Populiści grzebią w prawie - o kodeksie karnym

Zbigniew Ziobro zapoczątkował, a Krzysztof Kwiatkowski kontynuuje złą tradycję populistycznego podejścia do prawa karnego – pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 07.04.2011 21:14

Populiści grzebią w prawie - o kodeksie karnym

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

W mijającej kadencji Sejm uchwalił ponad 30 nowelizacji kodeksów karnych, z czego aż połowę w 2010 r. Kolejnych kilkanaście projektów zmian w kodeksie karnym, kodeksie postępowania karnego i kodeksie karnym wykonawczym czeka lub jest przygotowywanych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dalszych sześć znajduje się w Sejmie, ich autorami są posłowie i senatorowie.

Liczba tych zmian może wskazywać, że w Polsce zachodzą nieustannie jakieś istotne procesy społeczne mające wpływ na przestępczość, stąd potrzeba permanentnej reformy prawa karnego. Czy rzeczywiście?

Uruchamiamy szybką ścieżkę...

Analizując kontekst dokonywanych zmian, a także styl ich przygotowywania, śmiało można postawić tezę, że spora ich część nie wynika z badań przestępczości, postulatów zgłaszanych przez środowiska naukowe czy praktyków, ale jest lub była dyktowana doraźnymi interesami politycznymi ich twórców obliczonymi na akceptację opinii publicznej. Impulsem do zmian były zazwyczaj jednostkowe wydarzenia, np. brutalne zabójstwo, które – nagłośnione w mediach – urastały do rangi szerszego problemu, zagrożenia społecznego, które trzeba pilnie wyeliminować.

Prawo karne wydaje się doskonałe do tego, aby zapewnić sobie wzrost sondażowego poparcia. Inaczej niż niektóre zmiany o charakterze ekonomiczno-socjalnym nie wymaga dużego zaangażowania środków budżetowych. Choć oczywiście nie zawsze. Populizm przy tworzeniu prawa karnego nie jest niczym nowym. Europa Zachodnia i Stany Zjednoczone znają to od lat.

Po ostatnich zmianach w przepisach karnych trudno się oprzeć wrażeniu, że ich twórcy kierowali się przede wszystkim interesem politycznym

W ostatnich latach w Polsce tendencja do zmian obliczonych na polityczny zysk jednak się nasiliła. Powodowała niewątpliwie Zbigniewem Ziobrą (ministrem sprawiedliwości w latach 2005 – 2007), gdy zamierzał blokowo zaostrzyć sankcje karne, w mylnym zresztą przekonaniu, że wzrasta zagrożenie przestępczością.

Próby gruntownego zaostrzenia kodeksu karnego mimo zaawansowanych prac legislacyjnych jednak się nie powiodły. Tradycję populistycznego podejścia do prawa karnego kontynuuje minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. Zmiany przebiegają zazwyczaj według sprawdzonego schematu. Dochodzi do bulwersującego opinię publiczną przestępstwa lub innego wydarzenia niosącego poczucie zagrożenia. Wydarzenie przez kilka dni nie schodzi z pierwszych stron gazet i serwisów informacyjnych.

Politykom stawia się pytania o stan bezpieczeństwa obywateli, jest wreszcie konferencja prasowa, na której ogłaszana jest prosta recepta, jak zapobiec niepokojącemu zjawisku. Najczęściej ma to być zaostrzenie sankcji karnych za nagłośnione przestępstwo. Zazwyczaj padają także deklaracje, że zostanie uruchomiona tzw. szybką ścieżka legislacyjna. I zmiany w kodeksie gotowe.

Przystępujemy do prac...

A oto kilka przykładów. W styczniu 2009 r. w Zakładzie Karnym w Płocku ginie prawdopodobnie samobójczą śmiercią Robert Pazik, jeden z zabójców Krzysztofa Olewnika. Po tym wydarzeniu zostaje zdymisjonowany minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Jego zastępca Krzysztof Kwiatkowski szybko informuje opinię publiczną o przystąpieniu do prac nad wprowadzeniem monitoringu w celach, co ma zapobiec tego rodzaju wypadkom. Mówi: nowelizacja jest efektem „pewnych doświadczeń", które pokazały, że jest potrzeba stałego kontrolowania zachowań części osób pozbawionych wolności.

Pomysł mimo wielu kontrowersji wchodzi w życie, choć wymagał sporych nakładów budżetowych (ponad 2 mln zł). Niecały rok później, w grudniu 2009 r., dochodzi do kolejnego bulwersującego opinię publiczną zdarzenia. W niejasnych okolicznościach w zakładzie karnym umiera Artur Zirajewski, który odsiadywał 15-letni wyrok za udział w morderstwie jednego z gdańskich biznesmenów w 1998 r. Był też głównym świadkiem prokuratury w sprawie zabójstwa generała Marka Papały. Reakcja ministra sprawiedliwości jest natychmiastowa. Na konferencji prasowej Kwiatkowski zapowiada gruntowne zmiany w Służbie Więziennej: reformę służby zdrowia, wzmocnienie kontroli w jednostkach penitencjarnych oraz inną ochronę osadzonych, którzy są świadkami w ważnych sprawach karnych.

