– To dla niego trudna zmiana – powiedział Jacob. – Ostateczna. Chcę tylko powiedzieć, że musimy być delikatni...
– Jest ludzką skamieliną.
– Jest górą niewyjawionego cierpienia.
– Mamy zielone – rzucił Max.
Świat nienawidzi Żydów
Ale zamiast jechać, Irv odwrócił się, by wyraźnie podkreślić to, od czego odbiegł:
– Oto w czym rzecz: liczba Żydów na świecie spada do granicy błędu w chińskim spisie ludności i wszyscy nas nienawidzą. – Ignorując dobiegające z tyłu trąbienie, ciągnął: – Europa... o, to dopiero kontynent, gdzie nienawidzą Żydów. Francuzi, te tchórzliwe cipy, nie uroniliby ze smutku nawet jednej łzy, gdybyśmy zniknęli.
– O czym ty w ogóle mówisz? Pamiętasz, co powiedział francuski premier po ataku na koszerny supermarket? „Każdy Żyd, który opuści Francję, zabierze jej kawałek ze sobą". Albo coś w tym stylu.
– Kupa merde. Wiadomo, że za kulisami miał butelkę Château Sang de Juif rocznik 1942, żeby wznieść toast za brakujący kawałek Francji. Anglicy, Hiszpanie, Włosi. Ci ludzie chcą, żebyśmy zginęli. – Wystawił głowę przez okno i wrzasnął na trąbiącego kierowcę: – Jestem dupkiem, dupku! Głuchy nie jestem! – A potem znów zwrócił się do Jacoba: – Naszym jedynym partnerem w Europie, na którym można polegać, są Niemcy, a czy ktokolwiek wątpi, że pewnego dnia skończy się ich poczucie winy i wyjdą spod klosza? I czy ktokolwiek naprawdę wątpi, że pewnego dnia, gdy tylko warunki będą odpowiednie, Ameryka uzna dla dobra wszystkich, że jesteśmy hałaśliwi, śmierdzący, bezczelni i zdecydowanie zbyt sprytni?
– Ja – powiedział Max, uchylając odrobinę okno, żeby zrobić na coś zbliżenie.
– Hej, Maxy – powiedział Irv, próbując przyciągnąć jego wzrok w lusterku wstecznym – wiesz, dlaczego paleontolodzy poszukują kości, a nie antysemityzmu?
– Dlatego że są paleontologami, a nie Ligą przeciwko Zniesławieniu? – zasugerował Jacob.
– Dlatego że lubią się zagłębiać. Łapiesz?
– Nie.
– Nawet jeśli wszystko, co mówisz, jest prawdą – zaczął Jacob – a tak...
– Zdecydowanie jest.
– ...nie jest...
– Jest.
– Ale nawet gdyby tak było...
– Świat nienawidzi Żydów. Wiem, że uważasz, że dominacja kulturowa Żydów jest swego rodzaju kontrargumentem, ale to tak, jakby powiedzieć, że świat uwielbia pandy, bo tłumy przychodzą oglądać je w zoo. Świat nienawidzi pand. Chce, żeby zdechły. Nawet ich młode. I świat nie cierpi Żydów. Zawsze tak było. I zawsze będzie. Tak, można użyć bardziej uprzejmych słów i przywołać polityczne konteksty, ale nienawiść pozostanie nienawiścią, i to zawsze dlatego, że jesteśmy Żydami.
– Lubię pandy – włączył się Max.
– Nie lubisz – poprawił go Irv.
– Byłby niezły odpał, gdybym miał pandę w domu.
– Maxy, wyżarłaby ci twarz.
– Mega.
– Albo przynajmniej zajęłaby nasz dom i skonfrontowała nas ze swoim poczuciem prawa własności – dodał Jacob.
– Niemcy wymordowali półtora miliona żydowskich dzieci, ponieważ były to żydowskie dzieci, a trzydzieści lat później zostali gospodarzem igrzysk olimpijskich. I jaki zrobili z tego użytek! Żydzi ledwo, ledwo wygrali walkę o na s z e ocalenie i wiecznie są uznawani za wyrzutków. Dlaczego? Dlaczego zaledwie pokolenie po tym, jak prawie ulegliśmy zagładzie, żydowską wolę przetrwania uważa się za pragnienie podboju? Zapytaj sam siebie: dlaczego?
Jego „dlaczego" nie było pytaniem, nawet retorycznym. To był kuksaniec. Odepchnięcie wyprostowaną ręką w czasach wymuszonych gestów.
Fragment książki Jonathana Safrana Foera „Oto jestem", przeł. Krzysztof Cieślik, wydanej właśnie przez Wydawnictwo W.A.B. Autor, pisarz, wykładowca creative writing na Uniwersytecie Nowojorskim, opublikował wcześniej m.in. „Wszystko jest iluminacją", tłum. Michał Kłobukowski (W.A.B. 2003) – nagroda Guardian First Book Award, oraz „Strasznie głośno, niesamowicie blisko", tłum. Zbigniew Batko, (W.A.B. 2007).
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95