„Pingwin" w Max i kreacja Colina Farrella

„Pingwin”, spin-off ostatniego „Batmana”, pokazuje, dlaczego politycy boją się upadku imperiów, nawet jeśli są mafijne, i chcą wiedzieć, kto rządzi, z kim negocjować.

Publikacja: 18.10.2024 05:06

Zmieniony nie do poznania Colin Farrell jako tytułowy Pingwin. Serial oferuje Max

Zmieniony nie do poznania Colin Farrell jako tytułowy Pingwin. Serial oferuje Max

Foto: materiały prasowe

„Batman” w reżyserii Matta Devisa z Robinem Pattinsonem w roli głównej z 2022 r. przyniósł 771 mln dol. wpływów, co uczyniło go siódmym pod względem komercyjnego sukcesu filmem roku. W takiej zaś sytuacji prawo wielkich produkcji każe z talii figur, jeśli to nie może być joker, as bądź król, wyjąć waleta i uczynić bohaterem nowych wydarzeń, a najlepiej serialu.

Pingwin i Batman

Taką postacią jest właśnie Cobb, zwany Pingwinem, w sumie nie walet, lecz mafijny porucznik, który w „Batmanie” prowadził klub Iceberg Lounge, będący własnością Carmine Falcone’a, szefa najmocniejszej mafijnej rodziny w Gotham City.

Nie jest zbytnim spoilerem powiedzenie, że Falcone zostaje zabity, tak jak burmistrz Gotham, o czym dowiadujemy się w pierwszych sekundach serialu z głównej wiadomości miejskiej telewizji, podobnie jak o zniszczeniu przez Człowieka Zagadkę falochronu chroniącego miasto. To zaś wywołało katastrofę w najbiedniejszych dzielnicach, zmywając z powierzchni kamienice i ich mieszkańców. Ma frustrujący wpływ na postawy młodych bohaterów „Pingwina”.

Czytaj więcej

Batman powróci na ekran. I to nie raz

W takim właśnie zamieszaniu, gdy bezkrólewie zaczyna panować zarówno w mieście, jak i w mafii, zaczyna się kiwać na ekranie tytułowy Pingwin, choć jego główna rola w spin-offie nie jest przesądzona tak bardzo, jak to, że bywa nerwowy i szybciej strzela niż myśli, gdy ktoś go nie szanuje, a zwłaszcza wykpi. Wtedy strzela do najwyższych w hierarchii.

Wyjątkowy wygląd Pingwina wygenerował już w sieci tysiące opisów, czego postać jest godna, bo charakteryzacja Irlandczyka Colina Farrella jest mistrzowska i jako jedyna nawiązuje w filmie do stylistyki komiksu. Złożyło się na to mnóstwo silikonu na twarzy, która robi wrażenie jakby była poharatana przez życie (mafijne) i sklejona na nowo w ospowatą skórę – sfatygowany nos, obwisły podbródek i szczeciniasta, zwierzęca fryzura, ułożona brylantyną jak na gangstera przystało. Nie dość tego: irlandzki aktor osiągnął akcent, jakim mówili do nas najwięksi amerykańscy gangsterzy grani przez Roberta De Niro i Joe Pesciego. Dla aktora najbardziej wymagające musiało być jednak charakterystyczne kiwanie się na boki, co u jego bohatera jest konsekwencją defektu nogi, z jakim żyje od urodzin, granie zaś tego przez Farrella jest tak intensywne, że jeśli serial doczeka się kontynuacji – może mieć skutki uboczne.

Pingwin i jego konkurentka

Ironią losu jest to, że grający z poświęceniem swoją rolę Farrell w odbiorze widzów kreuje rolę tytułową, ale fani i część krytyki lansuje teorię, że show Irlandczykowi ukradła Crisitin Milioti w roli Sofii Falcone, czyli córki zamordowanego szefa mafii. Z pewnością jest to postać wyposażona we wszystkie cechy emancypującej się młodej kobiety, co dziś ważne, bo przecież Falcone to włoscy konserwatyści i zwolennicy patriarchatu w najgorszym, przemocowym wydaniu. To ważny wątek, ponieważ Carmine powraca w jednym z odcinków, stanowiącym retrospekcję życia Sofii. Dość powiedzieć, że pomimo swojego pochodzenia była idealistycznie nastawioną do życia osobą, zorientowaną na działalność charytatywną. Niestety, jej rodzina jest obarczona fatum przemocy, która dotknęła w tajemniczych okolicznościach matki Sofii oraz wielu kobiet z otoczenia rodziny.

