Właściciele spółki z ograniczoną odpowiedzialnością bardzo często zapominają o konieczności powołania, w myśl art. 210 kodeksu spółek handlowych, pełnomocnika do reprezentowania jej interesów w sporze z członkiem zarządu. Jeśli tego nie zrobią, narażają się na unieważnienie postępowania przed sądem i niepotrzebne przedłużenie czasu trwania takiego procesu o kolejne lata.

Do takiej sytuacji doszło w wypadku prezesa jednej z warszawskich spółek. W 2006 r. ZUS upomniał się u niego o zapłatę prawie 250 tys. zł zaległych składek na ubezpieczenia społeczne. Długi wobec ZUS nara- stały latami, nie było więc wątpliwości, że zarząd ponosi za nie odpowiedzialność (gdy powstaną zaległości, zarząd musi ogłosić upadłość spółki, jeśli tego nie zrobi – pokrywa zaległości z własnej kieszeni).

Najpierw spór przed sądem dotyczył prawidłowości przeprowadzenia egzekucji zaległych składek z majątku spółki. Gdy sprawa trafiła do sądu apelacyjnego, ten dopatrzył się, że może zachodzić nieważność postępowania ze względu na błędy proceduralne. Okazało się, że podczas procesu prezes odbierał w imieniu spółki wezwania sądowe, a nawet zdarzyło mu się reprezentowanie jej interesów w trakcie rozpraw przed sądem. Dlatego też sędziowie skierowali pytanie prawne do Sądu Najwyższego.

SN w postanowieniu, które wydał w tej sprawie, stwierdził, że nie ma tu poważnych wątpliwości wymagających rozstrzygnięcia. Postępowanie przeciwko członkowi zarządu o zapłatę zaległych składek ZUS w sytuacji, w której nie powołano oddzielnego pełnomocnika spółki, a jej interesy ciągle reprezentuje członek zarządu, jest nieważne na podstawie art. 379 pkt 2 kodeksu postępowania cywilnego.