Sąd przyznał rację skazanemu i ocenił, że wojewoda błędnie przyjął, że w opisanej sytuacji opuszczenie lokalu należy traktować jako trwałe i dobrowolne. O dobrowolnym opuszczeniu miejsca stałego pobytu można bowiem mówić - uzasadniał WSA - jedynie wówczas, gdy osoba fizycznie nie przebywa w danym lokalu i ma zamiar opuszczenia lokalu na stałe, a nieprzebywanie w nim nie jest wymuszone sytuacją niezależną od tej osoby. Sąd podzielił także nadzieję skazanego, że ten będzie mógł w określonych sytuacjach opuszczać zakład karny i wówczas będzie chciał korzystać z tego mieszkania.
Spółdzielnia złożyła skargę do NSA, w której zarzuciła WSA błędne przyjęcie, że opuszczenie lokalu nastąpiło wbrew woli zameldowanego i że tym samym nie zostały spełnione ustawowe przesłanki do wymeldowania.
W ocenie spółdzielni inna jest sytuacja prawna osoby, która opuszcza lokal z powodu bezprawnych działań osób trzecich, od tej, która opuszcza miejsce pobytu na skutek własnych bezprawnych działań.
Naczelny Sąd Administracyjny zgodził się z taką argumentacją spółdzielni. W ocenie sądu, w tym przypadku należy uznać, że opuszczenie lokalu przez zameldowanego miało charakter dobrowolny (z własnej winy, w związku z aresztowaniem, które było konsekwencją popełnionego przez skazanego przestępstwa na osobie, która dysponowała mieszkaniem) i trwały. Przepisy meldunkowe nie mogą służyć utrzymywaniu fikcji pobytu w lokalu osoby, która tam rzeczywiście nie przebywa i przez najbliższych 20-25 lat przebywać tam nie będzie – uzasadniał swoje stanowisko NSA..
W tej sytuacji wojewoda, mając na względzie ocenę przedstawioną w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, przekazał sprawę prezydentowi miasta do ponownego rozpatrzenia. Prezydent znów orzekł o wymeldowaniu skazanego. Ten ponownie się odwołał do wojewody. Wojewoda podtrzymał swoje stanowisko. Więc skazany wniósł skargę do WSA.
W skardze podniósł, że co prawda nadal przebywa w zakładzie karnym, ale niebawem będzie chodził na przepustki i musi gdzieś mieszkać.