Fotografia z poczekalni

Kiedy 21-letnia Jenny L. usiadła w poczekalni przychodni dla młodzieży, zauważyła dwie dziewczyny, których buty wyraźnie nie przypadły jej do gustu.

Aktualizacja: 19.03.2014 01:10 Publikacja: 18.03.2014 15:09

Anna Nowacka-Isaksson

Anna Nowacka-Isaksson

Foto: materiały prasowe

W ręku Jenny L. trzymała komórkę i zrobiła nią zdjęcie kobietom w „brzydkich butach",  od piersi w dół,  bez twarzy. Zdjęcie umieściła w Instagramie z tekstem wyjaśniającym, że fotografia pochodzi z poczekalni przychodni dla młodzieży.

Los chciał, że zdjęcie brzydkich butów na Instagramie zobaczył przyjaciel dwóch Szwedek, rozpoznając ich właścicielki. Dziewczyny, zszokowane, że ktoś im zrobił zdjęcie bez ich zgody, po kryjomu, pozwały Jenny L. do sądu. Uznały, że fotografia im uwłacza i narusza ich prywatność. Została bowiem wykonana  w poczekalni placówki służby zdrowia, tam, gdzie wszyscy powinni czuć się bezpiecznie. Zażądały wypłacenia im odszkodowania.

Jenny L. zaprzeczyła oskarżeniom. Sąd rejonowy w Umeå orzekł jednak, że Jenny L. zrobiła zdjęcie nielegalnie, mając świadomość podjęcia ryzyka fotografowania bez pozwolenia – od piersi w dół – młodych kobiet. Sąd rejonowy w Umeå uwolnił Jenny L. od zarzutów. Jenny L. bowiem nie zrobiła zdjęcia w przestrzeni przeznaczonej do szczególnie prywatnych poczynań. Gdyby uwieczniła kobiety na zdjęciu np. w przymierzalni ubrań, łazience czy saunie, w pomieszczeniach przeznaczonych do wykonywania nadzwyczaj intymnych czynności, takich jak korzystanie z sedesu, rozbieranie się, branie prysznica, to naruszyłaby przepisy prawne. Fotografowanie w takich przestrzeniach prawo definiuje jako podlegające  penalizacji. Jenny L. sfotografowała jednak młode Szwedki w poczekalni, w sferze nieprzewidzianej restrykcjami.

Ze śledztwa wynikało, że w poczekalni przychodni dla młodzieży drzwi nie są zamknięte i wszyscy mogą tam wejść i usiąść. Wypełnione są szybą, co umożliwia zajrzenie do środka. Sąd wyraził pełne zrozumienie dla argumentu, że osoby przychodzące do poczekalni traktują  to miejsce jako sferę prywatną. Mimo wszystko poczekalnia nie jest przeznaczona do intymnych czynności, takich jak rozbieranie się czy ubieranie, i osoby w niej przebywające – w opinii sądu – muszą mieć świadomość, że ktoś je może obserwować. Nie mogą zatem stawiać wymagań, by prawo chroniło je w ten sam sposób jak w sytuacji, gdy znajdą się z daleka od spojrzeń innych, w samotności.  Poczekalnia przychodni nie stanowi zatem przestrzeni, w której  fotografowanie objęte jest odpowiedzialnością karną.

Tyle miał do przekazania sąd w procesie o uwłaczającym fotografowaniu. Reguły odnoszące się do tej problematyki są relatywnie nowe i nie istnieje żaden precedens, który by utorował drogę zastosowaniu ich w praktyce, dlatego rozprawa wymagała znacznie większych nakładów pracy niż inne. Obrońca Jenny. L z urzędu poprosił też z tego powodu o pokrycie dodatkowych kosztów.

Czy cały ten proces był wart pieniędzy podatników, absorbowania pracowników aparatu sprawiedliwości? Może w tym czasie prokurator miał  rzeczywiście poważne sprawy do rozstrzygnięcia i nie zajął się nimi, ponieważ dwie Szwedki stwierdziły, że im uwłaczono i domagały się, by społeczeństwo je wybroniło? Można tu tylko dojść do konkluzji, że obowiązujące przepisy prawne pozwalają na to, by jakiekolwiek robienie zdjęć (chociażby łokcia czy buta) bez przyzwolenia skończyło się w sądzie. Pozostaje już tylko polegać na racjonalności działań prokuratorów.

Na marginesie zaryzykuję tezę, że coraz więcej osób w Szwecji traci perspektywę egzystencji. Coraz więcej osób czuje się poniżonych, znieważonych, urażonych i ma poczucie, że zostały obrażone. Gdy Narodowa Agencja Zdrowia Publicznego zwróciła się do swoich obywateli z z takim zapytaniem, co czwarty Szwed odpowiedział twierdząco. I nie tylko odczuł, że mu właśnie uwłaczono, ale także że  padł ofiarą dyskryminacji.

Podejrzewam, że Szwedkom z północy, które zaskarżyły Jenny L. o uwłaczenie, nie chodziło o samo zdjęcie. Rzeczywistym powodem poczucia znieważenia było ocenienie ich obuwia jako nieatrakcyjnego. I tu miarka się przebrała. Ciekawe, czy złożą apelację.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią ?korespondentką „Rz" w Szwecji

W ręku Jenny L. trzymała komórkę i zrobiła nią zdjęcie kobietom w „brzydkich butach",  od piersi w dół,  bez twarzy. Zdjęcie umieściła w Instagramie z tekstem wyjaśniającym, że fotografia pochodzi z poczekalni przychodni dla młodzieży.

Los chciał, że zdjęcie brzydkich butów na Instagramie zobaczył przyjaciel dwóch Szwedek, rozpoznając ich właścicielki. Dziewczyny, zszokowane, że ktoś im zrobił zdjęcie bez ich zgody, po kryjomu, pozwały Jenny L. do sądu. Uznały, że fotografia im uwłacza i narusza ich prywatność. Została bowiem wykonana  w poczekalni placówki służby zdrowia, tam, gdzie wszyscy powinni czuć się bezpiecznie. Zażądały wypłacenia im odszkodowania.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Tadeusz Koncewicz: najściślejsza unia pomiędzy narodami Europy
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Dane osobowe też mają barwy polityczne
Opinie Prawne
Piotr Młgosiek: Indywidualna weryfikacja neosędziów, czyli jaka?
Opinie Prawne
Pietryga: Czy repolonizacja zamówień stanie się faktem?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Kryzys w TK połączył Przyłębską, Rzeplińskiego i Stępnia
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem