Krzysztof Oppenheim, Michał Paprocki: Przedsiębiorco - co byś nie zrobił, będziesz przestępcą!

W modelowym państwie prawa określenia „praworządność” i „uczciwość” to niemalże synonimy. Jak bardzo te pojęcia rozjechały się w okresie od początku pandemii, przekonają się Państwo z lektury niniejszego opracowania.

Aktualizacja: 08.04.2021 10:11 Publikacja: 07.04.2021 18:21

Krzysztof Oppenheim, Michał Paprocki: Przedsiębiorco - co byś nie zrobił, będziesz przestępcą!

Foto: Adobe Stock

W najgorszej sytuacji, właśnie pod kątem działań w pełni zgodnych z prawem, są przedsiębiorcy „wybranych" branż. Mowa o takich, w których obejmuje zakaz (lub istotne ograniczenia) prowadzenia działalności. Branż takich jest wiele, choć najczęściej przychodzą nam do głowy te trzy: gastronomia, hotelarstwo, siłownie.

Kowidowe obostrzenia wymuszają na przedsiębiorcach walkę o przetrwanie, bowiem ze strony rządu najczęściej pomoc jest śladowa, a czasem żadna. Po części jest to trochę walka z niewidzialnym, bardzo niebezpiecznym wrogiem: nie mamy żadnej wiedzy, kiedy sytuacja wróci do normy. I czy w ogóle to nastąpi.

Czytaj także: Tarcza antykryzysowa - jakie firmy dostaną wsparcie

Tylko dla orłów

Na temat bezprawności kolejnych rozporządzeń, ogłaszanych przez rząd Mateusza Morawieckiego napisano już wiele. Jednakowoż sankcje, jakie mogą zostać zastosowane wobec osób łamiących zakazy, wywołać mogą „efekt mrożący". Dlatego też większość przedsiębiorców potulnie złożyła broń, czekając na oficjalne odwołanie obostrzeń.

Jakie kary i sankcje grożą za nieprzestrzeganie zakazów? Jest ich wiele:

- odpowiedzialność za wykroczenie, na podstawie przepisu art. 116 § 1a kodeksu wykroczeń za „nieprzestrzeganie nakazów, nakazów, ograniczeń lub obowiązków określonych w przepisach o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi". Maksymalna grzywna - 5 tys. zł, a maksymalna kwota możliwa do nałożenia mandatem wynosi 500 zł

- nałożenie kary administracyjnej przez organy administracji sanitarnej - na podstawie przepisu art. 48a ust. 1 pkt 3 i ust. 3 pkt 1 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, który stanowi, że kto w stanie zagrożenia epidemicznego lub w stanie epidemii nie stosuje się do ustanowionych na podstawie art. 46 lub art. 46b nakazów, zakazów lub ograniczeń, o których mowa w art. 46 ust. 4 pkt 3-5 lub w art. 46b pkt 2 i 8, podlega karze pieniężnej w wysokości od 10 tys. zł do 30 tys. zł

- utrata prawa subwencji finansowej udzielonej przez PFR, utrata prawa do pomocy publicznej oraz konieczność zwrotu otrzymanej pomocy z odsetkami.

Aby jeszcze bardziej wzmocnić strach przed łamaniem zakazów, rząd dodatkowo:

- nakazuje łączyć kary (czyli np. karać za wykroczenie, nakładać karę administracyjną i pozbawiać pomocy publicznej)

- popiera politykę organów administracji sanitarnej by nakładać kilka kar administracyjnych w krótkich odstępach czasu (np. trzy kary w ciągu trzech kontroli tego samego dnia) - podczas gdy jest to jeden i ten sam czyn

- postuluje prowadzenie przez Sanepid dodatkowych kontroli np. czystości w lokalu, nadgorliwe nakładanie kar z innych tytułów; a także na klientów za brak maseczek.

Sugeruje się także stawianie zarzutów z rozdziału XIX oraz XX kodeksu karnego - przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu oraz bezpieczeństwu powszechnemu. Przykładowo - przepis art. 160 § 1 k.k. (Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu podlega karze pozbawienia wolności do lat 3) lub art. 165 § 1 pkt 1 k.k. (Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.). Takie zarzuty można zastosować zarówno np. wobec właściciela restauracji działającej mimo zakazu, jak i jego pracowników i klientów.

