Połączenie zawodów radcy i adwokata: czy jest potrzebne

Za arbitralnym połączeniem zawodu adwokata i radcy prawnego nie przemawia żaden interes publiczny – polemizuje Andrzej Kalwas, były prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.

Publikacja: 17.06.2014 16:55

Andrzej Kalwas

Andrzej Kalwas

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Red

Powraca temat połączenia adwokatów z radcami prawnymi. Podjął go prof. Zbigniew Ćwiąkalski w wywiadzie „Ambicje blokują fuzje prawników" opublikowanym w „Rzeczy o Prawie" z 28 maja. A wydawało się, że prawie wszystko w tej sprawie już powiedziano. Podejmowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości próby połączenia tych zawodów prawniczych i ich samorządów nie powiodły się. Moim zdaniem nigdy się nie powiodą. A to dlatego, że za arbitralnym połączeniem tych zawodów nie przemawia żaden interes publiczny. Należy także zwrócić uwagę, że nie byłoby to połączenie, ale likwidacja zawodu radcy prawnego i utworzenie tzw. nowej adwokatury.

Przede wszystkim należałoby zadać pytanie, jakie zapotrzebowanie na pomoc prawną zaspokajają adwokaci, a jakie radcowie prawni. Czy są one tożsame, czy formy świadczenia pomocy prawnej są takie same?

Należy przypomnieć tym, którzy tego nie dostrzegają, że radcowie świadczą pomoc prawną dla całej administracji publicznej, samorządowej i rządowej, dla wszystkich instytucji i służb publicznych. Radcowie prawni pomoc tę wykonują głównie, pozostając w stosunku pracy, zlecenia, stosunku służbowym lub jako podmioty zewnętrzne, tj. kancelarie.

Administracja publiczna z reguły chce mieć etatową pomoc prawną, a nie świadczoną przez podmioty zewnętrzne, co wprawdzie się zdarza, ale jest raczej wyjątkiem.

Istotne odmienności

Status zawodowy radców prawnych opisany w ustawie o radcach prawnych z 6 lipca 1982 r. przewiduje wielość form, w jakich może być wykonywana przez radców obsługa prawna, które to formy mogą być stosowane równolegle i przemiennie.

Takiego statusu nie ma zawód adwokata, który może być wykonywany indywidualnie w kancelariach adwokackich lub mieszanych adwokacko-radcowskich i marginalnie w zespołach adwokackich. Adwokat nie może wykonywać zawodu na podstawie stosunku pracy, a tym bardziej stosunku służbowego.

Uważam, że żaden interes publiczny za fuzją zawodów prawniczych nie przemawia. Nie przemawia za tym też interes naszego państwa, które w dążeniu do bycia państwem prawa powinno dbać o to, by wszystkie instytucje publiczne dysponowały profesjonalną, stałą i liczną kadrą radców w sposób trwały związanych z administracją rządową i samorządową.

Bo praworządne i przyjazne dla obywatela instytucje publiczne są wizytówką dobrego państwa, a to leży w interesie jego obywateli, jako petentów i klientów.

Obywatela nie interesuje tytuł zawodowy prawnika, który mu świadczy pomoc prawną osobiście, czy jako przedstawiciel organu administracji publicznej. Ważne dla niego jest tylko to, czy ten prawnik ma właściwe kompetencje i uprawnienia zawodowe i czy sprosta oczekiwaniom odbiorcy usług prawniczych.

Oczywiście zrealizowanie projektu, który swego czasu przygotowywało MS, nie byłoby zgodne z oczekiwaniami obywatela, a interes publiczny za nim by nie przemawiał.

