Pamiętam, że tego dnia było gorąco. Już na Zamku Królewskim, gdzie prezydentowi wręczano ordery, Andrzej Duda podszedł do mnie i spytał, co się dzieje. Odpowiedziałem, że po prostu mam mieszane uczucia. Prezydent uznał, że najlepiej będzie, jeśli zwolni mnie z obowiązku uczestniczenia w przekazywaniu pałacu. Dodał, bym pojechał do domu i odpoczął, bo liczy na mój udział w wieczornym spotkaniu dla najbliższego grona przyjaciół i rodziny.
Świętowaliście?
Przyszedłem na dwudziestą, ale nie potrafiłem jakoś się bawić. Spotkanie było na tarasie od strony ogrodów, za Salą Białą, która od końca ubiegłego roku nosi imię Lecha Kaczyńskiego. W ogrodzie, zresztą wyjątkowo pięknym, rośnie tulipanowiec z Ameryki. Miałem podobny u siebie w domu w Gdańsku. Pamiętam, jak zakwitł po 15 latach. Jego kwiaty pokrojem i kolorem przypominały żółte tulipany. A jeden z ogrodników właśnie świeżo wyhodowany żółty tulipan nazwał kiedyś imieniem Marii Kaczyńskiej. Za dużo wspomnień i skojarzeń... Wałęsałem się po salach na dole jak jakiś duch. Wreszcie zobaczył mnie prezydent i zabrał mnie na górę, gdzie jest gabinet prezydenta, pośrodku sekretariat, a po drugiej stronie pokój szefa gabinetu, w którym wcześniej urzędowałem. Pamiętam, jak Andrzej stanął za prezydenckim biurkiem, zmrużył oczy i powiedział, że on też się nieswojo czuje. Potem razem z prezydentem weszliśmy do mojego byłego gabinetu, tak by już tej symbolice stało się zadość.
Dużo ma pan wspomnień związanych z tym gabinetem?