Pandemiczna tragedia wyboru

Pośród branż objętych zakazami, jest grupa przedsiębiorców, którzy nie zostali całkowicie pozbawieni przychodów (np. właśnie restauracje), ale obroty spadły drastycznie. Czasem o 80 proc. W konsekwencji nie są oni w stanie płacić wszystkich swoich zobowiązań. Muszą więc dokonywać trudnych wyborów, które faktury/opłaty stałe/raty kredytów realizować, a które odpuścić. Może jakiś przykład: jeśli nie zapłacimy za energię elektryczną: prąd zostanie odłączony. Jeśli nie zapłacimy rachunków za telefon/ Internet – też nie ułatwi to prowadzenia działalności gospodarczej. Jeśli nie zapłacimy czynszu za najem lokalu, a właściciel nie chce iść na ustępstwa: dość szybko miejsce to będziemy musieli opuścić. Jeśli nie zapłacimy pracownikom pensji – nie przyjdą do pracy. I tak dalej...

W pewnym momencie spostrzegamy jednak, że dostępne środki się skończyły. A mamy do zapłaty jeszcze raty kredytów, czy mniej pilne zobowiązania, np. czynsz do wspólnoty za mieszkanie.

Dokonywanie takich wyborów jest koniecznością: bez zapłaty wydatków absolutnie nadrzędnych nie da się firmy prowadzić. Wszystko dobrze, ale opisane, wymuszone okolicznościami działanie jest napiętnowane przez kodeks karny. Bowiem, że zgodnie z art. 302 § 1  k.k.: „kto, w razie grożącej mu niewypłacalności lub upadłości, nie mogąc zaspokoić wszystkich wierzycieli, spłaca lub zabezpiecza tylko niektórych, czym działa na szkodę pozostałych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2"

Kiedy ratujesz majątek, a nie firmę ...

Widmo nieuniknionego bankructwa może prowadzić do innych działań koniecznych: do ratowania majątku przedsiębiorcy, w tym osobistego. Szczególnie, kiedy dany składnik majątku należy od pokoleń do rodziny, lub został nabyty w zamierzchłej przeszłości, zanim powstały obecne zobowiązania. W tego typu sytuacjach, instynkt samozachowawczy nakazuje podjąć działania, które pozwolą rodzinie zachować majątek, co w opisanych przypadkach należy uznać za działanie naturalne i jak najbardziej uczciwe. Niestety, innego zdania są „piewcy praworządności" za wszelką cenę. Zaraz wytkną ci pod nos inne zapisy kodeksu karnego.

Chodzi o art. 300 § 1 - 3  k.k.: „kto, w razie grożącej mu niewypłacalności lub upadłości, udaremnia lub uszczupla zaspokojenie swojego wierzyciela przez to, że usuwa, ukrywa, zbywa, darowuje, niszczy, rzeczywiście lub pozornie obciąża albo uszkadza składniki swojego majątku, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3"

Jeżeli ten „straszny" czyn wyrządził szkodę wielu wierzycielom, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

A może zacząć od nowa?

Prowadzisz biznes, więc liczyć umiesz. Widzisz, że przychody są tak małe, że prowadzenie firmy w obecnej formie sensu nie ma żadnego. Nie ma wyjścia: musisz „pogrzebać" ów podmiot i otworzyć nowy, gdzie np. znacząco zmniejszysz zatrudnienie. Na dodatek część zobowiązań poprzedniego podmiotu zwyczajnie zignorujesz – to też działanie wymuszone. Aby nie zacząć od zera, do nowego podmiotu przeniesiesz wszystko co będzie ci potrzebne do prowadzenia działalności w nowej formie. Działanie takie wydaje się całkiem naturalne. Do czasu. Bowiem jeśli zajrzysz do kodeksu karnego, znowu znajdą się na Ciebie stosowne paragrafy.

