Sytuacja może jeszcze ulec pogorszeniu, jeśli dojdzie do realizacji planów Ministerstwa Sprawiedliwości, aby z uzasadnienia ustnego zrezygnować w sytuacji, gdy rozprawa jest nagrywana. W takim wypadku istnieje duże prawdopodobieństwo, że ustne uzasadnienia zaczną przypominać te pisemne, staną się bardziej formalne i jeszcze mniej zrozumiałe.
Odpowiedni sposób zakomunikowania motywów decyzji jest szczególnie istotny w sytuacji, gdy tradycyjna legitymacja władzy sądowniczej już nie wystarcza, by zapewnić jej autorytet. Już 15 lat temu prof. Ewa Łętowska zauważyła, że „nasze czasy wiążą się z podwyższeniem wymagań i oczekiwań co do legitymizacji działania każdej władzy – a więc także władzy sądowej. („Państwo i Prawo", 1997 nr 4, s. 8). W tym świetle mogłoby się wydawać, że kontrowersyjne porównanie i barwny język, jakimi posłużył się w ustnym uzasadnieniu sędzia, świadczą o jego próbie wyjścia naprzeciw tym nowym uwarunkowaniom i zasługują na pochwałę. Opinia publiczna pilnie śledziła sprawę doktora G., zaś dosadne – ale i zrozumiałe – uzasadnienie wyroku sprawiło, że został on szerzej zrozumiany.
Komunikatywność ustnego uzasadnienia wyroku nie jest jednak celem samym w sobie. Warto przypomnieć, w jakim celu w procedurze karnej przewidziany jest obowiązek ustnego uzasadnienia wyroku i jakie pełni on funkcje, skoro istnieje także niezależna forma uzasadnienia pisemnego. Zarówno w literaturze, jak i w orzecznictwie Sądu Najwyższego znajdziemy pogląd, że uzasadnienie orzeczenia służy temu „by dla wszystkich było wyraźne i niewątpliwie widoczne, iż w wyniku postępowania przed sądem zapadło najsłuszniejsze i najbardziej odpowiadające prawu rozstrzygnięcie". (SN z 16 lutego 1994, III ARN 2/94). Zatem celem istnienia tej instytucji jest przekonanie opinii publicznej, że zapadł sprawiedliwy wyrok.
W przypadku uzasadnienia wyroku skazującego dr. Mirosława G. mieliśmy do czynienia z czymś zgoła odmiennym. Słuchając sędziego można było odnieść wrażenie, że momentami zapominał on, iż na ławie oskarżonych siedział dr Mirosław G., a nie agenci CBA czy prokuratorzy nadzorujący śledztwo. Gdyby uzasadnienie dotyczyło sprawy nieprawidłowości w pracy służb śledczych, sędzia mógłby sobie pozwolić na ocenę ich działań w wybrany przez siebie sposób. Takie prawo sędziego prowadzącego postępowanie w danej sprawie. Sędzia miał co prawda obowiązek powiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, ale wykorzystywanie uzasadnienia wyroku w głośnym procesie do tego celu, a już tym bardziej do komentowania polityki informacyjnej innej instytucji wymiaru sprawiedliwości przy pomocy sformułowań typu „dziwactwa", było co najmniej nie na miejscu. Nie dlatego, że sędzia nie ma prawa wyrażać swoich opinii, ale ze względu na to, że wygłaszając ustne uzasadnienie ma obowiązek budować poczucie sprawiedliwości wyroku i zaufania do instytucji wymiaru sprawiedliwości. Wypowiedź sędziego Tulei przynosi zaś efekt odwrotny, i dlatego należy uznać ją za niefortunną, jeśli nie wręcz szkodliwą dla społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Bartosz Pilitowski – prezes Fundacji Court Watch Polska
dr Stanisław Burdziej – adiunkt w Katedrze Socjologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, członek zarządu Fundacji Court Watch Polska