Jak uczyć ?sztuki sądzenia - zastanawia się prof. Dariusz Dudek

Czy wiedza prawnicza zdobyta w szkołach oraz doświadczenie życiowe 29-latka wystarczą, aby być sędzią – pyta profesor Dariusz Dudek

Publikacja: 19.10.2012 08:56

Profesor Dariusz Dudek

Profesor Dariusz Dudek

Foto: archiwum prywatne

Red

Dyskusja o modelach kształcenia i kariery prawniczej, w tym o profesji sędziego, mającej stanowić "koronę" zawodów prawniczych, toczy się od dawna. Czy wiedza i umiejętności prawnicze uzyskane w szkołach oraz doświadczenie życiowe, zdobyte w wieku zaledwie 29 lat, jak to przewiduje Prawo o ustroju sądów powszechnych, wystarczą do pełnienia najtrudniejszego zawodu prawniczego i jedynej w ogóle profesji unormowanej aż na poziomie konstytucji?

Akademickie realia

Istotne jest pytanie, jakiego absolwenta prawa oczekują poszczególne profesje prawnicze. Wydaje się, że w realiach akademickich nie da się zrealizować jednolitego modelu kształcenia studentów, zapewniającego złoty środek pomiędzy wrażliwym humanistą erudytą oraz solidnym rzemieślnikiem prawa. Czego innego oczekuje się od sędziego, który rozstrzyga spory prawne w samotności będącej ceną niezawisłości, a czego innego od prokuratora, odmienne predyspozycje są przydatne przy świadczeniu pomocy prawnej przez adwokatów i radców, a inne w pracy notariusza. Chociaż wszyscy oni pracują na gruncie tego samego systemu prawnego, przedmiot ich czynności jest specyficzny, wiążą też ich oryginalne kodeksy etyczne.

Rodzi się zatem obawa, czy fundamentalne projakościowe założenie Krajowych Ram Kwalifikacji (w miejsce dawnych standardów nauczania), iż każde studia powinny być kształceniem zawodowym – jest realne i wykonalne. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z „testomanią" w toku studiów i przy naborze na aplikacje. Nijak to się ma do potrzeb szkolenia aplikanckiego, egzaminu zawodowego czy praktyki prawniczej, która polega na rozwiązywaniu prawdziwych i złożonych problemów, a nie testów jednokrotnego wyboru, sprawdzających raczej zdolność pamięciowego opanowania przepisów albo działanie rachunku prawdopodobieństwa. Problemem pozostaje też za słaba orientacja praktyczna studiów, bez rozwiniętej symulacji przebiegu rozpraw sądowych i ze skromnym wymiarem studenckich praktyk „zawodowych". Dyskusyjny jest dotychczasowy kształt zakończenia studiów prawniczych, z wymogiem obrony pisemnej pracy dyplomowej. Praca magisterska nie ma prawie żadnej przydatności dla absolwentów, którzy wybierają drogę praktyki prawniczej. Powinna więc istnieć alternatywna ścieżka w postaci egzaminu prawniczego, jednolitego w skali kraju, a nawet stanowiącego część egzaminu konkursowego na aplikacje prawnicze. Bezskuteczne próby unormowania tzw. państwowych egzaminów prawniczych sprzed kilku lat w ogóle nie przewidywały takiego rozwiązania. A szkoda.

Studia prawnicze pozostawiają studenta raczej osamotnionego w sferze wyboru swego przyszłego zawodu prawniczego, dokonywanego często w oparciu o oceny koniunkturalne bądź tylko intuicyjne. Studia te, nawet radykalnie zreformowane, nie są w stanie wypromować gotowego i uniwersalnego prawnika, a jedynie kandydata zdolnego do podjęcia dalszego procesu przygotowania zawodowego.

Od kilku lat egzaminy na wszystkie aplikacje prawnicze mają charakter państwowy. Korporacyjne przeprowadzane są w terenie, a nabór i aplikacje odbywane w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury mają charakter scentralizowany. Nie ma potrzeby omawiania wad poprzednich rozwiązań, które umożliwiały daleko posunięte zróżnicowanie przygotowania poszczególnych aplikantów, a także pozostawiały samorządom prawniczym niemal zupełną swobodę w ustalaniu kryteriów, przeprowadzaniu i ocenie wyników naboru, co było nawet przedmiotem dezaprobaty Trybunału Konstytucyjnego. Także dzisiejsze rozwiązania nasuwają zastrzeżenia np. co do wahań poziomu trudności egzaminu w poszczególnych latach, jego wyłącznie testowej formy.

