Rozmaite instytucje naszego życia publicznego odwołują się do ekspertyz prawnych mających uzasadniać stanowisko tych instytucji w ważnych, acz kontrowersyjnych społecznie i politycznie sprawach. I tak np. słyszymy, że ZUS nie zamierza zwracać emerytom zawieszonych wypłat emerytur, albowiem większość ekspertyz prawnych przemawia za brakiem podstaw do zwrotu uprawnionym tego, co za sprawą sprzecznego z konstytucją przepisu ustawy im odebrano. Według ekspertów wyrok Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie nie stanowi sam przez się takiej wystarczającej podstawy prawnej.
Ostatnio negatywne stanowisko ministra sprawiedliwości w sprawie debaty nad projektami ustaw o związkach partnerskich było uzasadniane m.in. powołaniem się na ekspertyzy wskazanych z nazwiska konstytucjonalistów kwestionujących zgodność projektów z ustawą zasadniczą.
Nazwiska autorów ekspertyz nie zawsze jednak są podawane do publicznej wiadomości. Podobno stoi temu na przeszkodzie ochrona danych osobowych autorów, gdy oni sami wolą pozostać anonimowi. Można się spotkać z próbami zachowania poufności ekspertyz na podstawie ochrony praw autorskich.
Jednocześnie pojawiają się oczywiście śmielsi eksperci, zabiegający wręcz o utrwalanie swojej zawodowej marki na prawniczym rynku.
Znaczenie ekspertyz prawnych dla rozstrzygania dylematów władzy publicznej jest bardzo istotne. Skoro tak, to pojawia się pytanie, czy ocena kwalifikacji i dobór ekspertów powinny być pozostawione swobodnemu uznaniu zamawiających ekspertyzy decydentów oraz czy opinia publiczna ma prawo wiedzieć, czyj osobisty pogląd prawny przesądził, przynajmniej na pewnym etapie, o kierunku działania władzy publicznej.