Reklama

Kto w Polsce musi się zgodzić na nową unijną umowę

Od rodzaju uzgodnień zależy, czy ratyfikuje je prezydent i zatwierdzi to ustawą parlament, czy np. wymagać będą zgody kwalifikowanej większości Sejmu i Senatu

Publikacja: 13.12.2011 01:03

Mniej sformalizowana czy przyjęta mniejszą większością parlamentarną nowa umowa międzynarodowa będzie łatwiejsza do rozwiązania niż traktat. Ale może się okazać równie trwała, gdy spajają ją np. wspólne interesy, zagrożenie. W konkubinacie czasem jest większa zgoda niż w małżeństwie.

Z drugiej strony traktat lizboński zawarto całkiem niedawno po to, by stanowił prawną podwalinę Unii Europejskiej.

Jedno też jest pewne, że uregulowanie kwestii zastrzeżonych do tej pory dla traktatów jakąś umową międzyrządową wprowadzi zapewne prawne zamieszanie, co zresztą już widać w ocenach brukselskiego szczytu.

 

W każdym razie ratyfikacja nowej umowy przez prezydenta RP mogłaby nastąpić tylko za zgodą parlamentu w formie ustawy.

Reklama
Reklama

Gdyż niezależnie od charakteru partycypacji Polski w uzdrawianiu finansów Unii Europejskiej, np. pożyczki, będą to znaczne obciążenia finansowe dla państwa (choćby w postaci ryzyka), o których mówi art. 89 ustawy zasadniczej.

Nie ma jeszcze szczegółowych zapisów unijnej umowy. Gdyby się jednak okazało, że ma ona wiązać nie tylko rząd, ale dotyczyć też kompetencji Narodowego Banku Polskiego czy Sejmu, to pojawi się pytanie, czy zgoda na ratyfikację nie powinna następować kwalifikowaną większością parlamentu.

Art. 90 konstytucji stanowi bowiem, że przekazanie „niektórych" kompetencji RP organizacji międzynarodowej wymaga ustawy uchwalanej przez Sejm i Senat większościami 2/3 głosów, ewentualnie zgody w referendum ogólnokrajowym.

Dla oceny, czy Polska zrzeka się określonych kompetencji, istotne jest, jak w myśl nowych uzgodnień unijnych mają zapadać decyzje.

– Jeśli będą to konsultacje z Brukselą czy nawet jej nadzór (np. co do wysokości budżetu, deficytu budżetowego), ale decyzje będą w rękach konstytucyjnych władz Polski, to nie można mówić o przekazaniu władzy – wskazuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista. – Jeżeli będzie zaś tak: strony rozmawiają, konsultują, ale bez akceptacji Brukseli nie ma decyzji, to jest to ewidentne przekazanie kompetencji – ocenia.

Niektórzy prawnicy wskazują, że ponieważ traktat lizboński dokładnie określa warunki działania unii walutowej, to zmiana jej zasad wymaga również zmiany traktatu.

Reklama
Reklama

Ale chyba nie mają racji (tak uważa prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego), gdyż proponowane regulacje, przynajmniej w części, są uzupełnieniem tamtych zasad.

Mniej sformalizowana czy przyjęta mniejszą większością parlamentarną nowa umowa międzynarodowa będzie łatwiejsza do rozwiązania niż traktat. Ale może się okazać równie trwała, gdy spajają ją np. wspólne interesy, zagrożenie. W konkubinacie czasem jest większa zgoda niż w małżeństwie.

Z drugiej strony traktat lizboński zawarto całkiem niedawno po to, by stanowił prawną podwalinę Unii Europejskiej.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Opinie Prawne
Robert Wechman: Teoria salda. O sposobach rozliczenia nieważnej umowy kredytu
Opinie Prawne
Roman Namysłowski: Komu przeszkadza doradzanie samorządom?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Emerytura, nietykalne dobro narodowe
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Chleba nie będzie, będą igrzyska
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: „Szturm na KRS”, czyli wielka awantura o nic
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama