Stacja zapłaci też 25 tys. zł na cel charytatywny. To pierwsza sprawa wyborcza w obecnej kampanii. Potwierdza, że procesy sądowe mogą być także w Polsce szybkie, choć na razie tylko w sprawach wyborczych.
Janowski, który jeszcze nie zebrał wymaganych 100 tys. podpisów, skorzystał z wyborczej ścieżki. Pozwał Polsat za to, że w audycji o kandydatach na prezydenta w czwartkowych "Wydarzeniach" pokazał nagranie ze stycznia 2000 r., kiedy to Janowski w czasie spotkania w Sejmie z organizacjami rolniczymi zachowywał się nienaturalnie: podskakiwał, głośno licząc podskoki, a witając się z uczestnikami, całował po rękach kobiety i mężczyzn. Miesiąc później wyjaśnił, że jego zachowanie było wywołane dużą dawką narkotyków, które podano mu bez jego wiedzy.
Pełnomocnik Polsatu mec. Tadeusz Helwig bronił stacji, wskazując, że w prezentacji kandydatów na prezydenta nie mógł pominąć tego zdarzenia, a ramy telewizyjnej audycji nie pozwalały na przedstawienie kontekstu.
- Pokazano prawdziwy obraz, ale nieprawdziwe wydarzenie, a wystarczyło na tzw. pasku pod filmem zamieścić zdanie mojego wyjaśnienia - replikował Janowski.
Tymczasem podczas dwugodzinnej przerwy przed ogłoszeniem orzeczenia Polsat zaproponował ugodę, do której szybko doszło.