To sedno wyroku Sądu Najwyższego z 7 października 2011 r. (sygnatura akt: II CSK 670/10).
Kwestia wynikła w sprawie, jaką miasto Stargard Szczeciński wytoczyło jego mieszkance Czesławie C., Wiesławowi K. oraz spółce z o.o. o stwierdzenie nieważności dwóch umów rozporządzających prawem użytkowania wieczystego do trzech położonych obok siebie działek w samym centrum.
Po wielu próbach zmobilizowania Czesławy C., nabywczyni działek, miasto sporządziło pozew o rozwiązanie użytkowania na podstawie art. 33 ust. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami z tego powodu, że jako użytkownik wieczysty nie zabudowała nieruchomości w ustalonym terminie.
Pozwana tego samego dnia, tyle że po południu, poszła do notariusza i przeniosła użytkowanie na znajomego Wiesława K., który w zamian zwolnił ją z 350 tys. zł długu. Legitymowała się wprawdzie porozumieniem kilka miesięcy wcześniejszym, że w zamian za prawo do działek nabywca zwalnia ją z długu, które podpisał także poręczyciel pożyczki, ale sądy niższych instancji zgodnie uznały, że żadnej pożyczki nie było.
Po trzech tygodniach nabywca wniósł prawo użytkowania wieczystego jako aport do nowo zawiązanej spółki z o.o. Unieważnienia obu tych umów zażądało w pozwie miasto, wskazując na pozorność transakcji. Dodajmy, że wcześniejszy pozew o rozwiązanie użytkowania sąd oddalił, gdyż pozwana nie jest już użytkownikiem wieczystym działek.