Mówi o tym art. 301 k.k.: „kto będąc dłużnikiem kilku wierzycieli udaremnia lub ogranicza zaspokojenie ich należności przez to, że tworzy w oparciu o przepisy prawa nową jednostkę gospodarczą i przenosi na nią składniki swojego majątku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5"

Trochę z Orwella, więcej z Ayn Rand

Obecna rzeczywistość i absurdy „walki z pandemią" czasem wydają nam się nieobce. Znamy je z tzw. wielkiej literatury. Dość często przywołujemy „Rok 1984" Orwella i przeżycia głównego bohatera tej powieści - Winstona Smitha, jako obraz naszych czasów. Bliżej prawdy jest porównanie do świata ukazanego przez Ayn Rand w powieści „Atlas Zbuntowany" z 1957 roku. Jakie mamy tu podobieństwa? Ten sam sposób zarządzania krajem przez „ludzi z Waszyngtonu", bowiem rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Ta sama niechęć korzystania z wiedzy ekspertów. Ten sam stosunek do przedsiębiorców: traktowani są jako wrogowie publiczni; mowa o tych, którzy z władzą nie kolaborują. I najważniejsze: ten sam sposób stanowienia prawa, o czym przekonają się Państwo z poniższego cytatu:

„Nie ma sposobu na rządzenie niewinnymi. Jedyna władza, jaką posiada każdy rząd, to władza nad przestępcami. Kiedy zatem nie ma ich wielu, trzeba ich stworzyć. Obwołuje się przestępstwami tyle rzeczy, że przestrzeganie prawa staje się niemożliwe. Komu potrzebny jest naród praworządnych obywateli? Nikt na tym nic nie zyska. Ale wystarczy wprowadzić prawa, których nie da się ani przestrzegać, ani egzekwować, ani obiektywnie interpretować - a wtedy stwarza się naród przestępców i można się karmić ich winą"

Przedsiębiorca zbuntowany

Wczujmy się w rolę przedsiębiorców objętych zakazami: jakby do sprawy nie podejść, zawsze będziesz przestępcą. Zbliżyliśmy się bardzo do tego co opisuje Ayn Rand w cytowanym fragmencie „Atlasa Zbuntowanego". Na dodatek: im bardziej będziesz praworządny, tym szybciej zbankrutujesz. I taką to oto niezbyt świetlaną perspektywę zafundował polskim przedsiębiorcom (wielu branż) rząd Mateusza Morawieckiego.

Jeśli przeanalizujemy wszystkie możliwe wybory, najbardziej rozsądne wydaje się zignorowanie nałożonych obostrzeń. Możemy bowiem bronić się tym, iż tryb wprowadzenia zakazów, nakazów i ograniczeń w związku z pandemią narusza podstawowe zasady konstytucyjne. Regulacje, które wprowadził polski rząd nie mogą stanowić podstawy do karania przedsiębiorców.

Brak odwagi i bezkrytyczne uznanie, że zakazy są po to, aby je respektować zaprowadzą nas do świata z końcowych rozdziałów „Atlasa Zbuntowanego". A stamtąd już tylko jeden krok do rzeczywistości opisanej w „Roku 1984". Czy zatem jest w naszym interesie bezwzględna uległość wobec kolejnych rozporządzeń, ogłaszanych cyklicznie co dwa tygodnie? Czy możemy uznać, że tak ceniona w państwie prawa praworządność, jest wciąż wyznacznikiem uczciwości? Czy też jedynie przejawem tchórzostwa i bezrefleksyjności w działaniu?

- Krzysztof Oppenheim, Michał Paprocki

W najgorszej sytuacji, właśnie pod kątem działań w pełni zgodnych z prawem, są przedsiębiorcy „wybranych" branż. Mowa o takich, w których obejmuje zakaz (lub istotne ograniczenia) prowadzenia działalności. Branż takich jest wiele, choć najczęściej przychodzą nam do głowy te trzy: gastronomia, hotelarstwo, siłownie.

Kowidowe obostrzenia wymuszają na przedsiębiorcach walkę o przetrwanie, bowiem ze strony rządu najczęściej pomoc jest śladowa, a czasem żadna. Po części jest to trochę walka z niewidzialnym, bardzo niebezpiecznym wrogiem: nie mamy żadnej wiedzy, kiedy sytuacja wróci do normy. I czy w ogóle to nastąpi.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją