Janusz Fiszer: Najlepiej być doradcą omnibusem

O znikających europejskich rajach podatkowych, reformie podatków w Polsce i trendach na rynku doradztwa - opowiada doradca podatkowy Janusz Fiszer, partner w PwC, w rozmowie z Pawłem Rochowiczem

Publikacja: 02.04.2012 09:25

Janusz Fiszer, doradca podatkowy, partner w PwC

Janusz Fiszer, doradca podatkowy, partner w PwC

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Czy już doradza pan klientom, by wycofywali się ze spółek cypryjskich?

Janusz Fiszer doradca podatkowy, partner w PwC:

Absolutnie nie. Na pierwszy rzut oka podpisanie protokołu do umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania z Cyprem może wyglądać na pogorszenie sytuacji. Skończą się najprostsze obecnie wykorzystywane schematy, np. bezpodatkowe wynagradzanie członków zarządów poprzez spółki na Cyprze. Pozostaje jednak sporo innych możliwości wykorzystania tego kraju do optymalizacji podatkowych, np. regulacja dotycząca spółek, których głównym majątkiem są nieruchomości. Dochód ze sprzedaży akcji czy udziałów takich spółek będzie nadal opodatkowany tylko na Cyprze, a tak się przyjemnie składa, że ten kraj takich dochodów nie opodatkowuje.

Z europejskich rajów podatkowych pozostanie nam tylko Luksemburg?

Struktury luksemburskie doradzamy większym podmiotom, bo to droższe schematy. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że Cypr uzależnia ratyfikację umowy z Polską od zmian w umowie z Luksemburgiem. Niewykluczone, że wkrótce to nastąpi. W umowie z tym ostatnim państwem chodzi głównie o usunięcie klauzuli umożliwiającej zwolnienie od podatku dywidend wypłacanych polskim udziałowcom luksemburskich spółek.

To dokąd trzeba będzie uciekać przed fiskusem – na Malediwy czy Seszele?

Nie ma potrzeby sięgać tak daleko. Luksemburg i Cypr nadal będą atrakcyjne podatkowo, tak jak kilka innych krajów europejskich.

Nie wydaje się panu, że wobec kryzysu władze nie tylko Polski, ale i UE będą dążyły do usunięcia takich rajów i w jakimś stopniu harmonizacji podatków dochodowych?

Myślano o tym już w latach 2005 – 2007, kiedy państwa Europy Środkowej zaczęły obniżać swoje podatki dochodowe. Wtedy kraje „starej" Unii zaczęły się obawiać ucieczki kapitału na Wschód i stąd wzięły się pomysły takiej harmonizacji, w jakimś stopniu żywe do dziś. Kraje naszego regionu, w tym Polska, na pewno by się na to nie zgodziły, bo oznaczałoby to de facto podwyżkę podatków dochodowych, co byłoby dużym ciosem w naszą gospodarkę. Myślę, że do harmonizacji nie dojdzie.

Skoro na skalę europejską nie będzie reformy, to jak zreformować podatki dochodowe w Polsce?

Na razie rząd zaproponował głównie zmiany kosmetyczne, bardziej dla demonstracji niż dla realnych efektów budżetowych. Zresztą nie jestem przekonany, czy głęboka reforma jest w ogóle potrzebna. Wystarczyłoby wyeliminowanie jaskrawych błędów w legislacji podatkowej i usunięcie niepotrzebnych ulg podatkowych.

Jakich?

Dobrym pomysłem jest zlikwidowanie ulgi internetowej, bo dziś już wcale nie promuje ona korzystania z sieci. Poza tym np. niezbyt fortunne jest wspólne rozliczanie dochodów z dziećmi. Podobnie – ulga na dzieci czy ulga odsetkowa na inwestycje mieszkaniowe. Jednostkowa korzyść ekonomiczna dla podatnika jest niewielka, za to skomplikowanie systemu i łączny ubytek przychodów budżetowych – znaczne. Wiele takich ulg to efekty kompromisów między kolejnymi rządami a różnymi grupami nacisku walczącymi o przywileje. Zresztą z wielu z tych ulg pewne grupy społeczne wcale nie mogą skorzystać, np. rolnicy nie mają ulgi na dzieci w podatku dochodowym od osób fizycznych, gdyż nie płacą PIT, lecz podatek rolny. Z kolei prezesowi dużej spółki giełdowej ta ulga zupełnie nie jest potrzebna, bo gra znikomą rolę w jego finansach. Lepiej przeznaczyć środki z budżetu na wsparcie autentycznie potrzebujących rodzin z dziećmi.

Komisja Europejska proponuje, by likwidować obniżone stawki VAT na niektóre towary, np. żywność. Nasz rząd jest przeciw. Czy temu podatkowi są potrzebne takie zmiany?

Żywność czy inne artykuły codziennego użytku powinny być niżej opodatkowane. Koszty społeczne podwyżki VAT na żywność byłyby zbyt wysokie. Gdyby jej ceny skoczyły o 15 proc. w wyniku takiej decyzji władz, to te władze przegrałyby kolejne wybory. I to mimo że żywność w trakcie czteroletniej kadencji może podrożeć nawet bardziej – z przyczyn czysto rynkowych. Mówiąc bardziej ogólnie, być może temu podatkowi przydałoby się generalne uproszczenie, niewykluczone że na poziomie dyrektywy.

Pokutuje jednak pogląd, że doradcy podatkowi zamiast uproszczeń raczej chcą skomplikowania systemu, by na tym zarabiać.

To nieprawda, my też chcemy przedstawiać naszym klientom rozwiązania bezpieczne i dawać gwarancję, że zadziałają. Tymczasem rozmaitych interpretacji dotyczących samego tylko VAT jest tyle, że tylko największe firmy doradcze mogą je na bieżąco śledzić.

Ale życie gospodarcze się rozwija i chyba nie wszystko w podatkach da się uprościć.

Oczywiście! Kiedyś nie było instrumentów pochodnych, handlu elektronicznego ani e-booków. A dzisiaj są i trzeba je racjonalnie ująć w przepisach podatkowych, by nie tworzyć niejasności i niepewności u podatników.

I tu widzę rolę doradców jako sygnalizujących władzom problemy i racjonalne sposoby ich rozwiązania. Powtórzę: nam naprawdę nie zależy na komplikowaniu tego systemu, by na tym zarabiać. Przecież klienci nie będą nam entuzjastycznie płacili za ryzykowne rozwiązania.

Skoro tylko największe firmy doradcze mogą sobie poradzić z ogromem przepisów i interpretacji podatkowych, to jak dadzą radę te mniejsze?

Pojawiło się ostatnio sporo dobrych baz danych i wydawnictw – zarówno książkowych, jak i elektronicznych, codziennie aktualizowanych. Dzięki temu również mała firma może zdobyć obszerną i zmieniającą się szybko wiedzę o podatkach. Są nawet firmy specjalizujące się w dostarczaniu wiedzy o najświeższych wyrokach sądów i interpretacjach podatkowych. Dlatego nawet mniejsze kancelarie doradztwa podatkowego poradzą sobie z tymi wyzwaniami.

A pana nie korciło, by założyć własną kancelarię? Z doświadczeniem po latach pracy w dużej firmie prawniczej, ze znanym nazwiskiem i kontaktami w biznesie miałby pan szanse na rynku.

Jakoś mnie nie korciło. Miałem różne propozycje, np. od poważnej międzynarodowej kancelarii, której jeszcze nie ma w Polsce – żeby zbudować od podstaw jej biuro w Warszawie. Uznałem jednak, że najlepiej będzie mi funkcjonować w dużej, już istniejącej strukturze, m.in. właśnie ze względu na jej potencjał i oferowane usługi, nie tylko podatkowe.

We własnej kancelarii decydowałby pan sam, bez konieczności uzgadniania wielu spraw ze współpracownikami w randze partnerów, i to stojących wyżej od pana w hierarchii PwC.

