Reklama

Chróścik: studia prawnicze nie przygotowują do praktycznego wykonywania zawodu prawnika

Litry atramentu już wylali komentatorzy problemów studiów prawniczych. Spojrzenia na tę kwestię różnią się w zależności od tego, czy wypowiadają się akademicy, studenci, praktycy prawa czy też przyszli pracodawcy.

Publikacja: 11.06.2014 03:00

Red

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że studia prawnicze nie przygotowują do praktycznego wykonywania zawodu prawnika. I to bez względu na to, jak byśmy to pojęcie rozumieli. Duża część kadry naukowej odbija piłeczkę, stwierdzając, że taką rolę powinny odgrywać aplikacje do każdego z zawodów prawniczych. Nie sposób się nie zgodzić, że rzeczywiście taka jest dziś funkcja aplikacji. I z powodzeniem ją wypełniają. Problem tkwi gdzie indziej...

Warto sobie zadać pytanie: czy nie zachodzi potrzeba pewnej modernizacji programu studiów prawniczych? Ukierunkowanie go bardziej niż obecnie na budowę kompetencji zawodowych. Warto zauważyć, po pierwsze, że nie każdy student może lub będzie chciał odbywać aplikację. Po wtóre, nam również byłoby lżej, gdyby zgłaszającego się do nas absolwenta nie trzeba było uczyć  rzemiosła (celowo piszę „rzemiosła", bo chyba na studiach można się nauczyć konstruowania prostej umowy nazwanej?). To pozwoliłoby nam skoncentrować się w trakcie aplikacji w większym niż dotychczas stopniu na bardziej skomplikowanych aspektach prawniczej praktyki i nauki. Dziś, niestety, tak nie jest i musimy szkolenie prowadzić niemal od zera.

Odmienne podejście oznaczałoby korzyść dla absolwentów, przyszłych radców prawnych czy adwokatów, i samych uczelni wyższych. Postulat ten nie oznacza zamiany studiów uniwersyteckich w szkoły zawodowe. Nic z tych rzeczy. Eklektyczna, bogata w wiedzę nauka jest w naszym zawodzie nie do zastąpienia. Chodzi jednak o stworzenie systemu naczyń połączonych – wzajemnie się uzupełniających studiów i aplikacji. To, w mojej ocenie, pozwoliłoby na zbudowanie właściwej, nowoczesnej i zgodnej z potrzebami rynku ścieżki edukacji profesjonalnych prawników.

Powstaje pytanie, czy można to zrobić. Po części odpowiedź daje opracowanie profesor Elżbiety Łojko „Studenci prawa o studiach i perspektywach zawodowych". Polscy stypendyści zagranicznych uczelni wskazali, że wydziały prawa, np. w Niemczech, Szwajcarii, Danii, Norwegii i Belgii, lepiej niż polskie uczelnie przygotowują do zawodu prawnika.

Największe różnice wskazywane były w tych krajach, w których dominuje system common law. Oczywiście, ktoś powie, że jego meandry oparte na prawie precedensowym wymuszają odmienne podejście do nauki prawa, ale podam przykład z florydzkiego uniwersytetu, zaczerpnięty z książki pani profesor: „Jest obowiązkowy przedmiot, na którym studenci są uczeni pisania pozwów, odpowiedzi na pozew, opinii prawnych, pisania kontraktów i umów, prezentacji, mówienia, argumentacji. I te praktyczne zajęcia prowadzone są przez pół roku". Czy jest jakaś przeszkoda we prowadzeniu podobnego przedmiotu (przedmiotów) na polskie wydziały prawa? Nie sądzę... Powinniśmy się o to postarać, po prostu, aby nadążyć za rynkiem i jego potrzebami, ale również po to, by dać większą szansę na sukces absolwentom.

Reklama
Reklama

Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że studia prawnicze nie przygotowują do praktycznego wykonywania zawodu prawnika. I to bez względu na to, jak byśmy to pojęcie rozumieli. Duża część kadry naukowej odbija piłeczkę, stwierdzając, że taką rolę powinny odgrywać aplikacje do każdego z zawodów prawniczych. Nie sposób się nie zgodzić, że rzeczywiście taka jest dziś funkcja aplikacji. I z powodzeniem ją wypełniają. Problem tkwi gdzie indziej...

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Opinie Prawne
Dawid Sierżant: Refundacja a ochrona patentowa – kilka faktów i mitów
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Tego Waldemar Żurek nie rozumie. I chyba nigdy nie zrozumie
Opinie Prawne
Adam Wacławczyk: Zawiedzione nadzieje
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Niegodziwość rządu, czyli kto straci „ulgę” mieszkaniową
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Czy dla rządu wszyscy przedsiębiorcy to złodzieje?
Reklama
Reklama