Zmiany dotyczące ochrony ważnych świadków właśnie weszły w życie. Jaskrawym przykładem populizmu przy tworzeniu prawa karnego jest głośna sprawa zabójstwa policjanta Andrzeja Struja na warszawskiej Woli. Mechanizm jest znowu taki sam. Zaraz po tym tragicznym wydarzeniu minister sprawiedliwości ogłasza przygotowanie przepisów zaostrzających kary za napad i zabójstwo policjanta. Za zabójstwo ma grozić 25 lat więzienia, za napaść dziesięć lat. Również wtedy, gdy czyn był wymierzony w policjanta niebędącego na służbie. Mimo protestów wybitnych karnistów pytających o cel zmian i statystyk wskazujących na niewielką skalę tego zjawiska przepisy zostają uchwalone i niedawno weszły w życie.

To swoisty powrót do PRL, gdzie przez krótki czas podobne regulacje miały chronić milicjantów i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa (pod presją środowisk naukowych zostały zresztą uchylone). Decyzje o zmianach w prawie karnym podjęto także po nagłośnieniu perypetii pewnej dentystyki (tzw. stalking), po powrocie na czołówki gazet sprawy Olewnika (zaostrzenie kar za porwanie), samobójstwie licealistki (kary rozpowszechnianie kompromitujących nagrań). Obecnie karnawał trwa nadal – po wydarzeniach w Kownie z udziałem polskich pseudokibiców, a także bulwersujących wydarzeniach na warszawskiej Legii minister sprawiedliwości ogłosił w świetle kamer wprowadzenie kolejnych rozwiązań prawnych.

Antidotum mają być m.in. tzw. sądy na stadionach, które pozwolą osądzić chuligana praktycznie w trakcie meczu. Minister z dużą fantazją przekonuje: Dzięki temu nie będzie ryzyka wywożenia chuligana ze stadionu, konwojowania, próby odbicia. Karniści załamują ręce, bo pomysł jak żywo przypomina osławione sądy-24 godzinne, tylko chyba w jeszcze gorszym wydaniu. Pytają co jeszcze? Czy sądy z czasem pojawią się też kioskach ruchu i supermarketach.

Reagujemy na zagrożenie...

Tego rodzaju przykłady można mnożyć. Populizmu przy tworzeniu prawa karnego nie ustrzegł się prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Po bulwersującej opinię publiczną sprawie mężczyzny z Podlasia podejrzanego o gwałcenie nieletniej córki zapowiedział wprowadzenie kary chemicznej kastracji osób skazanych za pedofilię. W sprawę zaangażował się nawet premier Tusk, który poinformował, że oczekuje od Ministerstwa Sprawiedliwości radykalnego przyspieszenia prac nad zmianami w kodeksie karnym.

Populizmu nie zabrakło też podczas tzw. wojny z dopalaczami. Rząd, przygotowując zmiany w ustawie narkotykowej, zaproponował zaostrzenie sankcji karnych... Przy tworzeniu prawa karnego dużą rolę odgrywa też tzw. sloganizm. Czyli używanie przez ekspertów, twórców przepisów, a także samych ministrów sformułowań typu „kastracja pedofilów", „wojna z dopalaczami" itd. Sloganizm obliczony jest na szybkie dotarcie do opinii publiczne z komunikatem: szybko reagujemy na zagrożenie, mniejsza o szczegóły.

Niewątpliwie swój udział w zjawisku mają też media, zwłaszcza te tabloidowe i serwisy informacyjne. Wiadomość o bulwersującym przestępstwie często jest zestawiana z propozycją zmiany prawa karnego jako rozwiązania problemu. W ten sposób zarówno media, jak i politycy nakręcają potrzebę szybkich zmian. Pytanie, czy te wszystkie szumne „reformy" osiągnęły swój zasadniczy cel, ograniczając niebezpieczne zjawiska. Ale na to powinien już odpowiedzieć minister sprawiedliwości.

W mijającej kadencji Sejm uchwalił ponad 30 nowelizacji kodeksów karnych, z czego aż połowę w 2010 r. Kolejnych kilkanaście projektów zmian w kodeksie karnym, kodeksie postępowania karnego i kodeksie karnym wykonawczym czeka lub jest przygotowywanych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Dalszych sześć znajduje się w Sejmie, ich autorami są posłowie i senatorowie.

Liczba tych zmian może wskazywać, że w Polsce zachodzą nieustannie jakieś istotne procesy społeczne mające wpływ na przestępczość, stąd potrzeba permanentnej reformy prawa karnego. Czy rzeczywiście?

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego
Opinie Prawne
Rafał Dębowski: Zabudowa terenów wokół lotnisk – jak zmienić linię orzeczniczą
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie Prawne
Fila, Łabuda: O sensie i bezsensie zmian prawnych wokół medycznej marihuany