Jest kilka istotnych różnic pomiędzy modelami aplikacji w KSSiP oraz korporacyjnymi. Te pierwsze: ogólna, sędziowska oraz prokuratorska, mają charakter elitarny, oparty na kryterium uzyskania najlepszych wyników w ramach z góry ustalonych przez ministra sprawiedliwości limitów, z uwzględnieniem potrzeb kadrowych poszczególnych służb. Te drugie są masowe, nieograniczone liczbowo i oparte jedynie na wymogu osiągnięcia dolnego progu. Ale też, o ile pozytywnie zdany egzamin zawodowy po odbyciu aplikacji samorządowej gwarantuje uzyskanie uprawnień zawodowych, o tyle nie ma żadnej ścieżki aplikacyjnej czy innej prowadzącej w sposób pewny do profesji sędziego.

Typowa droga do statusu profesjonalnego prawnika prowadzi zatem przez aplikację, w której aktorami pierwszoplanowymi są aplikant i jego patron. Tradycyjny model patronatu, czyli zdobywania umiejętności pod okiem i z pomocą zaangażowanego mistrza, staje się dzisiaj niewydolny, gdy pod opieką patrona pozostaje zbyt wielu aplikantów albo do tej odpowiedzialnej roli zostają wyznaczone osoby w ramach obowiązków służbowych czy korporacyjnych bądź legitymujące się niewystarczającym doświadczeniem zawodowym. Ponadto aplikant KSSiP, pozostając pod opieką wielu patronów i mając słaby kontakt z patronem koordynatorem, z reguły nie ma szans na dokładne poznanie oraz pozyskanie wiedzy i umiejętności swego tymczasowego mistrza. Niezależnie od tych problemów nie wynaleziono dotąd lepszego niż w toku aplikacji modelu praktycznego kształcenia prawniczego, jeśli pominąć zdobywanie doświadczenia w jednym zawodzie i następnie podjęcie innej profesji prawniczej.

Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury, będąca pośrednio efektem wyroku TK z 2007 r. w sprawie asesorów sądowych oraz następczynią prowizorycznego Krajowego Centrum Szkolenia Kadr Sądów Powszechnych i Prokuratury, miała zapewne tyluż zwolenników, co przeciwników. Ten podział utrzymuje się do dzisiaj, chociaż nie mamy możliwości porównania efektów obecnego szkolenia oraz realizowanego wcześniej. Niepokoi, że do nieprzekonanych należy spora część środowiska sędziowskiego, chociaż przedstawiciele trzeciej władzy stanowią istotny element osobowy w strukturze organów i gronie wykładowców szkoły, a w praktyce – dominujący. Pomijając początkowe, poważne problemy personalne i organizacyjne KSSiP, scentralizowanie aplikacji sędziowskiej i prokuratorskiej wprowadzone przez ustawę z 2009 r., wydaje się rozwiązaniem nieodwracalnym. Niezależnie też od mankamentów związanych z koncepcją wspólnej szkoły dla przyszłych sędziów oraz prokuratorów czy od strukturalnego paradoksu polegającego na tym, że szkoła pozostaje pod nadzorem władzy wykonawczej, czyli szefa resortu sprawiedliwości, a nie np. KRS i KRP, projekt ten ma duże szanse pozytywnej realizacji.

Co nie oznacza, że model aplikacji realizowany w KSSiP jest doskonały. Wątpliwości budzi już aplikacja ogólna stanowiąca element selekcji kandydatów na aplikację sędziowską i prokuratorską, na podstawie ocen ze sprawdzianów i ocen z odbytych praktyk. Kandydaci muszą być zdolni do dokonania od początku odpowiedzialnego wyboru swojej przyszłości zawodowej. Błędne jest założenie, że aplikacja ogólna może efektywnie przygotować naraz do kilku różnych zawodów prawniczych: sędziego, prokuratora, referendarza czy asystenta. Ponadto nabór po aplikacji ogólnej na dwie aplikacje profilowane ma w istocie charakter selekcji negatywnej, a nie pozytywnej. Ponieważ pierwszeństwo wyboru należy do najlepszych, a wybierają oni z reguły aplikację sędziowską jako bardziej uniwersalną, na prokuratorską idą osoby z gorszymi rezultatami albo z „konieczności". Program dzisiejszej aplikacji ogólnej powinien więc być włączony do aplikacji profilowanych, przy czym ich pierwszy rok może zawierać wspólne szkolenia i praktyki, i preferować przygotowanie w obszarze kompetencji miękkich, będących elementem koniecznego kręgosłupa etycznego prawnika. Podzielam opinię ministra J. Gowina, że kształcenie i weryfikacja tych właśnie predyspozycji oraz sprawności powinny stanowić sedno pierwszego okresu aplikacji.

