Z mianie ulec ma art. 95a kodeksu karnego (druk sejmowy 4602) w celu podwyższenia efektywności kontroli zachowania skazanych sprawców najcięższych przestępstw seksualnych poprzez wprowadzenie nowego środka zabezpieczającego, jakim jest skierowanie na kontrolowane leczenie ambulatoryjne. Kontrolowane to znaczy przy użyciu aparatury monitorującej w systemie dozoru elektronicznego.
Uzupełnienie zasad leczenia ambulatoryjnego sprawców przestępstw przeciwko wolności seksualnej poprzez stosowanie elektronicznej obroży zasługuje na aprobatę. Propozycję wykorzystania systemu dozoru elektronicznego przy leczeniu tej kategorii sprawców zgłaszałem już zresztą parę lat temu („Czy leczenie dewiacji równa się torturom" „Rz" z 19 sierpnia 2008 r.). Lepiej późno, niż wcale.
Zakaz zbliżania
Bez zakazu zbliżania się do określonych osób, którego realizację zapewnia elektroniczny nadajnik, trudno spodziewać się sukcesów w ambulatoryjnym leczeniu pedofilów. Rozszerzenie możliwości prowadzenia terapii nie tylko w zakładzie zamkniętym oraz ambulatoryjnie, ale również w kontrolowanym leczeniu ambulatoryjnym pozwala dostosować sposób wykonania środka zabezpieczającego do indywidualnych potrzeb i stopnia zagrożenia danej osoby dla potencjalnych ofiar. Nie zawsze konieczne jest umieszczenie sprawcy przestępstwa na tle seksualnym w zakładzie zamkniętym, co wiąże się nie tylko z faktycznym pozbawieniem go wolności, ale także z wyższymi kosztami terapii. Względy finansowe i społeczne przemawiają również za stosowaniem systemu dozoru elektronicznego przy leczeniu takich osób.
Możliwość kontynuowania zatrudnienia, kontakt z najbliższymi, przy jednoczesnym zakazie przebywania w określonych miejscach i zbliżania się do danych osób stanowią zasadnicze zalety elektronicznej obroży. Jeżeli dodać do tego brak negatywnego wpływu izolacji szpitalnej oraz – co bardzo istotne – bieżącą kontrolę wyników leczenia, trudno znaleźć argumenty za odrzuceniem tej ustawy.
Pośrednia metoda
Oczywiście są sytuacje, gdy niezbędna jest izolacja w zakładzie zamkniętym, jednak jest to środek ostateczny. Z drugiej strony leczenie ambulatoryjne bez elektronicznego nadajnika przeznaczone byłoby dla tych, którzy nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla nikogo w czasie terapii. Kontrolowane leczenie ambulatoryjne może zatem stanowić pośrednią metodę terapii, kiedy nie jest niezbędne umieszczenie sprawcy w zakładzie zamkniętym, ale nie ma też gwarancji bezpiecznego dla potencjalnych ofiar leczenia ambulatoryjnego. Kluczowym problemem jest zbadanie danej osoby i rozstrzygnięcie, która metoda leczenia wchodzi w grę. Opinia biegłych z zakresu psychiatrii oraz psychologii nie daje stuprocentowej pewności, jest jednak wielką pomocą dla sądu przy wyborze metody leczenia.