Planowałem ten felieton poświęcić wyłącznie zagadnieniom systemu nieodpłatnej przedsądowej pomocy prawnej, czyli tak zwanego poradnictwa prawnego dla obywateli, których nie stać na wynagrodzenie dla adwokata lub radcy prawnego. Asumptem do podjęcia tego tematu były wyrażone niedawno jednakowe stanowiska samorządów: adwokackiego i radcowskiego, o potrzebie i kierunkach zmian w obecnym systemie pomocy, który jest źle zaprojektowany i nieefektywny. Oba samorządy uzyskały w tej kwestii wsparcie organizacji pozarządowych. Państwo powinno umieć znaleźć równowagę między potrzebami obywateli w uzyskaniu porad prawnych od profesjonalistów, wynagrodzeniem dla tych profesjonalistów ze środków budżetowych i możliwościami budżetu. Wiemy, jak to zrobić. Chcieliśmy, aby nasze postulaty, płynące z doświadczenia czterech lat funkcjonowania tego systemu, zostały wzięte pod uwagę przy ostatniej nowelizacji przeprowadzonej w 2018 r. z inicjatywy prezydenta RP. Niestety, górę wzięły wtedy priorytety wyborcze, które zagłuszyły głosy rozsądku płynące z naszych samorządów zawodowych. Tyle na ten temat, bo pojawiły się wydarzenia, które wymagają pilnego komentarza.
Okazało się bowiem, że wobec sędziego Igora Tulei złożony został wniosek o uchylenie immunitetu sędziowskiego celem postawienia mu przez prokuraturę zarzutu popełnienia przestępstwa. Cóż takiego uczynił, że prokuratura chce stawiać mu zarzuty karne niedopełnienia obowiązków służbowych i przekroczenia uprawnień?
Sejm w Sali Kolumnowej
Trzeba się cofnąć do grudnia 2017 r., kiedy w wyniku zażalenia na postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa w sprawie prowadzenia 16 grudnia 2016 r. obrad Sejmu w Sali Kolumnowej w sposób uniemożliwiający swobodny w nich udział posłów opozycji sędzia Tuleya nakazał prokuraturze kontynuować to śledztwo. Uczynił to w obecności mediów, którym zezwolił na relacjonowanie postępowania, w tym ogłoszenie postanowienia i jego uzasadnienia. Zezwolenie na obecność mediów jest zdaniem prokuratury przestępstwem, które popełnił sędzia Igor Tuleya, i taki zarzut zamierza mu przedstawić.
Wyjaśnić zatem trzeba, że sąd, a w tym przypadku jednoosobowo sędzia, zgodnie z kodeksem postępowania karnego jest uprawniony do zezwolenia na obecność dziennikarzy na posiedzeniu i relacjonowanie jego przebiegu. Z kolei zdaniem prokuratury sędzia nie mógł wpuścić mediów na salę sądową bez zgody prokuratora. Innymi słowy to, co dzieje się w sali sądowej, ma zależeć od decyzji prokuratora, a nie sądu. Zaiste, ciekawa to koncepcja.
Tymczasem nawet gdyby prokurator nie zgadzał się z decyzją sędziego, to ostatecznie należy ona do niego, nie do prokuratora. A w tej sprawie wiemy też, że na posiedzeniu była obecna prokurator, która prowadziła sprawę, i nie przeciwstawiała się decyzji sędziego o zezwoleniu mediom na relacjonowanie przebiegu posiedzenia. Dopiero po ponad dwóch latach od tamtego posiedzenia sądu z udziałem mediów prokuratura zmienia zdanie i dziś uważa, że sędzia Igor Tuleya popełnił przestępstwo. Co zatem powiedzieć o roli prokuratora, który nie sprzeciwiał się udziałowi mediów? Jaki jest cel obecnego działania prokuratury? Czy data wniosku o uchylenie immunitetu sędziemu Igorowi Tulei – 14 lutego – jest tylko przypadkowo zbieżna z tą samą datą wejścia w życie tzw. ustawy kagańcowej? Czy chodzi o uzyskanie efektu mrożącego, by inni sędziowie nie zezwalali mediom na udział w sprawach, podczas których mogą wyjść na jaw niewygodne dla władzy zeznania, co do których prokuratura umarza postępowanie i jedynym źródłem informacji o przebiegu postępowania przygotowawczego może być sala sądowa, w której rozpoznawane jest zażalenie na postanowienie o umorzeniu sprawy?