Wyłudzanie podatku w Polsce i UE: Państwo uszczelni ustawę o VAT

Nie tylko Polska, ale i inne unijne kraje walczą z wyłudzeniami podatku – wskazuje doradca podatkowy.

Publikacja: 09.08.2013 09:30

Red

Na łamach „Rzeczpospolitej" 9 lipca br. ukazał się artykuł W. Modzelewskiego i K. Łatki zatytułowany „Państwo psuje podatek". Autorzy zamiast merytorycznej analizy działań podejmowanych przez Ministerstwo Finansów zwalczają jego wysiłki w walce z patologiami, robiąc to półsłówkami i insynuacjami.

Szczególnie razi w tym artykule zarówno celowe przemilczenie podejmowanych przez Komisję Europejską starań przeciwdziałania wyłudzeniom VAT, jak i niezrozumienie procesów gospodarczych w branżach dotkniętych nieprawidłowościami. Gdyby autorem tej publikacji był początkujący adept doradztwa podatkowego, można byłoby machnąć ręką i zastanowić się nad wiedzą osób profesjonalnie zajmujących się podatkami. Tak jednak nie jest. Z tego względu zastanawia, jaki jest prawdziwy cel publicznych wypowiedzi prezesa Instytutu Studiów Podatkowych, nie pierwszych zresztą, podważających walkę z tymi, którzy dopuszczają się oszustw i wyłudzają podatek VAT, a w efekcie doprowadzają do spadku wpływów do budżetu państwa?

Zmiana przepisów to lepszy sposób  na oszustów niż kontrole urzędników

Efektywność systemu

Autorzy publikacji piszą, że „efektywność tego typu podatku (VAT) ma swoje źródło w podstawowych elementach jego konstrukcji, do których należą powszechność opodatkowania oraz opodatkowanie wyłącznie wartości dodanej w danej fazie obrotu". To jest niewątpliwie prawda, przy czym – w odniesieniu do uczciwych podatników.

O efektywności tego podatku trudno mówić, gdy w systemie podatkowym pojawia się nieuczciwy podmiot, który dopuszcza się oszustw, tj. nie płaci należnego podatku i znika. A nabywca towarów od takiego podmiotu odlicza podatek zawarty w cenie sprzedawanych towarów i wykazany na fakturach wystawianych przez ten nieuczciwy podmiot.

Ponadto wydaje się, że autorzy zapominają, na czym polega mechanizm wyłudzenia podatku VAT, zwany karuzelą podatkową. Wszystko zaczyna się zazwyczaj z chwilą zakupu towarów z innego kraju UE, z tytułu którego podatek VAT jest rozliczany wyłącznie poprzez zapisy w deklaracji VAT. W efekcie nabywca dysponuje towarem nieobciążonym VAT i nie musi tego podatku odzyskiwać w sposób podobny, jak muszą to robić podmioty nabywające towary z kraju.

Następnie podmiot taki sprzedaje towary, otrzymując od nabywcy cenę zawierającą VAT – podatek, który jako sprzedawca powinien zapłacić do urzędu skarbowego. Ale tego nie robi. Nabywca towarów zaś odlicza taki podatek, co powoduje, że urząd skarbowy oddaje VAT, którego nigdy nie otrzymał. I to są te miliardy, które wyparowują z budżetu państwa.

Wprowadzenie mechanizmu odwrotnego obciążenia, nad którym właśnie pracują już senatorowie, eliminuje faktyczną możliwość niepłacenia podatku. W obrocie tymi towarami podatek należny się nie pojawi aż do fazy konsumpcji.

Towary objęte odwrotnym obciążeniem

Autorzy poświęcają długą część swojego wystąpienia na dyskredytowanie decyzji prawodawcy o doborze towarów, których obrót rozliczany jest na zasadzie odwrotnego obciążenia. Można oczywiście sprowadzić wszelkie wysiłki walki z tymi patologiami do absurdu. Jak? Zadając, jak to czynią autorzy, pytanie o objęcie mechanizmem odwrotnego obciążenia „dostawy śliwek". Niemniej jednak warto przed użyciem tego rodzaju argumentów poświęcić chwilę na refleksję i odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie towary i dlaczego są wykorzystywane przez przestępców do wyłudzania podatku VAT. Nie każdy bowiem towar do tego się nadaje. Wyroby stalowe czy złom są do tego idealne – są jednorodne, nie psują się, a dodatkowo w pewnym momencie procesu znikają całkowicie z pola widzenia zanurzone w betonie lub stopione w piecu hutniczym. Trudno jest wtedy takie towary kontrolować.

Walka z patologią w UE

Poza tym warto odwołać się do prawa unijnego. Rada UE 22 lipca br. zaakceptowała dwie dyrektywy w sprawie VAT. Jedna z nich rozszerza już dostępny w Dyrektywie 2006/112 (Dyrektywa VAT) mechanizm odwrotnego obciążenia na znacznie szerszą grupę towarów, bez konieczności uzyskiwania dodatkowej zgody Komisji Europejskiej.

Druga zaś wprowadziła tzw. mechanizm szybkiego reagowania, który daje państwom członkowskim możliwość uzyskania zgody tej Komisji na wprowadzenie przepisów, na które teraz Dyrektywa VAT nie zezwala w ciągu zaledwie miesiąca. Przy czym celem tych przepisów ma być właśnie walka z wyłudzeniami podatku, a sposobem walki, na który zezwala Rada w przyjętej Dyrektywie, jest właśnie mechanizm odwrotnego obciążenia.

Można oczywiście zakładać, że Komisja postanowiła nagle zdemontować system podatku od wartości dodanej, a wśród jej urzędników nie ma tak światłych specjalistów, których ma Polska. Uznałbym jednak, że propagowanie takiej tezy byłoby w najlepszym wypadku przejawem megalomanii.

Teza, która kilkukrotnie powtarzana jest przez autorów, dotyczy domniemanej optymalizacji. Czytamy: „projekt jest po prostu rezultatem optymalizacji na szeroką skalę" albo że odwrotne obciążenie: „przynosi pewne korzyści grupom interesu, poszukującym «optymalizacji» podatkowej".

Uzasadnienie tych tez przedstawione przez autorów i owiane nutką tajemniczości przez z pozoru logiczny opis skierowany do „niewtajemniczonych" świadczy o – śmiem twierdzić – nieznajomości istoty tego podatku.

Autorzy piszą: „każdy, kto zajmował się przepływami pieniężnymi, wie, że lepiej zapłacić za towar mniej niż więcej, nawet jeżeli można zapłacony podatek potem odliczyć lub uzyskać zwrot (...)". Oczywiście to jest prawda, jak również i to, że lepiej być młodym i pięknym niż starym i brzydkim. Tyle że ma to niewiele wspólnego z jakąkolwiek optymalizacją. Wprost przeciwnie: wszystkie firmy i branże bez wyjątku, które w procesie legislacyjnym wypowiadały się za wprowadzeniem mechanizmu odwrotnego obciążenia i były zainteresowane tym rozwiązaniem jako pozwalającym na uczciwą konkurencję, będą negatywnie dotknięte wprowadzanymi właśnie przepisami. Sprzedaż tzw. towarów wrażliwych bez VAT (w związku ze stosowaniem mechanizmu odwrotnego obciążenia) powoduje, że podmioty te będą w większym bądź mniejszym stopniu miały nadwyżkę podatku naliczonego nad należnym. Nadwyżkę, o której zwrot będą musiały występować do urzędu skarbowego i dostaną ją co do zasady najwcześniej po 60 dniach.

Dzisiaj, gdy podmioty te muszą wykazywać podatek należny, odzyskiwanie podatku naliczonego zawartego w cenie nabywanych towarów jest natychmiastowe – tj. w momencie złożenia deklaracji, a nie po 60 dniach. Jeżeli tak optymalizację rozumieją autorzy reprezentujący spółkę doradztwa podatkowego, to jest to co najmniej zaskakujące.

Troska o finanse publiczne

Z wyraźną troską autorzy przestrzegają, że „najgorszym jest jednak to, że budżet staje się «zakładnikiem» ostatniego podatnika, który nie dokonuje już dalszej dostawy na rzecz innego podatnika. On musi rozliczyć podatek należny w całości, a przynajmniej powinien". Celowo czy nie autorzy pomijają istotny dla prawdziwości tej tezy fakt, że jedynie w niewielkiej skali towary obejmowane odwrotnym obciążeniem są sprzedawane ostatecznym konsumentom – osobom fizycznym nieprowadzącym działalności gospodarczej. Nie ma co do tego wątpliwości w odniesieniu do złomu – pewnym ewenementem byłoby kupowanie złomu przez osoby fizyczne do konsumpcji – bo i jakiej? Niektóre wyroby stalowe i owszem, są nabywane przez osoby budujące domy w tzw. systemie gospodarczym. Tutaj może dochodzić do nadużyć i już dzisiaj z takimi zjawiskami się spotykamy, kiedy jeszcze mechanizmu odwrotnego obciążenia nie ma. Nie ma żadnych racjonalnych argumentów, które świadczyłyby o wzmocnieniu tego zjawiska przez dyskutowany mechanizm.

Jak się szacuje, ponad 90 proc. wyrobów stalowych kupowanych jest przez firmy budowlane świadczące usługi dla innych podatników. Zamiana towaru (wyrobu stalowego) na usługę budowlaną powoduje, że na tym etapie pojawi się już podatek VAT do zapłaty (a może nawet wcześniej). Nie będzie to zatem etap konsumpcji, jak niesłusznie wskazują autorzy, ale jeden z wcześniejszych etapów, gdzie stronami transakcji są podatnicy VAT.

Wziąwszy pod uwagę powyższe, uważam artykuł W. Modzelewskiego i K. Łatki za szkodliwy, nieprawdziwy i mający zły wpływ na toczący się właśnie proces legislacyjny. Jedyną alternatywą, którą proponują autorzy, są bardziej skuteczne kontrole. Jest to jednak pobożne życzenie, trudne do zrealizowania w krótkim czasie. A to dzisiaj, a nie za 10 lat oszuści wyłudzają podatek, okradając Skarb Państwa. To uczciwi obywatele muszą za to płacić. I albo jest się za zmianami i ograniczeniem oszustw, albo przeciwko, wspierając tym samym nieuczciwie działające firmy.

CV

Autor jest dyrektorem w Dziale Doradztwa Podatkowego EY

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego