Serial "Warszawianka": Człowiek nasz, ale zły

Ostatnie odcinki „Warszawianki” z Krystryną Jandą i Jerzym Skolimowskim przewracają do góry nogami świat „Czułego”, którego gra świetnie Borys Szyc.

Publikacja: 03.08.2023 03:00

Czułkowscy po raz pierwszy od lat w komplecie. Na zdjęciu m.in. Jerzy Skolimowski (ojciec), Borys Sz

Czułkowscy po raz pierwszy od lat w komplecie. Na zdjęciu m.in. Jerzy Skolimowski (ojciec), Borys Szyc (syn) i Krystyna Janda (matka). W SkyShowtime jest już osiem odcinków. Premiera ostatniego (11.) 21 sierpnia

Foto: Materiały Prasowe

Czterdzieści lat Franka Czułkowskiego minęło, ale orgia, na której bawiła się cała warszawka, pokazała, że jej legenda, czyli pisarz pseudo Czuły, nie stracił energii i jak Neron ucztuje aż do spalenia miasta.

Pierwsze sześć odcinków serialu Jakuba Żulczyka w reżyserii Jacka Borcucha w SkyShowtime jest jedną wielką imprezą na karuzeli codzienności, która w przewrotny sposób pokazuje powody ucieczki w niedojrzałość, używki i przelotne związki faceta, granego koncertowo przez Borysa Szyca. Boi się nudy, ale też dobrze rozpoznał ściemę wymuszoną przez korporacyjny wyścig szczurów, obowiązki zarabiania wagonów pieniędzy, by utrzymać się na stołecznym topie, utrzymać rodzinę albo kochanki, domy, apartamenty, flotę ekskluzywnych samochodów.

Serce na dłoni

„Czuły” każdym swoim słowem oraz czynem mówi: „dziękuję bardzo za takie zakłamane życie”, i utwierdza się w przekonaniu, że z dwojga złego lepiej już pakować się w kłopoty, nie mieć pieniędzy i mieszkania, ale żyć niezależnie, w czym podtrzymują go spotkania z bohaterami absurdalnych karier.

Czytaj więcej

Serial "Warszawianka". Na karuzeli życia

To biznesmen grany rewelacyjnie przez Andrzeja Zielińskiego (dzisiejsza emanacja prywaciarza z „Czterdziestolatka”), który by zarobić na elitarny status swój i córuni, musi sprzedawać na prowincji chiński szit. To pracownicy tak zwanej kreatywnej agencji PR wciemniający klientom najgorsze toksyny pod szyldem modnej, ekologicznej gwiazdy. Mamy też satyrę na cynicznego gwiazdora, który czerpie kasę z finansowego zaplecza PiS-u i gra w martyrologicznych produkcjach za miliony z państwowych spółek.

Ludzie sukcesu w chwilach prawdy nie kryją, jak bardzo się sprzedali, ale nawet najbliższy przyjaciel „Czułego” (Piotr Polak), chcąc uwolnić się z biznesowego łańcucha, pozostaje do cna skorumpowanym typem. Dlatego „Czuły” kontynuuje ucieczkę w niekończącą się balangę, na co alibi – nawet u byłej żony (Ilona Ostrowska), córki i przyjaciółek (Marianna Zydek i Maja Pankiewicz) – daje mu dobre serce.

Jak bohater Chaplina buntuje się przeciwko bogaczom. Jak święty Franciszek nie może przejść obojętnie wobec krzywdy i cierpienia zwierząt. A gdy tatuuje sobie serce na dłoni z nadzieją, że pokaże je młodej ukochanej – powiedzieć o nim „serce jak na dłoni” to brak wrażliwości. On serce ma na dłoni naprawdę, a że marzenia o młodych partnerkach kończą się jak w serialu „Jan Serce”, to dowód, że w maratonie życia przebiegł czterdziestkę, jednak w drugim sezonie życia z miejscem na podium będzie kłopot.

Spotyka na swojej drodze atrakcyjne kobiety, w tym dzisiejsze wcielenie „nierządnicy babilońskiej” – ale czy nie przestaje być królem życia? Nie grozi mu status żebraka?

Rodzinne piekło

Trochę za Houellebecem można powiedzieć, że po sześciu mocno zabawowych odcinkach „Warszawianki” pięć ostatnich jest poszerzeniem pola analizy życiowej katastrofy oraz bilansem już nie tylko zysków, lecz także strat. Żulczyk, tworząc barwną scenografię Warszawy, zaczyna grzebać w kulisach stołecznych celebrities. Gdy wydawca naciska na „Czułego”, by skończył książkę i zrezygnował z pseudonimu, bo inaczej nie dostanie pieniędzy – bohater Szyca postanawia wprowadzić w życie szatański pomysł związany z gwiazdorem polskiej literatury (Krzysztof Czeczot). Oglądamy jego dwór, a Żulczyk jako autor poczytnych książek pokpiwa z ambicji i niespełnienia sław „literatury artystycznej”. W lustrze, po przepitej nocy, nie widać prestiżu, tylko wory pod oczami. A kieszenie i konto puste.

Tematem staje się tajemnica rodziny „Czułego”. Nie tej patchworkowej, do której zaprasza go żona i jej partner, lecz rodziców. W recenzjach serialu pojawiały się porównania do „Californication”, ale „Warszawiankę” można traktować jako kontynuację rodzinnego wątku z „Tanga” Mrożka. Rodzice Franka to liberalna, artystyczna para, która ani sobie, ani dziecku nie stawiała żadnych granic.

Czytaj więcej

Seriale na wakacje. Co oglądać w platformach streamingowych?

Ojciec ostro, rewelacyjnie, grany przez Jerzego Skolimowskiego to wybitny, choć sprzedający się malarz, który nawet na starość sprawnie używa pędzla, a trzeba pamiętać, że to także slangowe określenia penisa. Szampan, wiagra i koka to tylko przystawki, bo na główne danie są modelki w atelier i najlepsze dziewczyny z półświatka. Dlatego scena rodzinnej kolacji, gdy po latach wraca matka, to niezwykle brutalne rozliczenie wszystkich ze wszystkimi.

Krystyna Janda zagrała nietypową dla siebie niejednoznoznaczną postać, która ma argumenty na swoją obronę, bo życie z mężem egoistą i dziwkarzem było piekłem, a przecież nie tylko w oczach syna obronić się nie może. To wariant bohaterki z „Kochanków mojej matki”, tyle że pozbawiony czułostkowości i wyrzutów sumienia. Kobieta, której bezkompromisowość sprowokowali mężczyźni.

Od dialogów Żulczyka czasami więdną uszy, ale są świetnie napisane i pokazują, że za słowami oraz pretensjami kryje się często niedopasowanie, żal, a jednocześnie walka o bycie rodziną – co z tego, że najbardziej porąbaną. W powietrzu fruwają bluzgi, przedmioty, ale nawet ojca „Czułego”, który robi wrażenie egoisty, stać na gest, za który może zapłacić najwyższą cenę.

Hipsterski kask

Scena malarskiego performersu w wykonaniu Skolimowskiego godna jest jego najlepszych filmów. Jacek Borcuch świetnie wyreżyserował cały serial, rewelacyjnie poprowadził i uruchomił aktorów, a zaletą scenariusza jest także to, że Żulczyk, który publicznie mocno powiedział, co myśli o prezydencie Andrzeju Dudzie, w monologu „Czułego”, gdy w jego środowisku wychodzą na jaw naprawdę straszne rzeczy – nie boi się definiować postaci w następujący sposób: to jest zły człowiek, nasz, ale zły. Sam pokazuje się w scenie terapii alkoholików.

Czytaj więcej

Netflix zekranizuje "Wzgórze psów" Żulczyka

Dramaturgiczny twist polega na tym, że „Czuły” nie wie jeszcze, że jest hipokrytą i stacza się w rejony, gdzie nie wytłumaczą go nawet najlepsze cechy charakteru. To jest moment ostatecznej prawdy, która uniemożliwia zrzucanie odpowiedzialności za własną katastrofę na mamę, tatę, przyjaciół, polityków i Polskę. Dłużej na haju po Warszawie skuterem jeździć się nie da. Kolorowy hipsterski kask traci ochronną, magiczną moc.

Czterdzieści lat Franka Czułkowskiego minęło, ale orgia, na której bawiła się cała warszawka, pokazała, że jej legenda, czyli pisarz pseudo Czuły, nie stracił energii i jak Neron ucztuje aż do spalenia miasta.

Pierwsze sześć odcinków serialu Jakuba Żulczyka w reżyserii Jacka Borcucha w SkyShowtime jest jedną wielką imprezą na karuzeli codzienności, która w przewrotny sposób pokazuje powody ucieczki w niedojrzałość, używki i przelotne związki faceta, granego koncertowo przez Borysa Szyca. Boi się nudy, ale też dobrze rozpoznał ściemę wymuszoną przez korporacyjny wyścig szczurów, obowiązki zarabiania wagonów pieniędzy, by utrzymać się na stołecznym topie, utrzymać rodzinę albo kochanki, domy, apartamenty, flotę ekskluzywnych samochodów.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Platformy streamingowe
Zbudowano scenografię do sequelu „1670”. Trwają zdjęcia?
Platformy streamingowe
Maciej Stuhr nie uratował „Spadku”, a i tak jest numerem 1 na świecie
Platformy streamingowe
„Nieobliczalna": Julia Wieniawa i Agnieszka Grochowska bronią się przed Amazonem
Platformy streamingowe
Ten show Freddie Mercury kończył w plażowych spodenkach. Queen w Montrealu
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Platformy streamingowe
„Problem trzech ciał” - serial, który pobudza do myślenia