Akcji nie kupili, wyrównają cenę

Biuro maklerskie powinno informować klienta o ważnych dla niego faktach, choćby nawet umowa rachunku inwestycyjnego tego nie wymagała. Inaczej narazi się na zapłatę odszkodowania

Publikacja: 05.06.2008 07:58

Odszkodowanie wchodzi w rachubę nie tylko wówczas, gdy zlecenie jest źle wykonane, ale nawet gdy nie mogło być wykonane (z powodu np. zaoferowania zbyt niskiego kursu), lecz biuro nie poinformowało o tym klienta. To wnioski z wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego z 3 czerwca 2008 r. (sygn. VI ACa 1544/07).

Tak było w sprawie Ryszarda C., klienta znanego domu maklerskiego. Przez cztery tygodnie nie wiedział on, że jego dyspozycji nie zrealizowano, tymczasem zlecone do kupna akcje znacznie zdrożały. Zażądał odszkodowania, które by mu te utracone korzyści wyrównało.

Poszkodowany złożył 11 sierpnia 2005 r. telefonicznie zlecenia kupna w tym samym dniu 5018 akcji Lotosu po 34 zł. Po czterech tygodniach (7 września) zadzwonił do niego makler z propozycją kupna akcji innej spółki. Powiedział, że klient ma na koncie „znaczną kwotę” (180 tys. zł) i szkoda, by się te pieniądze marnowały. Wtedy zorientował się, że biuro nie wykonało jego zlecenia, o czym go nie poinformowało.

Wszczął postępowanie reklamacyjne, proponował biuru, by kupiło mu owe akcje po aktualnej cenie (nieco wyższej), ale upłynęło kilka kolejnych tygodni, do porozumienia nie doszło, a cena jeszcze bardziej wzrosła – do 45 zł.

Wystąpił więc do sądu o odszkodowanie. Szkodę (utracone korzyści) wyliczył jako różnicę między kursem z dnia zlecenia (11 sierpnia) a kursem z listopada, co dało ponad 50 tys. zł. Sąd okręgowy zasądził je w całości. Uznał, że biuro maklerskie nienależycie wykonywało umowę, mianowicie powinno było niezwłocznie poinformować Ryszarda C. o niezrealizowaniu zlecenia.

Sąd I instancji wskazał, że obowiązek informowania przez biuro można wywieść z art. 740 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tym przepisem przyjmujący zlecenie powinien udzielać dającemu zlecenie potrzebnych wiadomości o przebiegu sprawy, a po wykonaniu zlecenia złożyć mu sprawozdanie. Pełnomocnik biura mec. Barbara Borudzka kwestionowała zarówno tę podstawę odpowiedzialności biura, jak i wysokość szkody.

Argumentowała, że to Ryszard C. mógł i powinien był zadzwonić i sprawdzić, czy zrealizowano zlecenie, więc przynajmniej przyczynił się do szkody. Zresztą, o jakiej szkodzie mówić, jeśli akcji ani nie kupił przy pierwszym zleceniu, ani później (później kupił inne walory, już tak nierosnące w cenę).

Pełnomocnik Ryszarda C. mec. Wojciech Szostak bronił wyroku, wskazując, że art. 740 chroni przede wszystkim interesy zleceniodawcy. Tym bardziej że druga strona umowy jest profesjonalistą i można od niej oczekiwać podwyższonej staranności.

Sąd apelacyjny podzielił to stanowisko. – Ponieważ nie ma w umowie rachunku inwestycyjnego (ani regulaminie biura) przepisów normujących postępowanie w razie niewykonania zlecenia, powinny być więc zastosowane ogólniejsze reguły dotyczące umów zlecenia – powiedziała w uzasadnieniu sędzia Regina Owczarek-Jędrasik.

Jak liczyć szkodę? – Można mówić tylko o utraconym hipotetycznym zysku, a więc wzroście ceny akcji do dnia, w którym powód dowiedział się o niewykonaniu zlecenia, a dokładnie do następnego dnia (giełdowego), gdyż wtedy już sam mógł zainwestować pieniądze – powiedziała sędzia. Do tego dnia akcje skoczyły tylko o 2,4 zł i tę różnicę – 12 tys. zł – SA zasądził. Wyrok jest ostateczny.

Wprawdzie nigdzie w przepisach wprost nie zapisano obowiązku lojalności biura maklerskiego wobec klienta, ale komentatorzy prawa o obrocie papierami wartościowymi skłaniają się ku stanowisku, że można jej wymagać. Chodzi m.in. o przekazywanie klientowi informacji o ważnych dla niego faktach, nawet jeśli tego obowiązku w umowie nie ma. To trafny wyrok, także gdy chodzi o wysokość odszkodowania. Wielokrotnie w tego rodzaju procesach klienci biur maklerskich szkodę liczą w taki sposób: kupiłem w dołku, sprzedałbym na górce. W praktyce dokonanie optymalnej transakcji jest trudne. Dlatego też tego rodzaju roszczenia oceniane są jako wygórowane.

Odszkodowanie wchodzi w rachubę nie tylko wówczas, gdy zlecenie jest źle wykonane, ale nawet gdy nie mogło być wykonane (z powodu np. zaoferowania zbyt niskiego kursu), lecz biuro nie poinformowało o tym klienta. To wnioski z wyroku warszawskiego Sądu Apelacyjnego z 3 czerwca 2008 r. (sygn. VI ACa 1544/07).

Tak było w sprawie Ryszarda C., klienta znanego domu maklerskiego. Przez cztery tygodnie nie wiedział on, że jego dyspozycji nie zrealizowano, tymczasem zlecone do kupna akcje znacznie zdrożały. Zażądał odszkodowania, które by mu te utracone korzyści wyrównało.

Pozostało 86% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów