Tak wynika z [b]wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie (sygn. I ACa 40/10)[/b].
Zadecydowało to, iż obie kobiety wiedziały, że przez taką transakcję urząd skarbowy ma utrudnione, a właściwie uniemożliwione, ściąganie zaległego podatku.
Umowa dożywocia polega na tym, że nabywca, domu czy mieszkania, kupuje je lub otrzymuje w darowiźnie w zamian za zapewnienie zbywcy (darczyńcy) dożywotniego utrzymania i zamieszkania oraz traktowanie jak domownika. W piątek warszawski Sąd Apelacyjny uznał taką umowę za bezskuteczną wobec urzędu skarbowego, co oznacza, że ten może traktować umowę jako niebyłą i rozpocząć ściąganie z mieszkania zaległego podatku.
Chodzi o 500 tys. zł nieuiszczonego VAT i podatku dochodowego. Takich zaległości dopuściła się Ewa Ż. z Warszawy, która dała się wykorzystać, a być może robiła to całkiem świadomie, jako figurant w działalności hurtowni prowadzonej przez inne osoby (mają o to sprawę karną). Chodziło o tzw. firmanctwo. W czasie, kiedy urząd skarbowy prowadził u niej kontrolę podatkową, dokonała ona darowizny mieszkania właśnie za opiekę (dożywocie) Elżbiecie G., swojej znajomej, która miała też pełnomocnictwo do reprezentowania owej hurtowni.
Przed sądem pełnomocnik Elżbiety G., pozwanej w tej sprawie, adwokat Barbara Wróbel-Trzeciak przekonywała sąd, że rola jej klientki ograniczała się do składania faktur. Urząd skarbowy dowodził, a sąd to uwzględnił, że jej rola w tych interesach była większa, w każdym razie wiedziała o zaległościach podatkowych.