Urząd sędziego, zwłaszcza SN, jest nie tylko wyróżnieniem, ale odpowiedzialną placówką, a tej nie można opuścić bez poważnych powodów, zostawiając niedomówienia, podejmując jakąś hurtową decyzję. Gdyby któryś z sędziów się na to decydował, bo np. czuje się już zmęczony czy ma fundamentalne zastrzeżenia do zmian w SN, powinien te powody zaprezentować opinii publicznej.
Trudniejszą kwestią jest, czy prezydent powinien odmowę uzasadniać czy nie. Być może jakimś wyjściem byłoby uzasadnienie przekazywane tylko zainteresowanemu, który mógłby je ewentualnie upublicznić.
Skąd to oczekiwanie? Stąd, że sędzia to indywidualny urząd, indywidualnie jest powoływany, indywidualnie podejmuje decyzje, i chodzi o to, by w tak ważnych sprawach nie wrzucać wszystkich sędziów SN do jednego worka.
Niestety do jednego worka chce wrzucić sędziów, i to ze wszystkich sądów, odchodząca Krajowa Rada Sądownictwa, która zaapelowała, aby nie godzili się na kandydowanie w wyborach do nowej KRS, aby dochowali wierności ślubowaniu sędziowskiemu. Krajowa Rada Sądownicza przypomina, że nowe przepisy przyznające Sejmowi prawo wyboru sędziów do KRS jako naruszające konstytucję oceniły ona sama, rzecznik praw obywatelskich, władze samorządów prawniczych, stowarzyszenia sędziów. Zastrzeżenia mają też komisje Wenecka i Europejska.
Czy jednak sędziowie w Polsce nie mają w tej kwestii własnego zdania i potrzebują instrukcji KRS? Oczywiście, że je mają, więcej: mają prawo i obowiązek do indywidualnego zachowania.