System Informacji Oświatowej, w którym zbierane są dane dotyczące oświaty, działa w Polsce od 2005 r. i niemal od początku krytykowany jest za nierzetelność i podatność na nadużycia. Nowy SIO ma być odpowiedzią na te problemy. Jednak nie jest on unowocześnioną wersją starego systemu. Różnice między nimi mają charakter zasadniczy: nowy projekt został oparty na zupełnie innej filozofii gromadzenia danych.
Jak ma działać
Najważniejsza zmiana dotyczy zasad zbierania informacji o uczniach. Obecnie przetwarzane są jedynie dane zbiorcze, dotyczące np. liczby uczniów urodzonych w danym roku czy uczęszczających do określonego typu szkół. W nowym systemie znajdą się natomiast informacje o indywidualnych osobach. W tej chwili nie są jeszcze znane szczegóły działania systemu, jednak – biorąc pod uwagę fakt, że w centralnej bazie ma być gromadzony bardzo szeroki zestaw informacji dotyczących całej szkolnej ścieżki edukacyjnej: od przedszkola do przyjęcia na studia – można założyć, że umożliwi on daleko idącą integrację danych o uczniach.
Jakie informacje
Poza imieniem, nazwiskiem i numerem PESEL, czyli danymi służącymi identyfikacji, do SIO trafi bardzo szeroki zestaw informacji związanych (czasem dość luźno) z korzystaniem z systemu oświaty: od miejsca zamieszkania przez dane o uczestnictwie w zajęciach dodatkowych czy wynikach egzaminów po informacje o korzystaniu z pomocy materialnej.
Szczególnie niepokoi pomysł gromadzenia w SIO również danych wrażliwych
Szczególnie niepokoi pomysł gromadzenia w SIO również danych wrażliwych, dotyczących np. korzystania z pomocy psychologiczno-pedagogicznej, rodzaju niepełnosprawności czy tzw. niedostosowania społecznego. Takie rozwiązanie negatywnie oceniło m.in. Polskie Towarzystwo Psychologiczne. W piśmie skierowanym do sejmowej komisji PTP wskazuje na zagrożenie stygmatyzacją uczniów z problemami oraz ostrzega, że rodzice w obawie przed naznaczeniem swoich dzieci mogą unikać szukania dla nich pomocy psychologicznej.