Sofia zmaga się więc z traumą, a gdy trup wśród jej bliskich ściele się gęsto, postanawia dochodzić prawdy o morderstwach, a nawet przejąć władzę w rodzinie, choćby nawet koszty miałaby być wysokie. Jest zdeterminowana, ponieważ rodzinne intrygi zaprowadziły ją w przeszłości do więzienia.

Pingwin w tej sytuacji jest postacią grającą na boki. Ma swój ukryty cel, ale nie zdradza go potencjalnym sojusznikom stojącym wyżej w mafijnej hierarchii, tylko mąci. To mu wychodzi najlepiej, tak jak Farrellowi granie fałszywego, często spłoszonego spojrzenia i nerwowych przyruchów, zdradzających brak szczerości. Pingwin został wyposażony w jeden ludzki rys – jest czułym synem chorej matki. Ta niestety pcha go często w psychopatyczny sposób do realizacji ambitnych celów, gdy jemu ewidentnie przez całe życie brakowało ojca. Próbuje za to sam ojcować chłopakowi z ulicy, Vicovi. Ma na niego haka, ale też wiele do zaoferowania z dziedziny władzy i wielkich pieniędzy, co buduje z sierotą więź lojalności, przynajmniej w pierwszych czterech z ośmiu odcinków.

Czytaj więcej

„Rodzaje życzliwości”, czyli filmy mogą jeszcze być po prostu dobrą zabawą

Pingwin i głupia reklama

W sieci „Pingwinem” się zachwycają, bardzo łatwo jednak wytknąć mu mankamenty. To, że tytułowy bohater schodzi z pierwszego planu, czasami można przeboleć. Jednak ilość retrospekcji sprawia, że będący na służbie jednego serialu bohaterowie grają de facto w osobnych filmach, tak jakby scenarzystom trudno było posuwać akcję do przodu w każdym odcinku bez cofania się na wiele minut w przeszłość.

W dobie, gdy Interpol alarmuje, że narkotykowe gangi stanowią realne zagrożenie dla światowych demokracji, kiedy fentanyl pustoszy Stany Zjednoczone, robienie dodatkowej reklamy narkotykom, których rzekomo potrzebuje po katastrofie Gotham – jest skrajną głupotą. To darmowa reklama produktów mafii, na którą składa się ślepe uwielbienie nowych pigułek i serwowanych do oka kropel.

Można się obawiać, że do kolejnych odcinków będą dodawane jako bonus, bo ostatecznie sam serial, przynajmniej po pierwszych czterech odcinkach, nie uzależnia, a czasami wręcz odrzuca. Zobaczymy, czy finał zwieńczy dzieło, czy tym razem knota. Na pewno producenci dorzucili przed piątym odcinkiem do pieca, ponieważ Sophia bardzo radykalnie postanowiła się rozliczyć z wujami i ciociami. To się chyba nazywa vendetta?

„Batman” w reżyserii Matta Devisa z Robinem Pattinsonem w roli głównej z 2022 r. przyniósł 771 mln dol. wpływów, co uczyniło go siódmym pod względem komercyjnego sukcesu filmem roku. W takiej zaś sytuacji prawo wielkich produkcji każe z talii figur, jeśli to nie może być joker, as bądź król, wyjąć waleta i uczynić bohaterem nowych wydarzeń, a najlepiej serialu.

Pingwin i Batman

Pozostało 93% artykułu
Platformy streamingowe
Widzieliśmy serial „Sto lat samotności”. Będzie dyskusja wśród fanów powieści
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Platformy streamingowe
„Matki pingwinów”, czyli fajterki macierzyństwa
Platformy streamingowe
Netflix przygotowuje drugi sezon serialu „1670”. Byliśmy na planie. Co już wiemy?
Platformy streamingowe
„Gąska”. Co wiadomo o pierwszym polskim serialu dla platformy Prime Video?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Platformy streamingowe
Jak zmieścić „Sto lat samotności” w 16 odcinkach serialu. Pokaże to Netflix