Sprawa jednego z kolekcjonerów, choć zapowiadała się na bardzo prostą, trafiła aż do SN. Ten ma niebawem rozstrzygnąć wątpliwości sądów niższej rangi. Jak potraktować czarny proch będący częścią amunicji do broni, na której posiadanie niepotrzebne jest zezwolenie? Czy jego posiadanie wymaga zezwolenia, czy też nie?
Latem ubiegłego roku Witold K. trafił przed oblicze jednego z sądów rejonowych oskarżony o posiadanie blisko 25 kg prochu czarnego. Sąd uznał, że społeczna szkodliwość czynu jest minimalna, i umorzył postępowanie wobec kolekcjonera. Mężczyzna zaskarżył wyrok w całości, zarzucając sądowi pomyłkę. Twierdził, że sąd błędnie przyjął, iż na posiadanie czarnego prochu wymaga się zezwolenia w sytuacji, w której zezwolenie nie jest potrzebne na posiadanie broni wytworzonej przed 1850 r. ani jej replik, do których istotnym elementem amunicji jest właśnie proch czarny.
Sprawa trafiła do sądu odwoławczego. Ten nabrał wątpliwości co do prawidłowej wykładni przepisów [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=DA9E52E874F18BD255E243AD1AAEFEF9?id=172752]ustawy o broni i amunicji[/link]. Chodziło konkretnie o to, czy przepis ten stanowi równocześnie zezwolenie na posiadanie amunicji do broni wytworzonej przed 1850 r. lub jej repliki.
O tym, że sprawa nie jest jednoznaczna, zdaniem sądu odwoławczego świadczyć mogą rozbieżności w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji [b](sygn. I KZP 29/09)[/b].