Zasadą zaś jest, iż legalność ingerencji w uprawnienia innych uchyla zwykłą w normalnych warunkach jej bezprawność. Nie sposób zatem uznać, że samo utrwalenie przebiegu posiedzenia jawnego może naruszyć czyjekolwiek dobra osobiste. Wykorzystanie takiego materiału, zwłaszcza w prasie, to już oczywiście zagadnienie bardziej skomplikowane, o czym świadczy bogate orzecznictwo.
Podkreślić na koniec wypada, odnosząc się do innych argumentów przywoływanych przez przeciwników prawa do swobodnego utrwalania przebiegu posiedzeń, że już w swej treści kodeks postępowania cywilnego zawiera instrumenty chroniące niektóre, najbardziej wrażliwe informacje przed ujawnieniem osobom niepowołanym, ponieważ nie tylko określone kategorie spraw z urzędu wyłącza z katalogu spraw objętych jawnością, ale i zezwala sądowi na zarządzenie rozpoznania sprawy, czy to w całości, czy w części, przy drzwiach zamkniętych – również na wniosek strony (art. 153 k.p.c.).
Oczywiste jest, że obowiązek składania zeznań stanowi pewną niedogodność, a skłania się na nią obowiązek znoszenia tego, że zeznaniom będą przysłuchiwały się nie tylko strony i osoby urzędowo na sali czynne (np. sędziowie, ławnicy czy protokolant), ale i osoby inne – w tym obce, których obecność na sali ma różne przyczyny. To jednak jest konsekwencją konstytucyjnie umocowanej zasady jawności, która umożliwia obserwację rozpraw wszystkim zainteresowanym, co – w mojej ocenie – nie wyklucza utrwalania ich przebiegu za pomocą dowolnych technik.
Musi być porządek ?na sali obrad
Czymś zupełnie innym jest stosowanie przez sąd w ramach tzw. policji sesyjnej środków mających na celu wymuszenie odpowiedniego zachowania wszystkich obecnych na sali rozpraw. Zgodnie bowiem z art. 48 § 1 prawa o ustroju sądów powszechnych: „Sędzia przewodniczący składowi sądu może upomnieć osobę, która narusza powagę, spokój lub porządek czynności sądowych, a po bezskutecznym upomnieniu może ją wydalić z sali rozpraw", a zgodnie z § 3 tego przepisu: „Sąd może wydalić z sali rozpraw publiczność z powodu jej niewłaściwego zachowania". Jest oczywiste, że nadużywanie prawa do utrwalania przebiegu posiedzeń jawnych za pomocą urządzeń technicznych może zarówno naruszać powagę sądu, jak i przeszkadzać sądowi i wszystkim zaangażowanym w postępowanie osobom w wykonywaniu przypisanych im czynności. Tak się niekiedy dzieje, zwłaszcza w postępowaniach wywołujących zainteresowanie mediów. Przewodniczący składu sędziowskiego ustanawia wówczas pewne warunki korzystania z prawa do obserwowania rozprawy, choćby w postaci zakazu przemieszczania często dużych, a zatem i wywołujących hałas urządzeń, a w razie nierespektowania zakazów używa sankcji: wydalenia z sali rozpraw lub nawet grzywny do 10 tys. zł lub aresztu do 14 dni (art. 49 § 1 u.s.p.). Wszystko to jednak dlatego, żeby nie przeszkadzano w czynnościach sądowych, a nie dlatego, że stronom albo świadkom nie podoba się, że ktoś rejestruje ich wypowiedzi.
Reasumując, dopuszczalne jest samodzielne rejestrowanie przebiegu jawnych posiedzeń sądowych w postępowaniu cywilnym z wykorzystaniem dowolnej techniki, pod warunkiem że nie będzie to w czynnościach sądu przeszkadzało. Nie przeczę jednak, że aktualny stan prawny nie jest całkowicie jasny, a tym samym powinny jak najszybciej wejść w życie przepisy, które by wszystkie wątpliwości usunęły. Aktualnie prace legislacyjne, chociaż w ograniczonym zakresie, są prowadzone, albowiem w projekcie ustawy o zmianie ustawy – Kodeks cywilny i art. 1621 kodeksu postępowania cywilnego znalazł się zapis: „Jeżeli nie przemawia przeciw temu wzgląd na prawidłowość postępowania, sąd na wniosek strony wyraża zgodę na utrwalanie przez nią przebiegu rozprawy za pomocą urządzenia rejestrującego dźwięk".
Rozwiązanie to nie jest oczywiście kompleksowe, ale z pewnością wyjaśnia jedną z drażliwych kwestii, co należy ocenić pozytywnie.