Ilość leku przepisana przez lekarza nie jest wyłącznym kryterium oceny dla aptekarza realizującego receptę. To sedno uchwały Sądu Najwyższego (sygnatura akt III CZP 58/11). Ma ona znaczenie dla setek procesów między aptekami a Narodowym Funduszem Zdrowia na tle refundacji leków. Apteki twierdzą, że są związane ilością leku wskazaną w recepcie i domagają się pełnej refundacji. NFZ twierdzi z kolei, że nie mogą przekraczać norm z tzw. charakterystyki leku, i za to, co wydadzą ponad jej wskazania, nie chcą refundować.
Właśnie takim sporem po raz pierwszy zajął się SN. Podczas kontroli w aptece Blufarm NFZ stwierdził wydanie po dwa opakowania leków onkologicznych, gdy zgodnie z charakterystyką produktu na kurację wystarczyło po jednym. Z 490 tys. zł wypłaconej aptece refundacji połowa, w ocenie NFZ, była nienależna. Spór między apteką a NFZ sprowadzał się do interpretacji § 18 ust. 4 rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie recept lekarskich. Zgodnie z nim, jeżeli na recepcie podano sposób dawkowania, ale przekraczałaby ona ilość leku przeznaczoną na trzymiesięczną kurację, wydaje się go w ilości maksymalnie zbliżonej.
Sąd Okręgowy, który zajmował się sprawą, zwrócił się z pytaniem do SN: czy „ilość leku przeznaczona na trzymiesięczną kurację" oznacza ilość potrzebną pacjentowi według dawkowania ustalonego w recepcie, czy też nie może przekroczyć normy wskazanej w charakterystyce.
Adwokat apteki twierdził, że farmaceuta nie jest uprawniony do kontrolowania dawkowania i winien wydać tyle leku, ile lekarz zapisał w recepcie. Z kolei zdaniem pełnomocnik NFZ aptekarza wiążą zalecenia z charakterystyki.
Sędzia SN Dariusz Zawistowski powiedział, że nie ma mowy o sztywnym związaniu charakterystyką i lekarz ma pewne pole do eksperymentowania. Ale farmaceuta też nie może ślepo realizować recepty. Powinien mieć na względzie interes pacjenta i budżetu. Ma wreszcie możliwość podzielenia opakowania i wydania jego części.