W 2009 r. jako minister sprawiedliwości wprowadzał pan w życie ustawę o odbywa-?niu kary w systemie dozoru elektronicznego (SDE). Chodzi o elektroniczne bransolety, które pilnują skazanych. Z raportu NIK wynika, że choć system zadziałał, to po latach widać ?w nim niedoskonałości.
Zbigniew Ćwiąkalski: Nie ma ich tylko tam, gdzie nic się nie robi. Pięć lat temu wprowadziliśmy bardzo nowoczesny system odbywania kary pozbawienia wolności. Od początku było wiadomo, że trzeba go stosować etapami i stale poprawiać. To z pewnością nie ostatnie krytyczne uwagi.
Z raportu wynika, że nie wszystkie sądy „polubiły" bransolety i dlatego zgadzają się na nie zbyt rzadko.
To nie kwestia sympatii, tylko niewiedzy i nieznajomości. Tak samo jest z karą ograniczenia wolności polegającą na pracach społecznych. Są sądy, które ją orzekają, i takie, które robią to sporadycznie. Trzeba sędziów edukować. Zapoznać ze sprzętem, zademonstrować, jak działa, pokazać zalety, uprzedzić o wadach. To praca dla resortu sprawiedliwości.
NIK wytyka ponadto, że system dozoru jest zbyt rzadko stosowany do pilnowania zakazów zbliżania się do określonych osób czy miejsc. Miał być częściej używany wobec pseudokibiców, pedofili czy sprawców przemocy domowej, a nie jest.