Polskie przepisy zbyt liberalne dla prezesów

Kierujący spółką, który doprowadził do jej upadłości, jako pracownik nie ma prawa żądać zaległego wynagrodzenia

Aktualizacja: 21.02.2011 03:58 Publikacja: 21.02.2011 02:00

Polskie przepisy zbyt liberalne dla prezesów

Foto: www.sxc.hu

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej doszedł do wniosku, że taka regulacja nie jest sprzeczna z art. 12 lit. c) dyrektywy 2008/94 w sprawie ochrony pracowników na wypadek niewypłacalności pracodawcy (wersja skodyfikowana). Daje ona państwom członkowskim możliwość wyłączenia spod opieki pracowników, którzy byli wcześniej współwłaścicielami przedsiębiorstwa. Wątpliwości wzbudził tylko sześciomiesięczny okres pozbawienia ochrony.

[srodtytul]Wcześniejsze rozstanie[/srodtytul]

Sprawa dotyczyła szwedzkiej pracownicy upadłej spółki. W 2006 r. otrzymała od swojego konkubenta 50 proc. udziałów w tym przedsiębiorstwie. Została też zastępcą członka zarządu spółki i była upoważniona do jej reprezentowania. Kiedy rozstała się z konkubentem, jednoosobowy zarząd (w osobie jej byłego partnera) na spotkaniu zarządu 20 listopada 2008 r. cofnął jej upoważnienie do reprezentacji. Wkrótce firma upadła.

Współwłaścicielka złożyła pozew do sądu. Zażądała od państwa wypłaty wynagrodzenia za grudzień 2008 r. oraz część stycznia 2009 r., wynagrodzenia za okres wypowiedzenia i ekwiwalentu za niewykorzystany urlop wypoczynkowy wraz z ustawowymi odsetkami. Podniosła, że ma prawo do korzystania z ochrony pracowników na wypadek niewypłacalności pracodawcy.

Według szwedzkiego prawa to państwo jest odpowiedzialne za zaspokajanie roszczeń pracowników przeciwko niewypłacalnym pracodawcom. Z ochrony zostali wyłączeni pracownicy, którzy na pół roku przed upadłością spółki mieli w niej znaczne udziały i wpływ na działalność.

Zainteresowana tłumaczyła jednak, że choć posiadała istotną część upadłego przedsiębiorstwa, to w czasie gdy został złożony wniosek o ogłoszenie upadłości, nie miała już znaczącego wpływu na działalność i nie mogła nim kierować. Sąd zawiesił postępowanie i zwrócił się z pytaniem do Luksemburga.

Trybunał uznał, że pracownik, który w ciągu sześciu miesięcy przed złożeniem wniosku o upadłość spółki miał wpływ na jej działalność, może być odpowiedzialny za upadłość. Przepis wyłączający go spod ochrony na wypadek niewypłacalności pracodawcy nie jest więc sprzeczny z unijnym prawem.

[srodtytul]Luka w polskim prawie[/srodtytul]

– Takie przepisy przydałyby się także w polskim prawie – komentuje wieloletni pracownik terenowego oddziału Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. – Podczas jednej z nowelizacji [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/2006/DU2006Nr158poz1121.asp]ustawy o ochronie roszczeń pracowniczych w razie niewypłacalności pracodawcy[/link] organizacje przedsiębiorców skutecznie zablokowały jednak propozycję wprowadzenia do naszych przepisów takiego ograniczenia.

[srodtytul]Inne sposoby[/srodtytul]

[b]Choć nasze przepisy nie przewidują bezpośrednio odmowy wypłaty zaległych wynagrodzeń prezesowi i członkom zarządu, urzędnicy z FGŚP stosują kilka sposobów, aby wykluczyć ich z kręgu uprawnionych.[/b]

W zależności od formy prowadzonej działalności, tzn. czy jest to spółka z o.o. czy akcyjna, sprawdzają, czy umowy o pracę zawarte z członkami zarządu są ważne, ponieważ muszą zostać podpisane przez właściwe osoby, przez innego członka zarządu czy też radę nadzorczą spółki.

[b]Największe problemy mają osoby, które są jednocześnie jedynym właścicielem spółki i jej prezesem zatrudnionym na etacie. Okazuje się, że już na tym etapie odpada wielu zainteresowanych pieniędzmi z FGŚP, bo jego urzędnicy kwestionują takie umowy.[/b]

Poza tym zastosowanie mają tu przepisy prawa upadłościowego. Mówią one, że prezes lub członkowie zarządu są zobowiązani do złożenia wniosku o upadłość spółki, gdy nie stać ich na regulowanie należności, w tym wynagrodzeń pracowników. Jeśli należności narosną, bo wniosek do sądu upadłościowego został złożony zbyt późno, a sąd ogłosi upadłość spółki, to prezes musi wypłacić te należności z własnej kieszeni.

[ramka][b]Komentuje Tomasz Niedziński, radca prawny[/b]

To, że członkowie zarządu, którzy doprowadzili do upadłości spółki, mają prawo do wypłaty zaległego wynagrodzenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, to wyraźna luka w naszych przepisach. Fundusz został bowiem stworzony na potrzeby pracowników i im powinien pomagać, a nie prezesom, którzy mają często bardzo wysokie wynagrodzenia kilkakrotnie przekraczające pensje załogi. Poza tym obowiązkiem członków zarządu jest dbanie o to, by spółka nie miała zaległości. Fundusz musi zaś interweniować wtedy, gdy nie wywiązują się oni ze swoich podstawowych obowiązków i pracownicy nie dostają pensji na czas. Nie widzę więc powodu, aby prezes miał dostawać pieniądze z Funduszu.[/ramka]

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorów[mail=k.wojcik@rp.pl]k.wojcik@rp.pl[/mail][mail=m.rzemek@rp.pl]m.rzemek@rp.pl[/mail][/i]

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej doszedł do wniosku, że taka regulacja nie jest sprzeczna z art. 12 lit. c) dyrektywy 2008/94 w sprawie ochrony pracowników na wypadek niewypłacalności pracodawcy (wersja skodyfikowana). Daje ona państwom członkowskim możliwość wyłączenia spod opieki pracowników, którzy byli wcześniej współwłaścicielami przedsiębiorstwa. Wątpliwości wzbudził tylko sześciomiesięczny okres pozbawienia ochrony.

[srodtytul]Wcześniejsze rozstanie[/srodtytul]

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara