To, że brakuje planów zagospodarowania przestrzennego tam, gdzie są potrzebne, wiadomo już od wielu, wielu lat. Cały czas nie chodzi o to, żeby cały kraj był pokryty tymi planami. Ważne są przede wszystkim tereny, którymi mogą być zainteresowani inwestorzy. Planami zagospodarowania przestrzennego pokryte jest zaledwie ok. 30 proc. obszaru Polski. Zainteresowani terenami pod budowę mówią, że to za mało. Teraz ok. 50 proc. inwestycji powstaje na podstawie warunków zabudowy.
Jak wynika z tekstu zamieszczonego w tym numerze „Orzecznictwa", tzw. luka planistyczna to nic dobrego. Zwłoka gmin w przygotowaniu planów szkodzi właścicielom działek, którzy mają problem z właściwą wyceną swoich gruntów i rozstrzygnięciem, co dalej. Opieszałość władz samorządowych powoduje, że sprawy te znajdują finał w sądzie. Niestety, nie widać prostego sposobu na rozwiązanie problemu braku planów zagospodarowania przestrzennego. Jeszcze długo właściciele nieruchomości będą ubolewać nad ich brakiem, a władze samorządowe tłumaczyć, że planów nie ma, bo to kosztuje i wymaga dużo pracy. Niestety, nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni.