Ważniejsze, że [b]Europejski Trybunał Praw Człowieka (sygn. 34694/06)[/b] wytknął polskiej Temidzie wiele zasadniczych wad i zaniedbań.
W.Z. i jego była żona, inteligenci z Bytomia, rozstali się w 2000 r., gdy ich córka miała trzy i pół roku. Gdy mąż wyprowadził się z mieszkania, żona natychmiast odcięła go od dziecka, ale dość szybko uzyskał on orzeczenie sądu rodzinnego o kontaktach: spotkania raz w tygodniu i miesiąc w czasie letnich wakacji.
Orzeczenie to i wiele innych wezwań sądu pozostało na papierze i poza krótką przerwą, gdy zaczęła się sprawa rozwodowa, ojcu nigdy nie udało się wyegzekwować kontaktu. Dziecka nie było w określonych porach, na całe wakacje wyjeżdżało za granicę. Na dodatek na ponad rok matka przeprowadziła się do Zakopanego, więc musiał jeździć na sprawy do tamtejszego sądu. Nic nie pomogło zaangażowanie adwokata i kilkadziesiąt wizyt w sądzie.
– Niektórzy sędziowie byli świadomi moich trudności, ale trzy kary grzywny (po 1000 zł) też nie pomogły – powiedział "Rz" mężczyzna.
Dzięki zaangażowaniu Fundacji Helsińskiej skierował skuteczną skargę do Strasburga (sprawę prowadzili: Adam Bodnar, Maciej Biernat i Elżbieta Czyż z HK oraz mec. Jacek Oleszczyk).