Reklama

A może ksiądz Franciszek Longchamps de Bérier miał rację

Krytycy ks. Franciszka Longchamps de Bériera nie zdają sobie sprawy, że swoją ostrą, a nawet brutalną wypowiedzią zrobił on dla dyskusji wokół in vitro więcej, niż ktokolwiek inny w ostatnich latach. Sprowadził bowiem toczący się dotychczas ideologiczny spór na nową płaszczyznę, której dotychczas unikano. Jego wywód był prosty i logiczny - rozmawiamy o in vitro, rozmawiajmy też o zagrożeniach.

Publikacja: 25.02.2013 17:28

A może ksiądz Franciszek Longchamps de Bérier miał rację

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

To wywołało wściekłą furię komentatorów z mediów głównego nurtu i ich dyżurnych ekspertów, bo oto wygodny spór z opluwaną doktryną Kościoła przeniósł się na zupełnie inny obszar - nauki.

Spłycanie tego sporu mało inteligentymi wywodami o segregacji dzieci w szkolnych ławkach, emocjonalymi wypowiedziami, czy listami rozhisteryzowanych ojców już tego nie zmieni.

Problem w świecie nauki z in vitro bowiem istnieje. O zagrożeniach, braku precyzyjnych badań, analiz skutków - zaczynają coraz głośniej mówić również polscy naukowcy, genetycy. W świetle dzisiejszej wiedzy naukowej, chociaż słabo upowszechnionej, bezsporne wydaje się zwiększone ryzyko zapadalności dzieci poczętych in vitro na określone, rzadkie choroby, będące konsekwencją sztucznego zapłodnienia.

Potwierdzają to badania i statystyki m.in. z Dani, Holandii, Finlandii czy Kanady. Dyskusja na ten temat, którą wywołał bezwzględnie atakowany przez ostatnie dni ksiądz, wreszcie się rozpoczęła. Branża in vitro to szybko rozwijający się i dochodowy biznes, który już dziś szacowany jest na setki miliardów dolarów. Debata o zagrożeniach jest dla klinik niewątpliwie psuciem rynku.

To się musi jednak zmienić. Rodzicom, którzy myślą o in vitro, należy się rzetelna informacja, z jakim potencjalnym ryzykiem wiąże się ich decyzja. Skwitowanie sprawy stwierdzeniem, że nie ma problemu oraz kolorowy folder reklamowy dobrze prosperującej kliniki nie mogą być jedyną odpowiedzią na wątpliwości.

Reklama
Reklama

Te wątpliwości obudził  ks. Longchamps de Bérier, kierując dyskusję na nowy tor. Żadne inwektywy pod jego adresem już tego nie zmienią.

To wywołało wściekłą furię komentatorów z mediów głównego nurtu i ich dyżurnych ekspertów, bo oto wygodny spór z opluwaną doktryną Kościoła przeniósł się na zupełnie inny obszar - nauki.

Spłycanie tego sporu mało inteligentymi wywodami o segregacji dzieci w szkolnych ławkach, emocjonalymi wypowiedziami, czy listami rozhisteryzowanych ojców już tego nie zmieni.

Reklama
Opinie Prawne
Jakub Sewerynik: O starszych braciach, czyli mury rosną
Opinie Prawne
Jacek Dubois: To znamienne, że PiS nie dystansuje się od Ziobry i jego zastępców
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Walka idzie o awanse sędziów
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy prezydent zawetuje ustawę o KRS? Niekoniecznie
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Opinie Prawne
Patrycja Pobideł, Mariusz Ulman: Czas na „plan S”, czyli zróbmy to sami
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama