Robert Lewandowski postanowił zakończyć współpracę z Huawei po tym, gdy w mediach pojawiła się informacja, że firma miała pomagać Rosjanom atakowanym przez grupy hakerów z całego świata po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Wspierać reżim Władimira Putina miało 50 tys. specjalistów Huawei pracujących w centrach badawczych w Rosji.
Lewandowski uznał, że to wystarczający argument, aby pożegnać się z jednym ze swoich najważniejszych partnerów biznesowych. Był z nim związany od 2015 roku. W styczniu przedłużył umowę o trzy lata. Miał otrzymywać ok. 5 mln euro rocznie.
Do zerwania współpracy z koncernem był namawiany już w 2020 roku, kiedy „Washington Post” napisał, że Huawei wspierał chiński reżim. Chodziło o prace nad systemem rozpoznawania twarzy do monitorowania i śledzenia mniejszości ujgurskiej. Wówczas z marką zerwał francuski gwiazdor Antoine Griezmann.
Teraz przyszedł czas na Lewandowskiego, który – jak na kapitana reprezentacji przystało – stanął na czele buntu i poparł prezesa PZPN Cezarego Kuleszę w bojkocie meczu barażowego z Rosją.
Wydawało się, że po ataku Rosji na Ukrainę i zawieszeniu jej reprezentacji przez światową federację (FIFA) walkower dla Polski będzie formalnością i wystąpimy od razu w finale baraży – 29 marca na Stadionie Śląskim w Chorzowie z Czechami lub Szwecją. A w najgorszym przypadku dostaniemy w półfinale (24 marca) innego przeciwnika.