W kontekście dążeń do skrócenia aplikacji sędziowskiej (wyłączenia stażu referendarskiego, skrócenia do zaledwie 36 miesięcy, łącznie z aplikacją ogólną), warto powrócić do dyskusji nad możliwością powoływania na pierwsze stanowisko sędziowskie na czas określony albo nad przywróceniem instytucji asesora, z zapewnieniem zgodności jego statusu z wymogami Konstytucji RP. Przywrócona i poprawnie zorganizowana asesura byłaby zapewne najlepszą szkołą opanowania najtrudniejszej profesji prawniczej – prawdziwej sztuki sądzenia, przy czym powołanie na to stanowisko mogłoby też być przewidziane jako etap pośredni przechodzenia do zawodu sędziego osób z innych profesji prawniczych.

Co z asystentami

Reformy wymaga również doniosła funkcja asystenta sędziego, tak pod względem trybów dojścia, jak i statusu. Możliwe byłyby trzy niewykluczające się warianty. Bezpośrednio po studiach dostępne powinno być jedynie stanowisko „asystenta stażysty", odbywającego staż od roku do 2 lat w sądzie rejonowym, wieńczony egzaminem asystenckim. Egzaminowany asystent stażysta miałby prawo do zatrudnienia jako asystent przy sądzie rejonowym. Natomiast asystent po 3-letniej praktyce oraz absolwent KSSiP po egzaminie sędziowskim powinien móc uzyskiwać status „asystenta dyplomowanego" (mianowanego) przy sądzie okręgowym, sądzie apelacyjnym, WSA, NSA bądź Sądzie Najwyższym.

Ważne perspektywy

Odbycie trudnej aplikacji w KSSiP nie prowadzi obecnie w sposób pewny do uzyskania statusu sędziego. Konsekwencja, jeśli nie poczucie zwykłej przyzwoitości, powinny jednak skłaniać do próby normatywnego określenia konkretnych perspektyw zawodowych absolwenta aplikacji sędziowskiej po pozytywnie zdanym egzaminie sędziowskim. Osoby takie mogłyby mieć przynajmniej kilka dalszych ścieżek kariery prawniczej:

1) powołanie na stanowisko asesora sądowego, a po 2-letnim stażu asesorskim prawo do ubiegania się o powołanie na urząd sędziego w każdym z wydziałów sądu rejonowego;

2) stanowisko referendarza sądowego z możliwością powołania na urząd sędziego po 4-letnim stażu referendarskim, ale wyłącznie w wydziałach cywilnych sądu rejonowego;

3) stanowisko dyplomowanego (mianowanego) asystenta sędziego z prawem po 4 latach stażu ubiegania się o powołanie do służby sędziowskiej w każdym z wydziałów sądu rejonowego.

To, jakich będziemy mieli w przyszłości sędziów, zapewne zależy w pewnej mierze od KSSiP, ale to, jaką szkołę mamy dzisiaj – zależy obecnie przede wszystkim od sędziów: kierujących nią i wykładających oraz korzystających ze szkoleń. Bądźmy więc wymagający, ale i sprawiedliwi wobec szkoły wymiaru sprawiedliwości.

Autor jest profesorem w katedrze prawa konstytucyjnego KUL, adwokatem, asystentem sędziego Trybunału Konstytucyjnego w latach 90., członkiem Rady Programowej KSSiP od kwietnia 2009 r.

Dyskusja o modelach kształcenia i kariery prawniczej, w tym o profesji sędziego, mającej stanowić "koronę" zawodów prawniczych, toczy się od dawna. Czy wiedza i umiejętności prawnicze uzyskane w szkołach oraz doświadczenie życiowe, zdobyte w wieku zaledwie 29 lat, jak to przewiduje Prawo o ustroju sądów powszechnych, wystarczą do pełnienia najtrudniejszego zawodu prawniczego i jedynej w ogóle profesji unormowanej aż na poziomie konstytucji?

Akademickie realia

Pozostało 96% artykułu
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"