Przypomnijmy, że SN pod koniec lutego podjął uchwałę na kanwie sprawy dotyczącej nauczycielki, pełniącej w liceum rolę koordynatorki projektu wymiany zagranicznej uczniów. W jej przypadku do dodatkowej pracy należało m.in. przygotowanie ich do wyjazdu, zorganizowanie podróży czy koordynacja kontaktu pomiędzy nauczycielami ze szkoły przyjmującej. Obowiązkom z tym związanym kobieta poświęcała sporo czasu, dużo więcej, aniżeli wynika to z przepisów regulujących czas pracy nauczycieli. W efekcie wystąpiła o wypłatę pieniędzy z tytułu nadgodzin. Sądy obu instancji w części uwzględniły jej pozew i przyznały jej ponad 18,5 tys. zł wynagrodzenia za pracę w godzinach nadliczbowych wraz z odsetkami. Skargę kasacyjną złożyła szkoła. A Sąd Najwyższy w składzie trzech sędziów przekazał natomiast poszerzonemu składowi zapytanie prawne: „Czy problematyka pracy w godzinach nadliczbowych nauczycieli została wyczerpująco uregulowana w Karcie Nauczyciela, czy też należy do niej odpowiednio stosować – na podstawie art. 91c ust. 1 Karty – przepisy Rozdziału V Działu Szóstego kodeksu pracy?”.
Czytaj więcej
Mniejsza dyspozycyjność spowodowana długotrwałą chorobą może stanowić jedno z kryteriów doboru do...
Uchwała SN: Nauczyciel powinien mieć płacone za nadgodziny
SN w uchwale składu siedmiu sędziów z 26 lutego; sygn. III PZP 3/24 uznał, że praca ponad 40 godzin tygodniowo powinna uprawniać do wynagrodzenia za nadgodziny. Jak bowiem wskazał, zadania wykonywane przez nauczyciela ponad normy czasu pracy są pracą w godzinach nadliczbowych w rozumieniu kodeksu pracy.
Sprawdziliśmy czy w związku z uchwałą pojawiło się więcej wniosków o wypłatę pieniędzy za nadgodziny.
Tuż po orzeczeniu prawnicy prognozowali, że zapewne, aby wyegzekwować te środki, nauczyciele będą musieli kierować sprawy do sądów. Tymczasem okazuje się, że nie zrobili nawet pierwszego kroku. Tak wynika z sondy, jaką „Rzeczpospolita” przeprowadziła wśród dyrektorów szkół, stowarzyszeń oświatowych i ekspertów.