Zawód radcy prawnego w około 50 proc. jest wykonywany na zasadzie stosunku pracy lub ta forma świadczenia pomocy prawnej łączona jest z działalnością zawodową na własny rachunek. W wypadku tzw. fuzji zawodów prawniczych zawód radcy prawnego przestałby istnieć, etatowi radcowie nie staliby się automatycznie adwokatami, wykonującymi zawód we własnych kancelariach, a instytucje publiczne wciąż chciałyby mieć radców prawnych na umowę o pracę, trwale z nimi związanych. W takiej sytuacji najprawdopodobniej sięgnięto by po osoby niemające kwalifikacji zawodowych potwierdzonych certyfikatami radcy prawnego – ze szkodą dla obywateli i państwa. Nie wolno też zapominać, że oba zawody prawnicze są zorganizowane w dobrze funkcjonujące samorządy zawodowe, działające w interesie publicznym i dla jego ochrony, mające swoje umocowanie w ustawach i w art. 17 Konstytucji RP.

Fundamentem samorządności, w tym samorządów zawodów zaufania publicznego, jest niezależność od władzy państwowej połączona z zasadą subsydiarności. Państwo nie powinno ingerować w organizację prawniczych samorządów, a na pewno naruszeniem zasad samorządności byłoby narzucanie fuzji adwokatów i radców wbrew ich woli.

Nie jest również prawdą głoszona tu i ówdzie teza, że zjednoczony samorząd, zwany eufemistycznie „nową adwokaturą", byłby silniejszym partnerem dla władz państwowych. Uważam, że byłaby to organizacja wewnętrznie skłócona i niejednolita, a przez to zdecydowanie słabsza.

Chybione argumenty

Powoływanie się na przykłady innych krajów europejskich jest nieuprawnione. Po pierwsze, dlatego że w tamtych krajach z reguły zawód radcy prawnego nie utworzył samorządu, a adwokatura miała samorząd z wieloletnią tradycją. Po drugie, nie były to fuzje, tylko inkorporacje, a proporcje ilościowe były odwrotne od tych, które mamy w naszym kraju.

Tak więc to nie ambicje samorządów blokują fuzje prawników, lecz brak uzasadnienia interesem publicznym takiego zabiegu, polegającego na likwidacji zawodów i budowaniu jakiegoś nowego bytu.

Fałszywa jest teza, że zjednoczony samorząd byłby silniejszym partnerem dla władzy państwowej

Sądzę, że znacznie ważniejsze jest wspólne i zgodne działanie obu odrębnych samorządów prawniczych, zwłaszcza obecnie, kiedy powiększa się w sposób widoczny rzesza słabo zarabiających lub bezrobotnych młodych prawników. Absolwentom wydziałów prawa politycy obiecywali, że tzw. otwarcie zawodów prawniczych, rozwinięte twórczo przez deregulację, stworzy nowe miejsca pracy, a niedostępne mury zbudowane przez korporacje runą. Obietnice te nie zostały spełnione, tymczasem mamy w Polsce więcej profesjonalnych pełnomocników niż Francja – kraj o 20 mln liczniejszy od naszego.

Oba samorządy prawnicze powinny wspólnie szukać nowych „złotodajnych złóż", jak to ujął red. Tomasz Pietryga w komentarzu „Złoto dla zuchwałych" („Rzecz o Prawie" z 28 maja). Jednym z takich przykładów jest kompleksowy system pomocy prawnej dla najuboższych, do którego świadczenia należałoby włączyć poszukujących pracy młodych radców prawnych i adwokatów. Takich obszarów nowej aktywności zawodowej jest wiele i tam powinno się łączyć siły, tam potrzebna jest długofalowa polityka obu zgodnie działających samorządów. Potrzebne jest takie zaangażowanie, jak przed dziesięciu laty przejawiał w działaniach legislacyjnych rząd i samorządy prawnicze, kiedy toczyły bój z tzw. reformą Gosiewskiego. Mimo porażki walka była imponująca i budziła szacunek. Zgadzam się z red. Pietrygą, że należy wrócić do tego zaangażowania, bo może ono przynieść efekty. Byłem przy tym i brałem udział w tej walce, mam więc szczególne prawo, aby o tym mówić i do tego zaangażowania zachęcać.

Fuzja prawniczych zawodów nie jest potrzebna, to typowy temat zastępczy, są znacznie ważniejsze aktualne zadania, od których realizacji będzie zależała ich przyszłość. Każdy z tych zawodów – radcowski i adwokacki – w tym kształcie, w jakim działa obecnie, potrzebny jest obywatelowi i naszemu państwu. Rzeczywista współpraca dokonuje się na co dzień, we wspólnych kancelariach adwokacko-radcowskich dla dobra klientów, którymi są instytucje publiczne i obywatele naszego kraju.

W nostalgicznym tonie

Zakończyłbym już ten tekst, gdyby nie artykuł Macieja Bobrowicza „Dlaczego prawnicza fuzja zakończyła się fiaskiem" („Rzecz o Prawie" z 11 czerwca). Jest on napisany w tonie nostalgii za „wyzwaniem, jakim jest połączenie zawodu adwokata i radcy prawnego", które nie zostało zrealizowane.

Były prezes Krajowej Rady Radców Prawnych boleje nad tym, że połączenie zawodów i ich samorządów w „nową adwokaturę", stanowiące „ogromne, niegasnące" – jak to określa – wyzwanie dla radców prawnych i adwokatów, narzucane przecież przez MS, nie doszło do skutku.

Zdaniem byłego prezesa KRRP „wyzwanie" to mogą podjąć tylko ci adwokaci i radcowie prawni, którzy nie mają w sobie uprzedzeń i blokujących archaicznych przekonań. Były prezes KRRP jest bardzo zawiedziony, że „zwykli członkowie" samorządów nie entuzjazmują się tym połączeniem, a milcząca większość nie żyje połączeniem, ale pragmatycznie interesuje się jego skutkami. Były prezes mojego samorządu zawodowego martwi się o radców i adwokatów prowadzących wspólne kancelarie, że mają odrębne reżimy zasad etyki, co jest – jego zdaniem – absurdem, bo przeszkadza w codziennym prowadzeniu kancelarii, a przynależność do odrębnych samorządów w sytuacji, gdy radcowie prawni uzyskali kompetencje w zakresie spraw karnych, staje się zjawiskiem niezrozumiałym.

Jest sprawą bardzo zasmucającą i wstydliwą dla naszego środowiska, że były jego primus inter pares uznaje za godne krytyki to, że ci spośród nas, którzy „bezinteresownie zaangażowali się w działalność samorządową, będą zasmuceni, że ich samorząd (który budowali) znika z powierzchni ziemi i jest zastępowany przez nowy samorząd, który nie będzie już po prostu ich samorządem".

Moim zdaniem to byłby rzeczywiście powód do zadumy i smutku, gdyby zawód radcy prawnego ze swym znakomitym statusem, jaki obecnie posiada, przestał istnieć.

Błędem ówczesnej KRRP było zwołanie w 2010 r. Nadzwyczajnego Krajowego Zjazdu Radców Prawnych poświęconego głównie tematowi połączenia zawodów, a na pewno zupełnie zbędne było zaproszenie adwokatury do tego, co nazwano „rozmowami o kształcie systemowego uregulowania świadczenia pomocy prawnej RP i statusu zawodów świadczących tę pomoc". Za tym eufemizmem, jak sam autor twierdzi, kryło się zaproszenie do debaty na temat połączenia.

Jak można było pokładać nadzieje (i kto je żywił?), że adwokatura przyjmie to zaproszenie, skoro już dawno negatywnie odpowiadała na wszelkie próby debaty na temat połączenia. KRRP miała rozeznanie, jak odnoszą się radcowie prawni do założeń projektu ustawy połączeniowej, co potwierdzają przywołane przez autora artykułu dane wynikające z badań radców prawnych przeprowadzone przez TNS OBOP w styczniu 2010 r. Wynikało z nich, że 71 proc. radców jest przeciwnych tzw. połączeniu, a pozytywnie tę propozycję ocenia jedynie 15 proc. Na szczególną uwagę zasługuje negatywna ocena projektu ustawy o połączeniu ze względu na to, że ogranicza ona możliwość wykonywania zawodu radcom na podstawie umowy o pracę i łączenia form wykonywania pomocy prawnej.

