Przyjaźń nie zastąpi pisemnej umowy

Dla zabezpieczenia własnych interesów lepiej transakcje dokumentować, by spór nie musiał być rozstrzygany na podstawie mniej jasnych kryteriów, np. doświadczenia życiowego

Aktualizacja: 16.06.2009 07:47 Publikacja: 16.06.2009 07:00

Przyjaźń nie zastąpi pisemnej umowy

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Chociaż procesy cywilne i gospodarcze opierają się głównie na dokumentach, kiedy ich brakuje, sąd musi się wspierać nawet tzw. doświadczeniem życiowym. Od wydania wyroku nie ucieknie tylko dlatego, że spierający się nie dokumentowali albo dokumentowali źle swoje interesy.

Tego rodzaju kwestie pojawiły się w sporze o 180 tys. zł (plus odsetki) między dwoma Francuzami prowadzącymi działalność handlową w Polsce. Charles B. jest większościowym udziałowcem zarejestrowanej w naszym kraju spółki z o.o. (80 proc. udziałów). Jego przeciwnik w tym sporze Martinez C. miał 20 proc. udziałów, ale to on był prokurentem i to on bardziej zajmował się prowadzeniem spółki.

Po kilku latach zgodnej współpracy stosunki między kolegami się pogorszyły, doszło do sporów, m.in. o tych 180 tys. zł. Poza sporem jest to, że Martinez C. podpisał pismo, w którym stwierdza krótko, że jest winien temu drugiemu 180 tys. zł. Ale pieniędzy tych nie zapłacił, a wspólnik skierował pozew do sądu.

Pełnomocnik pozwanego adwokat Cyprian Mazur przekonywał sąd, że pismo nie było uznaniem długu ani za takie nie może być potraktowane, gdyż nie ma ani w nim, ani gdzie indziej śladu przyczyny takiej operacji (czyli tzw. causa). Tymczasem poza długami wekslowymi prawo polskie wymaga dla każdego zobowiązania owej majątkowej (realnej) podstawy.

Dlaczego więc jego klient podpisał taki dokument? Ponoć obaj wspólnicy, zwłaszcza ten większy, planowali sprzedać spółkę. Ponieważ negocjował głównie ten większy, owo uznanie długu przez mniejszego miało stanowić gwarancję, że on także sprzeda swój udział, czym był zainteresowany kupujący.

To dość skomplikowane tłumaczenie, ale Charles B. (powód) słowom tym przeciwstawił też tylko słowa. Przekonywał mianowicie, że na owych 180 tys. zł składały się kolejne pożyczki, jakie swojemu wspólnikowi w Polsce przekazywał przez kilka lat na budowę i wykończenie domu pod Warszawą. Ponieważ stosunki między nimi były wręcz przyjacielskie, nie dokumentowali pożyczek, mimo że zgodnie z art. 720 kodeksu cywilnego umowa pożyczki ponad 500 zł powinna być stwierdzona pismem (do tzw. celów dowodowych). Dopiero gdy doszło do konfliktów, wymógł na wspólniku rozliczenie i uznanie długu na piśmie.

Na rzecz powoda przemawiało pismo o uznaniu długu, chociaż Sąd Apelacyjny w Warszawie przyznał rację pozwanemu, że było nieważne ([b]wyrok z 2 czerwca, sygn. VI ACa 1626/08[/b])

– Z tego powodu, że nie wskazywało, o jaki dług chodzi (causa), jaki dług podpisany pod nim uznaje – powiedział w uzasadnieniu wyroku z 2 czerwca sędzia Marek Podogrodzki. Pismo to miało jednak w sporze znaczenie. Otóż SA uznał, że uprawdopodobnia ono istnienie długu.

Zgodnie z art. 74 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=DA246EA007AA82AA817B05BA9BAF3BA7?id=70928]kodeksu cywilnego[/link], mimo niezachowania formy pisemnej do celów dowodowych (przy spornych pożyczkach), dowód ze świadków lub przesłuchania stron jest dopuszczalny, jeżeli fakt dokonania czynności prawnej będzie uprawdopodobniony za pomocą pisma. Dokument ten pozwolił więc ominąć rygory niedochowania formy pisemnej.

[b]Sąd dał wiarę powodowi, nie pozwanemu. Odwołał się do doświadczenia życiowego: że to wiarygodne, że zżyci wspólnicy nie dokumentowali pożyczek, zobowiązań, natomiast gdy stosunki się pogorszyły, zaczęli je zapisywać (chodzi o uznanie długu)[/b].

Wyrok jest prawomocny .

Chociaż procesy cywilne i gospodarcze opierają się głównie na dokumentach, kiedy ich brakuje, sąd musi się wspierać nawet tzw. doświadczeniem życiowym. Od wydania wyroku nie ucieknie tylko dlatego, że spierający się nie dokumentowali albo dokumentowali źle swoje interesy.

Tego rodzaju kwestie pojawiły się w sporze o 180 tys. zł (plus odsetki) między dwoma Francuzami prowadzącymi działalność handlową w Polsce. Charles B. jest większościowym udziałowcem zarejestrowanej w naszym kraju spółki z o.o. (80 proc. udziałów). Jego przeciwnik w tym sporze Martinez C. miał 20 proc. udziałów, ale to on był prokurentem i to on bardziej zajmował się prowadzeniem spółki.

Pozostało 81% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów