[b]Projekt ustawy antyhazardowej, który miał doprowadzić do cenzury Internetu, paradoksalnie przyczynił się do rozpoczęcia dyskusji na temat sposobu przygotowywania regulacji prawnych. Jak do tego doszło?[/b]
Pierwsza ustawa, dotycząca m.in. jednorękich bandytów, została przygotowana w ekspresowym tempie i trzy czytania w Sejmie odbyły się w ciągu tygodnia, co w praktyce uniemożliwiało jakąkolwiek dyskusję. Zaraz potem została przygotowana nowelizacja, co było zrobione z pełną premedytacją. W niej bowiem zostały zawarte tzw. przepisy techniczne, dotyczące m.in. blokowania stron internetowych. Rząd zdawał sobie sprawę, że konieczność ich notyfikacji w Unii Europejskiej zamrozi proces legislacyjny na jakiś czas. Stąd ta dwuetapowość.
[b]Pomysł blokowania stron wywołał olbrzymie oburzenie wśród internautów.[/b]
Tak, przy tym rejestr stron i usług niedozwolonych miał dotyczyć nie tylko hazardu. Rozszerzono go o tzw. phishing, czyli podszywanie się pod inne osoby, propagowanie totalitarnych ustrojów i pornografię z udziałem dzieci.
[b]Opublikował pan wówczas felieton zatytułowany “To nie jest fair, że państwo zmusza mnie do obrony pedofilów i faszystów”.[/b]