Tak orzekł [b]Sąd Najwyższy (sygn. I PK 27/10)[/b] w sprawie pielęgniarki zatrudnionej na oddziale specjalistycznym w szpitalu wojewódzkim.
Początkowo mimo wieloletniego doświadczenia i wyższego wykształcenia pielęgniarskiego otrzymywała ona minimalne wynagrodzenie. Dopiero po kilku miesiącach pracy szpital zaczął wypłacać jej dodatki do wynagrodzenia, tak że w szczytowym momencie wyniosło ono 2,5 tys. brutto. Jednocześnie na tym samym oddziale pracowały dwie pielęgniarki ze znacznie wyższymi zarobkami. Zostały one przeniesione z tymi wynagrodzeniami z innych oddziałów tego szpitala.
Sąd rejonowy, do którego trafiła ta sprawa, nie dopatrzył się dyskryminacji. Dopiero sąd okręgowy w wyniku apelacji powódki przyznał jej niecałe 8 tys. odszkodowania – jako wyrównanie zaniżonej w stosunku do koleżanek pensji. Odmówił jednak podniesienia jej wynagrodzenia na przyszłość, stwierdził bowiem, że przepisy prawa pracy nie dają mu do tego podstaw.
Pielęgniarka zaskarżyła ten wyrok w skardze kasacyjnej do Sądu Najwyższego, powołując się na to, że sąd nie rozpatrzył jej roszczenia do końca.
SN na posiedzeniu niejawnym 8 czerwca 2010 r. wydał wyrok, w którym uwzględnił tę skargę kasacyjną. Sąd przypomniał, że co prawda art. 262 § 2 pkt 1 kodeksu pracy nie daje sądom prawa do narzucania stronom nowych warunków pracy i płacy, ale od tej zasady są wyjątki.