[b]Problemem sądownictwa jest nie tylko proces komunikowania się z władzą centralną, ale też proces komunikowania się z innymi podsystemami społecznymi, a to jest domeną już nie ustroju, lecz procedur sądowych[/b].
Obszerność i waga zmian przewidzianych w projekcie nowelizacji Usp ([link=http://www.rzeczpospolita.pl/pliki/prawo/pdf/Projekt%20ustawy%20o%20ustroju%20sadow%20powszechnych%20oraz%20niektorych%20innych%20ustaw%20z%207%20pazdziernika%202010%20r.pdf]ostatnia wersja z 7 października 2010 r.[/link]) wskazują, że wysiłki resortu sprawiedliwości skupiają się obecnie na uzdrowieniu komunikacji wewnątrz systemu władzy państwowej, tj. pomiędzy ministrem - władzą centralną, która sprawuje administracyjny nadzór nad działalnością sądów, a samymi nadzorowanymi.
Nie można zaprzeczyć, że jest to ważny czynnik w procesie reformowania wymiaru sprawiedliwości. Jak wykazano już w niejednym tekście zamieszczonym w tej serii, sposób ukształtowania bezpośrednich i pośrednich relacji pomiędzy sędzią a ministrem ma ogromne znaczenie dla jakości sądzenia.
Nie można jednak zapominać o źródle naszych niepokojów o stan sądownictwa. A wydaje się, że pierwszym powodem, dla którego zapełniamy szpalty gazet naszymi jedynie słusznymi poglądami, jest - stwierdzony zarówno w codziennym życiowym doświadczeniu jak i w naukowych badaniach - tragicznie niski poziom zaufania obywateli do sądów oraz zadowolenia z ich pracy. Można więc powiedzieć, że problemem sądownictwa jest nie tylko proces komunikowania się z władzą centralną, ale też proces komunikowania się z innymi podsystemami społecznymi, przede wszystkim z gospodarką, choć nie tylko.
Wynika z tego kilka szczegółowych wniosków: