W kwietniu zeszłego roku na jednej z ulic Kijowa uzbrojeni funkcjonariusze Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy (NABU) zatrzymali samochód, w którym jechał oficer kontrwywiadu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Ołeksandr Karamuszka. Jeden ze śledczych odczytał mężczyźnie paragrafy kodeksu karnego, na podstawie których został zatrzymany, po czym nakazał przeszukanie auta. Znaleziono w nim m.in. pliki dolarów, narkotyki, kilka tablic rejestracyjnych oraz naboje.
Jak ustalili funkcjonariusze NABU, Karamuszko, który był odpowiedzialny za deportowanie osób nielegalnie przebywających na Ukrainie, w zamian za łapówki pozwalał im pozostawać w kraju. Łącznie od 16 cudzoziemców otrzymał 50 tys. dol. Ukraińscy dziennikarze szybko odkryli też, że młody oficer zarabiający miesięcznie równowartość 300 dol. jest posiadaczem dużego domu na przedmieściach Kijowa oraz kilku luksusowych samochodów. Co więcej, jego rodzinie bez większych problemów udało się uzbierać ponad milion hrywien (ok. 160 tys. zł) kaucji, dzięki czemu mógł opuścić areszt. Oficerowie SBU od lat są „bohaterami" dziesiątek podobnych afer, które wywołują coraz większe oburzenie Ukraińców.