Nie powiedziałbym, że hierarchiczna struktura firmy przeszkadza w pracy. Poprzednio już długo działałem w wielkiej strukturze. Przyzwyczaiłem się więc do pracy z dużymi podmiotami przy dużych transakcjach. Jeśli ponad 20 lat pracuje się w takim systemie, to trudniej przychodzi myśl o radykalnej zmianie.

Na rynku jest wielu doradców podatkowych, którzy też się zastanawiają, czy dołączyć do dużej firmy, niekoniecznie z tzw. wielkiej czwórki. Powinni to robić czy raczej szukać własnej niszy?

Są różne sposoby. Oczywiście, działając w pojedynkę, najlepiej znaleźć taką niszę. Ostatnio polski rynek zaczyna zgłaszać zapotrzebowanie na zaufanego doradcę rodzinnego, z włoska zwanego consigliere. Chodzi o strategicznego doradcę osobistego, któremu można powierzyć tajemnice swojego biznesu, choćby po to, by korzystnie go przekazać najbliższym. Pamiętajmy, że wielu polskich biznesmenów, którzy zaczynali karierę niemal ćwierć wieku temu, u progu przemian, to dziś już ludzie po sześćdziesiątce. Zdają sobie sprawę, że nie będą żyć wiecznie, a w konsekwencji ktoś kiedyś przejmie ich rolę i majątek.

Słowo consigliere kojarzy się ze znanym filmem z Marlonem Brando i Alem Pacino.

Ale mnie chodzi o legalne i kompleksowe doradztwo dla osób działających legalnie. Bycie consigliere to także styl działania. Taki doradca powinien być bardzo aktywny – nie tylko czekać, aż klient sam zgłosi mu problem, ale wręcz myśleć za niego w procesie podejmowania decyzji, sugerując najlepsze rozwiązania. Zresztą ten typ doradztwa nie musi być adresowany wyłącznie do starzejących się ludzi z pierwszej setki najbogatszych. Coraz więcej osób prowadzących firmy – powtarzam: legalnie – potrzebuje takiego właśnie doradcy. Może chodzić nawet o małe firmy doradcze i klientów niekoniecznie obracających miliardami. Najważniejsze jest zaufanie klienta i aktywna rola doradcy.

Pozycji consigliere nie dostanie wielu młodych doradców podatkowych, którzy jeszcze nie zdobyli sobie zaufania. W ogóle trudno im o klientów. Taki sam kłopot mają ich koledzy – radcowie prawni i adwokaci, których na rynku pojawiło się tysiące. Co mają robić?

Rynek coraz bardziej domaga się doradztwa kompleksowego. Być może szansą dla takich osób jest właśnie zakładanie firm, w których razem działają: księgowy, radca prawny, doradca podatkowy, a może jeszcze np. doradca finansowy. Oczywiście, trudno im będzie tak działać zaraz po egzaminie zawodowym. Najpierw przydałoby się kilka lat praktyki w renomowanej firmie. Trzeba przecież zdobyć doświadczenie w jakiejś konkretnej dziedzinie. Przy tym styl działania takiej multidyscyplinarnej firmy również powinien być aktywny: nie tylko odpowiadać na pytania klienta, ale postarać się zrozumieć cały jego biznes i wskazać usprawnienia oraz korzyści. To trochę tak jak z dziurą w zębie: pacjentowi wydaje się mała, ale dopiero dentysta może odkryć, że ząb jest do poważnego leczenia albo i usunięcia. Wtedy może się okazać, że to, czego potrzebuje klient, to kompleksowa usługa oparta na zaufaniu.

W kilka czy kilkanaście osób da się taką praktykę poprowadzić?

Tak, jeśli każda z nich zna się na czymś innym. Na pewno będzie potrzebny tam ktoś, kto co miesiąc wypełni deklarację VAT-7, ale też ktoś, kto zaprojektuje model optymalizacji podatkowej, a jeszcze inny – poprowadzi sprawę w sądzie. Wtedy szanse na sukces będą całkiem spore.

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego