W projekcie ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie najbardziej jestem zadowolony z całkowitego zakazu bicia dzieci, bo rodzic musi wiedzieć, że dzieci po prostu bić nie wolno. Ale chciałbym wspomnieć też o trzech innych wyjątkowo ważnych przepisach.
Pierwszy z nich to powołanie zespołów interdyscyplinarnych oceniających sytuację rodzin. Wbrew obawom niektórych nie będą to sądy kapturowe, które będą radziły, jak ukatrupić polską rodzinę. Praca socjalna w Polsce po prostu musi działać na wielu poziomach. Tak jest na całym świecie. W Wielkiej Brytanii, kiedy pojawi się przypadek przemocy w rodzinie, interdyscyplinarny zespół natychmiast wypracowuje program pomocy i nie jest to program interwencji czy karania rodziny. W takim zespole działają przedstawiciele różnych instytucji: organizacji pomocy społecznej, policji, szkoły, Kościoła i organizacji pozarządowych. Natomiast w Polsce każda instytucja ciągnie w swoją stronę, a rywalizując między sobą, szkodzą polskiej rodzinie. Musimy zacząć działać tak, żebyśmy mogli pomagać, a nie przeszkadzać.
Drugi zapis, który budzi wśród publicystów i pedagogów wiele emocji, mówi o tym, że pracownik socjalny będzie mógł zabrać dziecko od rodziców bez wyroku sądu. Każdy z nas jest w stanie sobie wyobrazić tak krytyczne sytuacje, w których zabranie dziecka z domu bez zbędnej zwłoki jest niestety koniecznością. Dlatego pracownik socjalny musi mieć potrzebne do tego narzędzia.
Wyobraźmy sobie na przykład taką sytuację: mama leży pijana, ojciec pijany, w domu brudno i śmierdzi, a dziecko w piżamce wychodzi na spacer. Czy w takiej sytuacji pracownik społeczny ma odwieźć dziecko do domu i przekazać pod opiekę pijanych rodziców?
Jeśli odpowiednio wyszkolimy pracowników społecznych, to dzieci nie będą zabierane nagminnie i bez potrzeby. Przecież na przykład policja ma prawo do użycia broni, ale żaden policjant nie może strzelać do każdego, kto mu się nie spodoba, bo nadużywanie uprawnień jest surowo karane. Podobnie zapisy o zabieraniu rodzicom dzieci nie będą służyły do tego, żeby pracownik społeczny zabierał dzieci osobie, której akurat bardzo nie lubi. Instancją kluczową pozostanie sąd rodzinny i nie możemy zakładać, że jest to banda głąbów, która chce zniszczyć polską rodzinę.