Reklama

Gdzie stawiać znak „zwierzęta dzikie"

Na kierowcy spoczywa obowiązek udowodnienia, że gdyby stał znak ostrzegawczy "zwierzęta dzikie", to uniknąłby zderzenia z sarną

Publikacja: 13.07.2010 04:56

Gdzie stawiać znak „zwierzęta dzikie"

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Tak stwierdził prawomocnie [b]Sąd Rejonowy w Zamościu (sygn. I C 56/10)[/b].

W październiku 2009 r. wieczorem na drogę powiatową Źrebce – Michałów wtargnęła sarna, w którą uderzył samochód Andrzeja T. Naprawa auta kosztowała ponad 3,4 tys. zł. W pobliżu miejsca zdarzenia nie ma żadnego lasu. Nie było też znaku ostrzegającego przed dzikimi zwierzętami.

Towarzystwo ubezpieczeniowe InterRisk Vienne Insurance Group, które ubezpiecza powiat zamojski od odpowiedzialności cywilnej, odmówiło zapłaty odszkodowania. Andrzej T. skierował sprawę do sądu, dowodząc, że przyczyną zdarzenia było nieustawienie przez Zarząd Dróg Publicznych w Zamościu, jednostkę organizacyjną powiatu, znaku ostrzegawczego A18b "zwierzęta dzikie".

Sąd Rejonowy w Zamościu wskazał, że podstawą odpowiedzialności powiatu, a co za tym idzie – jego ubezpieczyciela, mogłyby być jedynie przepisy dotyczące czynów niedozwolonych. Dla przyjęcia odpowiedzialności z art. 417 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=46BB78C57D241607F5F0F9083B25F761?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] niezbędne jest m.in. wykazanie normalnego związku przyczynowego między niezgodnym z prawem działaniem a szkodą.

Sąd postawił więc pytanie: [b]"Czy szkoda wystąpiła dlatego, że zarządca drogi nie ustawił znaku A18, i czy gdyby taki znak stał w chwili zdarzenia, to kierowca uniknąłby kolizji z sarną?"[/b].

Reklama
Reklama

Sąd uznał, że nawet gdyby taki znak stał, to prawdopodobnie doszłoby do kolizji, bo zwierzę wtargnęło na drogę. Zdaniem sądu następstwem nieustawienia znaku nie jest przecież wbiegnięcie sarny na jezdnię i kolizja z pojazdem. Kierowca zaś nie przedstawił żadnych dowodów, dlaczego i w jaki sposób nieustawienie znaku wpłynęło na zdarzenie wywołujące szkodę.

Sąd wskazał również, że z przepisów [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=917281B417EC32142A2CFDBC3A57A077?id=171725]rozporządzenia ministra infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych[/link] wynika, że znakiem A18b oznacza się miejsca, w których zwierzęta dziko żyjące często przekraczają drogę, zmierzając do wodopoju. Tymczasem od 2008 r. do kwietnia 2010 r. na drodze tej odnotowano jedynie dwie kolizje z udziałem dzikich zwierząt. Nie można więc uznać, że w tym miejscu zwierzęta często przekraczały drogę.

To, że znak A18b pojawił się na tej trasie po 8 kwietnia 2010 r., nie ma znaczenia w sprawie. Ustawiony został wskutek informacji otrzymanej od policji o kolejnej kolizji z dziką zwierzyną, po konsultacji z kołem łowieckim. Dopiero w tym momencie zaszły przesłanki ustawienia tego znaku.

Tak stwierdził prawomocnie [b]Sąd Rejonowy w Zamościu (sygn. I C 56/10)[/b].

W październiku 2009 r. wieczorem na drogę powiatową Źrebce – Michałów wtargnęła sarna, w którą uderzył samochód Andrzeja T. Naprawa auta kosztowała ponad 3,4 tys. zł. W pobliżu miejsca zdarzenia nie ma żadnego lasu. Nie było też znaku ostrzegającego przed dzikimi zwierzętami.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Prawo rodzinne
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla konkubentów. Muszą się rozliczyć jak po rozwodzie
Dobra osobiste
Wypadek na A1. Sąd zdecydował ws. pozwów rodziny Sebastiana M.
Prawo pracy
Prawnik ostrzega: nadchodzi rewolucja w traktowaniu samozatrudnionych
Podatki
Skarbówka ostrzega uczniów i studentów przed takim „dorabianiem"
Sądy i trybunały
Wyrok TSUE to nie jest opcja atomowa, ale chaos w sądach i tak spotęguje
Reklama
Reklama