Autor tego artykułu błędnie postrzega rolę, jaką odegrało MS w stosunku do prawniczych samorządów zawodów zaufania publicznego, mających swoje umocowanie w ustawach zawodowych, a przede wszystkim w Konstytucji RP, nazywając arbitralną próbę połączenia zawodów wbrew woli członków obu samorządów zrozumiałymi działaniami „regulatora". Co więcej, określa ją jako próbę uporządkowania zasad funkcjonowania rynku usług prawnych, uznając ją za „coś oczywistego".

O czym nie wolno zapominać

Autor komentowanego tekstu żyje nadzieją, że „prędzej czy później do połączenia obu zawodów dojdzie", ponieważ nie ma już żadnych różnic kompetencyjnych między nimi. Wyżej wyjaśniłem już, że to nie kompetencje różnicują zawody i ich samorządy, lecz zaspokajanie innych potrzeb naszego państwa i jego obywateli na fachową pomoc prawną oraz różne formy, w jakiej może być świadczona.

Dobrze się stało, że radcowie prawni będą mieli możliwość świadczenia pomocy prawnej w sprawach karnych, bo w dzisiejszych stale komplikujących się stosunkach gospodarczych, społecznych, międzyludzkich i międzynarodowych oba zawody prawnicze powinien cechować wysoki profesjonalizm i komplementarność kompetencji. Autor artykułu uważa, że dla MS nie ma innego wyjścia jak – lepiej prędzej niż później – podjąć temat połączenia wolnych zawodów prawniczych.

Były prezes KRRP powinien pamiętać o tym, czym jest samorząd zawodowy zawodów zaufania publicznego. Te zawody – a należą do nich radcowie prawni i adwokaci – są zorganizowane w sposób trwały i tradycyjny, w samorządy zawodowe, którym powierzono wykonywanie w imieniu własnym funkcji władztwa publicznego w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony zgodnie z art. 17 ust. 1 Konstytucji RP.

Trzeba przypomnieć autorowi artykułu, że samorządy adwokacki i radcowski mają – każdy z nich – własną tradycję i trzeba traktować je jako najwyższą formę organizacji wykonywania zawodu i, zgodnie z doktryną prawa publicznego, jako formę decentralizacji administracji publicznej. Oznacza to, co zawsze podkreślał nasz wybitny kolega, radca prawny prof. dr hab. Michał Kulesza, że samorządy te powinny podlegać nadzorowi państwowemu tylko w zakresie legalności ich działania. Nadzór państwowy nad samorządami radców i adwokatów sprawuje MS w zakresie spełniania kryteriów legalności, a jego rozstrzygnięcia nadzorcze są pod judykacyjną kontrolą sądów.

MS nie jest więc – jak to ujął autor artykułu – „regulatorem", który może swoimi decyzjami, wbrew woli członków samorządów zawodowych, likwidować je, łączyć czy też tworzyć nowe byty jak „nowa adwokatura".

Tak więc muszę zmartwić byłego prezesa KRRP, że do żadnego połączenia wbrew woli członków samorządów nie dojdzie ani w bliższej, ani w dalszej przyszłości. A nie dojdzie nie tylko dlatego, że nie przemawia za tym żaden interes publiczny państwa, obywatela i wymiaru sprawiedliwości, ale także dlatego, że samorządy adwokacki i radcowski spełniają należycie swoje obowiązki jako podmioty prawa publicznego i są ważnym elementem naszego ustroju państwowego.

Autor był prezesem Krajowej Rady Radców Prawnych w latach 1995–2004

Powraca temat połączenia adwokatów z radcami prawnymi. Podjął go prof. Zbigniew Ćwiąkalski w wywiadzie „Ambicje blokują fuzje prawników" opublikowanym w „Rzeczy o Prawie" z 28 maja. A wydawało się, że prawie wszystko w tej sprawie już powiedziano. Podejmowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości próby połączenia tych zawodów prawniczych i ich samorządów nie powiodły się. Moim zdaniem nigdy się nie powiodą. A to dlatego, że za arbitralnym połączeniem tych zawodów nie przemawia żaden interes publiczny. Należy także zwrócić uwagę, że nie byłoby to połączenie, ale likwidacja zawodu radcy prawnego i utworzenie tzw. nowej adwokatury.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"