Po miesiącu zawieszenia terminów sądowych czas przywracać ludziom sądy. To także okazja, by je unowocześniać i usprawniać.
Przez cały kwiecień sądy nie pracowały nawet w połowie, a orzeczenia (poza sprawami zupełnie pilnymi) należały do rzadkości. Podobno sędziowie pracowali przy domowych biurkach. Jak wrócą rozprawy, zobaczymy, kto pracował, a kto potraktował czas epidemii jak ekstrawypoczynek. Piszę to, bo apelowałem, by gdzie tylko można, uczyli się spraw, pisali zaległe uzasadnienia, aby minimalizować permanentne przecież w sądach zaległości, co nie jest tylko winą sędziów, ale też organizacji sądownictwa.
Osobiście miałem wątpliwości, czy było konieczne tak radykalne zatrzymanie spraw sądowych zwłaszcza w wyższych instancjach, gdzie rozprawy są krótkie, i w zasadzie nie ma świadków. Dlaczego sędziowie i pracownicy sądów rotacyjnie nie mieliby pracować, kiedy pracują pocztowcy i policjanci i wiele innych profesji? Dało się to zrozumieć, kiedy liczba zachorowań mocno rosła i można było liczyć, że potrwa to tydzień czy dwa, ale w dłuższym okresie państwo i szerzej: tkanka społeczna, muszą funkcjonować. Dobrze, że tarcza 3.0. przewiduje wznowienie biegu terminów procesowych i sądowych oraz uchyla zakaz prowadzenia rozpraw i posiedzeń jawnych, ale na razie trudno mówić o pełnym powrocie do sal rozpraw jak przed epidemią. W okresie epidemii (zagrożenia epidemicznego) w szeroko ujętych sprawach cywilnych (a to 4/5 wszystkich) jawne posiedzenia (rozprawy) prowadzić się ma przy użyciu urządzeń technicznych umożliwiających przeprowadzenie ich na odległość z jednoczesnym przekazem obrazu i dźwięku, z tym że osoby w nich uczestniczące nie muszą przebywać w budynku sądu. Chyba że przeprowadzenie posiedzenia jawnego bez użycia tych urządzeń nie wywoła nadmiernego zagrożenia dla zdrowia uczestników.
Czytaj także: Koronawirus: uśpione dziś sądy mają działać bardziej online
A zatem z klasycznych rozpraw nie rezygnujemy. Naturalnie, że w czasie epidemii, oby trwała jak najkrócej, mogą być niezbędne zabezpieczenia także w sali rozpraw: dezynfekcja rąk, maseczki i zachowanie odległości (zresztą widownia w sali sądowej jest zwykle nieliczna). To wszystko zrozumiałe, byle zachowano fundamentalną zasadę jawności rozprawy. Technika, owszem, w sądach jest potrzebna, ale nie kosztem przejrzystości sądów i procesów. I musimy pamiętać, że wciąż dla milionów rodaków korzystanie z komunikacji elektronicznej jest zbyt trudne, nie mówiąc już, że także same procedury sądowe i przepisy kolejnych tarcz.